
Licealista wygrał w sądzie sprawę o opóźniony autobus. Firma Arriva zapłaci mu...22 złote, które wydał na przejazd Uberem do szkoły w 2017 roku.
W 2017 roku młody pasażer czekał na przystanku parędziesiąt minut. Spieszył się na spotkanie, więc zamówił ubera, żeby później wystąpić do przewoźnika o zwrot kosztów, które poniósł. Arriva Bus miała mu odmówić, wyjaśniając to koniecznością brania pod uwagę tego typu opóźnień. Podróżnym był Tymon Radzik, 18-latek, który w tamtym czasie roku był nominowany do Międzynarodowej dziecięcej Nagrody Pokoju, zwanej inaczej "dziecięcym Noblem".
Sąd pierwszej instancji po dwóch latach wreszcie przyznał nastolatkowi rację. Jak chłopak opowiedział w rozmowie z Wirtualną Polską, sąd orzekł, iż przewoźnicy komunikacji miejskiej "odpowiadają za terminowość odjazdów środków publicznego transportu zbiorowego".
Sąd zadecydował w końcu, że przewoźnik ma zwrócić uczniowi warszawskiej szkoły 22 złote za przejazd plus koszty sądowe. Łącznie kwota opiewa na 80 złotych. Sprawę skomentowała rzeczniczka firmy Arriva, Joanna Parzniewska:
Dokładamy starań, żeby realizować usługi na najwyższym poziomie. W prowadzenie działalności przewozowej wpisane są jednak sytuacje, mogące wywoływać pewne opóźnienia, a których nie jesteśmy w stanie przewidzieć i im zapobiec. Chodzi np. o wypadki, wydarzenia losowe, niestandardowe natężenie ruchu w mieście. Oczywiście, jako przewoźnik działający na podstawie najwyższych standardów prowadzenia biznesu, zawsze postępujemy zgodnie z przepisami obowiązującego prawa.
Fot. ZTM
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
2 lata na taką sprawę. Rzeczywiście wolne sądy.