
Piłkarskie Mistrzostwa Świata - to wielkie widowisko ale i niezawodna promocja. Żadne inne rozgrywki jej nie zastąpią. Skorzysta teraz na tym niewielki Katar, od dawna niezmiernie zamożny, ale wciąż słabo rozpoznawalny. Kto jeszcze - okaże się już w trakcie rozgrywek.
Liga Mistrzów gra niemal bez ustanku i staje nieco monotonna. Sensacje zdarzają się rzadko, a przecież niespodzianka to cały urok sportu. Zdominowały ją kluby z paru krajów: angielskie, hiszpańskie, niemieckie i włoskie. Widać to po liście triumfatorów, gdzie przed dwudziestu laty przebili się jeszcze Portugalczycy z FC Porto, a wcześniej holenderski Ajax z Amsterdamu.
Mundialowe wyniki znacznie trudniej przewidzieć. Nie dało się z góry obstawić trzeciego miejsca Polaków na turnieju w RFN w 1974 r, zwłaszcza, że w finałach zagraliśmy wtedy pierwszy raz po wojnie, ani wicemistrzostwa Chorwatów cztery lata temu w Rosji. Na Mistrzostwach Algieria może wygrać z Niemcami jak w 1982 r. zdarzyło się to w Hiszpanii. W trakcie tego samego turnieju z lekceważonym przedtem niesłusznie Kamerunem ciężko - i remisowo - grało się zarówno nam jak późniejszym zwycięzcom Włochom.
Również piłkarskie Euro, powiedzmy to z całym szacunkiem dla jego polskich i ukraińskich organizatorów w 2012 roku, nie daje okazji do pasjonującej również w kibicowskim formacie konfrontacji kulturowej, bo gry ze Słowacją czy Szwecją nie da się porównać do zmagań z Arabią Saudyjską i Meksykiem, które w Katarze poza faworyzowaną Argentyną czekają na naszych. Mundialowe mecze Polski z ZSRR w 1982 r. czy niedawno Iranu z USA wzbudzały emocje daleko poza sport wykraczające.
Jednym słowem - mundialu nic nie zastąpi.
Nie jest to też zabawa wyłącznie dla narodów szczęśliwych, dostatnich i dobrze rządzonych.
Polska w stanie wojennym wywalczyła tam trzecie miejsce (1982 r.), zaś Brazylia i Argentyna w czasach, gdy pozostawały rządzone przez dyktatorów, zdobywały mistrzostwo świata.
Dzięki mundialom i talentom piłkarzy, jakie się przy ich okazji objawiały, cały glob spostrzegał rzeczywistą twarz zdolnych choć uciśnionych narodów, a nie tylko oblicza zawiadujących nimi generałów skryte ze ciemnymi okularami.
Zanim jeszcze Karol Wojtyła został Papieżem, na parę lat przed powstaniem Solidarności oraz przyznaniem Czesławowi Miłoszowi literackiej Nagrody Nobla - świat poznał możliwości Polaków za sprawą trenerskiego geniuszu Kazimierza Górskiego, bramkarskich umiejętności Jana Tomaszewskiego broniącego dwa rzuty karne oraz snajperskiej skuteczności króla strzelców turnieju w RFN (1974 r.) Grzegorza Laty i drugiego w tej klasyfikacji Andrzeja Szarmacha. W ojczyźnie zostali bohaterami narodowymi. A prezenterzy światowych stacji telewizyjnych uczyli się wymowy trudnych polskich nazwisk. Grająca pierwszy raz od wojny w finałach Polska była wtedy trzecia za Niemcami i Holandią.
Transparenty Solidarności, jakie w 1982 r. polscy emigranci podczas meczu ze Związkiem Radzieckim wywiesili na trybunach w Hiszpanii, a dzięki transmisjom zobaczył je cały niemal świat, przyniosły więcej dobrego sprawie walki o wolność niż kolejne demonstracje uliczne przeciw stanowi wojennemu, nie cieszące się już wtedy wielkim zainteresowaniem zachodnich mediów. Zwłaszcza, że piłkarze powtórzyli sukces z RFN i w walce o trzecie miejsce pokonali Francję.
Nie tylko w Polsce ale również w Argentynie i Brazylii pobudzenie patriotycznych emocji przy okazji piłkarskich sukcesów przyczyniło się do upadku dyktatur, chociaż oczywiście nie stanowiło głównej tego przyczyny.
Sympatię świata zyskiwali nie tylko gracze najlepszych reprezentacji, ale także ci, co walczyli z najlepszymi jak Dawid z Goliatem. Na jednym z niedawnych mundiali (2010 r.) z uznaniem oglądano, jak Korea Północna stawia na boisku zacięty opór faworyzowanej Brazylii (1:2). Po kolejnym, już sromotnie przegranym, również w wyniku zmęczenia meczu z Portugalią (0:7), niepokojono się z kolei o piłkarzy północnokoreańskich, czy po powrocie nie trafią aby za karę do obozu koncentracyjnego. Publiczne roztrząsanie tych obaw przez światowe media przyczyniło się być może do poprawy ich losu.
O magicznej sile mundialu wiedzieli szejkowie z liczącego niespełna 3 mln mieszkańców Kataru, skutecznie zabiegając o przyznanie ich niewielkiemu, ale czyniącemu wielkie gospodarcze postępy krajowi światowych mistrzostw. Od lat inwestowali w futbol, w tym w renomowane europejskie drużyny klubowe (Paris Saint Germain). Dopięli swego, chociaż dla innych ekip lokalizacja turnieju wiąże się z pewnymi niedogodnościami. Po raz pierwszy mistrzostwa muszą się odbyć pod koniec roku, a nie latem, jednak w tradycyjnej porze ich odbywania się... nad Zatoką Perską w piłkę nożną z powodu gorąca po prostu grać się nie da. Przed turniejem utyskuje się na łamanie praw człowieka w Katarze, dyskryminację tamtejszych kobiet i niewolniczy wyzysk robotników cudzoziemskich. Jednak można się spodziewać, że za sprawą mundialu we wszystkich tych kwestiach nastąpi poprawa a nie pogorszenie, choćby za sprawą całkiem nowego dla Kataru zainteresowania świata.
Mundial bowiem pozostaje wielkim świętem. Dalece nawet prawdziwszym niż olimpiada, bo o ile igrzyska w 1936 r. w Berlinie odbyły się w złowrogim cieniu swastyki, zaś w Moskwie w 1980 r. sierpa i młota - to na mistrzostwach świata zawsze dominuje piękna gra. Nie pozwala się wyprzeć złym emocjom ze świadomości zbiorowej. Chociaż wszyscy zdają sobie sprawę, że nie tylko o futbol tam chodzi. Także o wielkie pieniądze i nieporównywalny z niczym prestiż. Wszystkie stacje telewizyjne zmieniają na ten czas ramówki. A kto przez poprzednie cztery lata meczów nie oglądał, dopytuje się, kiedy sędzia odgwizduje spalonego i w jakiej odległości ustawia się mur przy rzucie wolnym. Lepsza to na pewno rozrywka niż popularne gry ze strzelankami. Świadczy o tym fakt, że w dobie internetu i przekazów ogólnoświatowych oraz społecznościowych mediów futbol znalazł nowych kibiców: także w Chinach i innych, wcześniej pozbawionych wielkiej tradycji piłkarskiej krajach. Zaś Katar, żeby w finałach mundialu wreszcie zagrać, musiał... je zorganizować, bo tylko gospodarzom przysługuje prawo występu bez eliminacji.
Kto jeszcze poza szejkami zyska na tych mistrzostwach, dowiemy się już niebawem.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie