Reklama

Andrzej Halicki: Nie trzeba wytaczać armat, by uzyskać zadośćuczynienie

30/10/2022 10:07

Z Andrzejem Halickim, eurodeputowanym Koalicji Europejskiej / Platformy Obywatelskiej z Mazowsza rozmawia Łukasz Perzyna.

- Czy wystąpienie rządu PiS z notą w sprawie reparacji pomoże w uzyskaniu przez Polskę od Niemiec pełnego zadośćuczynienia za II wojnę światową?

- Gdy nie znamy prawdziwej intencji obecnego działania, trudniej odpowiedzieć na to pytanie. Nota dyplomatyczna nie zawiera słowa nawet "reparacje". Mówi się o odszkodowaniach i środkach, które powinny wrócić do polskich organizacji. Tyle, że przez siedem lat rządów PiS nie wydarzyło się nic, choćby w kwestii zwrotu organizacjom polonijnym takim jak Związek Polaków w Niemczech "Rodło" dóbr i środków przez nie utraconych w wyniku nazistowskiej polityki. 

- Wyczuwam sugestię, że obecna opozycja, pozostając u władzy, lepiej załatwiała te szczegółowe sprawy?

- Takie są fakty: działaliśmy w tym kierunku, byłem współprzewodniczącym Okrągłego Stołu Polsko-Niemieckiego. Zasiedli przy nim przedstawiciele obu stron, reprezentanci społeczności polskiej w Niemczech, co niezmiernie istotne i eksperci. Zagwarantowaliśmy na tym forum zwrot historycznego majątku organizacji polskich w Niemczech, w czasach hitlerowskich przez państwo bezprawnie przejętego. W 2015 r. zdecydowano, że Dom Polski w Bochum wraca w polskie ręce. Upomnieliśmy się o środki na jego odnowienie a praktycznie odbudowę, bo pozostaje bardzo zdewastowany. W grę wchodzi kwota 1 mln euro. I znowu można wskazać, że niestety przez siedem kolejnych lat już po zmianie władzy nic konkretnego się nie wydarzyło. A odnowiony Dom Polski w Bochum mógłby pełnić ważną rolę.

- Działa Pan już w drugiej partii - kiedyś w Kongresie Liberalno-Demokratycznym, zaś teraz w Platformie Obywatelskiej - mogącej pochwalić się doskonałymi relacjami z głównymi ugrupowaniami niemieckiej sceny politycznej, zwłaszcza zaś z chadecją. Czy wystarczająco wykorzystaliście to, co nazywa się w dyplomacji soft power, miękką siłą, skoro teraz nie odpowiadają Wam twarde deklaracje PiS?

- Miękka siła, którą dziś objawia całe polskie społeczeństwo dzielnie wspomagając Ukrainę, goszcząc u nas wojennych uchodźców - to oczywiście licząca się kategoria w polityce międzynarodowej i nie tylko na przykładzie wspomnianego konfliktu się o tym przekonujemy. Dlaczego to takie ważne... Myślę, że Niemcy doskonale czują, że coś nam się od nich jeszcze należy za II wojnę światową. Warto odwoływać się do tego ich przekonania. Czują piętno odpowiedzialności za wojnę. Za to drugi jej winowajca, agresor już nie z 1 września, lecz z 17 września 1939, wyzbyty się wydaje podobnego poczucia. Rosjanie w kwestii zadośćuczynienia za wojnę pozostają buńczuczni i hardzi. Jeśli o Niemcy chodzi, wypłacone zostały liczne środki robotnikom przymusowym III Rzeszy. Uzyskać się udało, chociaż oczywiście nie za rządów PiS, liczne symboliczne rewindykacje. Zaznaczył się postęp w kwestii nauczania języka polskiego w Niemczech. Wiadomo, że w państwie federacyjnym każdy land ma swoją politykę. Jednak miało mieć miejsce subsydiowanie konkretnych działań. I w tym wypadku jednak zabrakło kontynuacji. 

- Gdy spojrzy się na powojenną literaturę niemiecką, to właściwie cała, z dziełami noblistów Heinricha Boella i Guentera Grassa, także książkami Siegfrieda Lenza na czele - wszystko, co w niej najwybitniejsze skupia się wokół rozrachunków z wojną? I werdykt co do niemieckiej za nią odpowiedzialności pozostaje bezsporny?

- Gdzie indziej widać dziś zagrożenie, jeśli chodzi o nieprzyjazne nam interpretacje historii. Wystarczy posłuchać, co o 17 września 1939 r. mówią rosyjscy politycy. Jeśli o Niemcy chodzi - nie trzeba wytaczać armat po to, by procesy odszkodowawcze były realizowane. Warto w tym celu działać ponad podziałami politycznymi. My na pewno gotowi jesteśmy w tej kwestii działać wspólnie z innymi w Polsce.

- Dlaczego - jak Pan mówi - armaty są zbędne?

- Uruchomiono agresywny język, z reparacjami jako nowym hasłem, tymczasem mowa o procesach od lat się toczących i akurat ostatnio zatrzymanych. Uważam, że o wiele więcej da się zrobić perswazją i sposobem. Reakcje niemieckie na notę okazały się negatywne. Taka jest dyplomacja. Co w tej sytuacji robi PiS, będzie powtarzać: żądamy sześciu bilionów i ani centa więcej, może jeszcze spierać się o waloryzację tej kwoty? Nie na tym skuteczna polityka polega.         

- To, co się stało, niedawna nota, kwestii zadośćuczynienia dla Polski nie przyspieszy?

- Raczej utrudni. Zarówno rozmowy, jak dochodzenie do prawdy. Należy raczej powrócić do rozmów Polsko-Niemieckiego Okrągłego Stołu. Dla Polaków z Niemiec ważny pozostaje - co chyba oczywiste - zwrot tego, co zabrano, a obecna ekipa pisowska kładzie nacisk na przyznanie im statusu mniejszości narodowej. Prawo niemieckie łączy to z terytorium, na jakim od dawna dana mniejszość zamieszkuje, tak jest w wypadku niemieckich Duńczyków, Fryzów oraz oczywiście Serbołużyczan. Wiąże się to z konkretnymi przywilejami wyborczymi. Zaś społeczność zarówno polska jak na przykład turecka, którą stanowią potomkowie emigrantów zarobkowych, ma nieco inne problemy. Polaków z Niemiec warto słuchać i wspierać, żeby poczuli się podmiotowo traktowani. Staraliśmy się w ten sposób działać. Ale rządy PiS oznaczają dla kwestii zadośćuczynienia siedem chudych lat. Obiecujący format wspólnego Okrągłego Stołu, z udziałem także Polaków w Niemczech, został zawieszony, chociaż prowadził do skutecznego rozwiązywania spraw ludzkich i trudnych.   

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do