Reklama

Dariusz Grabowski: Odbudujmy Oś Saską... nieważne, która ekipa to zrobi

05/08/2021 12:00

Z Dariuszem Grabowskim, przedsiębiorcą i organizatorem ruchu na rzecz odrodzenia Powszechnego Samorządu Gospodarczego rozmawia Łukasz Perzyna.

- Co zdecydowało, że 1 sierpnia w samo południe stanął Pan na placu Piłsudskiego z transparentem wzywającym do odbudowy Osi Saskiej? 

- Dziś pytanie, czym jest Oś Saska dla warszawiaków może zaskakiwać, jednak gdy ponad trzydzieści lat temu odzyskiwaliśmy niepodległość wydawało się oczywiste, że częścią wolnej Polski stanie się odbudowany zespół budynków wokół Grobu Nieznanego Żołnierza, ponownie doprowadzonych do stanu reprezentacyjnego, tak jak przed wojną. Wyłącznie przekonanie, że wychodzący z komunizmu kraj jest biedny i ma wiele potrzeb skłaniało warszawiaków do cierpliwego czekania, aż to wreszcie nastąpi. Niestety z biegiem lat kolejni prezydenci Warszawy, w tym również ten, którego pomnik stoi dziś na placu Piłsudskiego i spogląda na Oś Saską - najpierw ogłaszali zamiar odbudowy, a potem z rozmaitych względów, z powodów finansowych czy administracyjnych a nawet w związku z wykopaliskami archeologicznymi, znajdowali argumenty, żeby sprawę przedłużać. Pierwsza wycena inwestycji zakładała, że odbudowa kosztować będzie ok. 300 mln zł. Obecna - już że pochłonie 2,4 mld zł. Pokazuje to, jaką szansę zmarnowano. Dalsze czekanie nie ma sensu.

- Dlaczego Panu tak zależy na odbudowie Osi Saskiej?

- Nie tylko mnie, chociaż wybór rocznicy Powstania Warszawskiego jako terminu przypominającej o tym akcji jasno wskazuje, jaką wagę przywiązuję do tej sprawy. Powstały już stowarzyszenia miłośników i propagatorów odbudowy Osi Saskiej, ale ich odczucia zapewne nie odbiegają dalece od poglądów przeciętnych warszawiaków. Całkowicie rozmija się za to z nimi akcja medialna, skierowana przeciwko odbudowie, odkąd za sprawą władz państwowych, które niestety bardziej zabiegają w tej kwestii o popularność niż podejmują konkretne działania - znów zaczęło się o odrodzeniu Osi Saskiej mówić. Reakcją stały się protesty, podpisywane przez celebrytów, naukowców i ludzi kultury, popularyzowane przez "Gazetę Wyborczą" i jej środowisko. Zamysł tej akcji pozostaje niejasny...

- ...właściwie dlaczego tak jej uczestnikom przeszkadza pomysł odrodzenia Osi Saskiej?

- Warto przypomnieć, kto był pomysłodawcą jej zniszczenia wraz z całym założeniem urbanistycznym polskiej stolicy: Stalin, który zatrzymał wojska na linii Wisły, żeby zaczekać, aż Niemcy zburzą Warszawę. Hitler okazał się sojusznikiem Stalina, wykonawcą jego planu. Chciał się zemścić na Polakach za Powstanie Warszawskie. Okupanci wspólnymi siłami unicestwili milionowe miasto. Wydali wyrok i wykonali egzekucję chcąc wymazać z map i pamięci żywych i przyszłych pokoleń symbole, kulturę, tradycję, ducha miasta – wolnego, nieujarzmionego. Oś Saska stanowiła jej ognisko, jako świadomie kształtowane urbanistyczne założenie, dorównujące najpiękniejszym stolicom europejskim. Oś Saska przetrwała datę kapitulacji 2 października, Niemcy wysadzali ją później: w grudniu 1944 r. Ich intencją stało się zniszczenie tkanki miasta, a Oś Saska ten krwioobieg warszawski wyznaczała. Dlatego podobnie, jak rażą mnie protesty tych, którym odbudowa przeszkadza, nie do przyjęcia pozostaje propaganda uprawiana przez polityków PiS, którzy starają się własną pieczeń przy tej okazji upiec. Marek Suski powiada, że to Niemcy powinni zapłacić za odbudowę Pałacu Saskiego. Oczywiście to prawda, że oni go zburzyli. Ale odbudowa tego gmachu a także pobliskiego Pałacu Bruhla i kamienic przy Królewskiej - to wyzwanie i zadanie dla Polaków. Nietrudno znaleźć pojemne formuły propagandowe, żeby na chwilę zabłysnąć w medialnych przekazach, ale w tej prestiżowej dla warszawiaków i wszystkich Polaków sprawie wyłącznie konkretna aktywność się liczy. Nie gładkie słowa, tylko architektura bez porównania piękniejsza od nich. 

- A zapowiedzi rządzących nie nastrajają optymistycznie? Przecież chcą odbudowywać?

- Jednak z tego, co deklarują wynika, że pierwsza łopata zostanie wbita po upływie... trzech lat. O czym tu mówić? I co tu inwentaryzować przez tyle lat - skoro zachowała się dokładna dokumentacja Osi Saskiej i wszystko wiadomo. 

- Jak więc ponaglić decydentów?

- Adresuję swój apel do kombatantów, do ludzi pierwszej dziesięciomilionowej Solidarności, do wszystkich warszawiaków, którzy kochają swoje miasto. Będę dzwonił do jak największej liczby osób, postaram się skontaktować z tymi, którzy sprawnie prowadzą akcje społeczne. Skłonienie decydentów do konkretnego działania, a nie tylko gromkich deklaracji pięknie brzmiących w telewizji nie okaże się łatwe, bo mamy do czynienia z przemocą medialną, zakrzykiwaniem tych, którzy chcą odbudowy Osi Saskiej. Słyszymy teraz głosy lewicy, że to cepeliada, że jako symbole historyczne wystarczą nam Wawel i Zamek Królewski. To jest próba odbierania nam Polakom świadomości historycznej, wiedzy o przeszłości. A przecież naród bez pamięci o swej przeszłości utraci przyszłość.

-  ...jeden z nich brzmi, że odbudowa zniszczonych pod koniec wojny gmachów zagrozi Ogrodowi Saskiemu.

- Ten ogród przez stulecia funkcjonował przy Pałacu Saskim i na tyłach Pałacu Bruhla, obok kamienic przy Królewskiej. Zaś polscy konserwatorzy zabytków i budowniczowie mogą poszczycić się taką precyzją, że gdy wytyczano trasę W-Z zaraz po wojnie, przesunięto bez uszczerbku ocalony podczas wojny kościół. Także stanowiący część Osi Saskiej, o której rozmawiamy, Pałac Lubomirskich został jeszcze później obrócony i przesunięty skutecznie, a żadnych zniszczeń nie odnotowano przy tej okazji. Nie wolno teraz Polakom limitować naszych zabytków. Sprzeciw wobec odbudowy Osi Saskiej w takiej formie - nie bo nie - to antypolskie działanie. To świadome podjęcie i kontynuowanie realizacji wyroku i testamentu Stalina i Hitlera. Chciałoby się wierzyć, że mimowolne i z pewnej przekory wynikające, lub z uzasadnionej niechęci do obecnej władzy. Tyle, że odbudowa Osi Saskiej to nie żaden pisowski pomysł ani pisowska inwestycja. Konkursy architektoniczne na powojenny kształt osi rozpisywano już w latach 40. i potem w 70. Zaś obecnej władzy da się raczej zarzucić, że tak późno, po sześciu latach, za realizację zamierzenia się zabrała i bez widocznej determinacji, żeby przy tym przedsięwzięciu skupić i do niego przekonać również tych, co myślą inaczej. Dlatego na 2 października, rocznicę zakończenia Powstania Warszawskiego chciałbym zwołania manifestacji na rzecz odrodzenia Osi Saskiej w jej dawnym, najpiękniejszym kształcie. Data to nieprzypadkowa, skoro Niemcy wysadzili składające się na oś budynki już po zakończeniu walk. Wątek osobisty również pozostaje dla mnie istotny: moi rodzice byli powstańcami. Tata cudem ocalał z rzezi Woli. Wspominali oboje, że Pałac Saski i jego otoczenie nigdy nie były zwykłym miejscem. Przed wojną odbywały się tam państwowe obchody rocznicy niepodległości i innych świąt, wtedy naprawdę się cieszono, nie była to drętwa oficjalna impreza jak później. Oś Saska, Grób Nieznanego Żołnierza – tu ogniskuje się poczucie polskości, dumy i honoru.

- Oś Saska stanowi zarazem symbol Rzeczpospolitej Szlacheckiej, jej otwartości, wielokulturowości i tolerancji, skoro oprócz krajowych architektów wznosili ją przybysze z daleka jak Tylman z Gameren, niderlandzki mistrz, także liczni twórcy z Saksonii, bo przecież stamtąd pochodzili królowie, którzy uczynili z niej przedmiot dumy. Ale też przy przebudowie Pałacu Bruhla w międzywojniu pracował Bohdan Pniewski, twórca gmachu Sejmu…

- To, co najlepsze w polskiej sztuce, myśli i tradycji splata się w zamyśle Osi Saskiej. W przekonującą całość układają się historyczne fakty. Wspomniał Pan o Sasach. August II Mocny ani August III nie byli wybitnymi władcami, w tym sensie, że nie podjęli decyzji, które ratowałyby trawione już kryzysem państwo. Rozumieli jednak, że Polska i jej stolica to wielkie rzeczy, które wymagają dostojeństwa i odpowiedniej oprawy. Mogli przecież swoje pałace wznosić w Dreźnie, tam, skąd pochodzili. Jednak zbudowali je u nas w Warszawie. Byli dumni, że tu panują i pragnęli wzbudzić respekt.

- Częścią Osi Saskiej, którą wszyscy Polacy znają, jest zachowany po wojnie Grób Nieznanego Żołnierza. Istnieje wersja, że przetrwał, bo niemieccy żołnierze specjalnie nie włożyli dynamitu w tę część pałacu, która mieści szczątki z pobojowiska, bo nawet im szacunek dla poległych nie był obcy?

- O historii tego miejsca znakomitą książkę "Śpiący rycerz" napisał historyk Zbigniew Girzyński, poseł koła Polskie Sprawy. Wiadomo, że matka poległego obrońcy Lwowa, jednego z Orląt, który nie miał nawet swojej mogiły, wskazała spośród trzech pokazanych jej urn tę, którą złożono w Grobie Nieznanego Żołnierza. Prochy złożono pod kolumnadą Pałacu Saskiego. W międzywojniu właśnie w tym pałacu mieścił się wojskowy sztab generalny, tam pracowano nad planami obronnymi, ale swoje gabinety w Pałacu Saskim mieli też genialni kryptolodzy, którzy w 1920 r. złamali szyfry bolszewickie, a w kilkanaście lat później niemiecką Enigmę. To ostatnie wydarzenie przyczyniło się do zwycięstwa aliantów w II wojnie światowej. Stanowi też dowód, że mówienie o ścisłych związkach Osi Saskiej z tradycją polskiej myśli nie stanowi żadnej przesady lecz udokumentowany historyczny fakt. Przypomnę też, że w latach 1804-1817 w pałacu mieściło się Liceum Warszawskie, gdzie mieszkał Fryderyk Chopin z rodzicami i rodzeństwem.                  

- Dlaczego współczesna Warszawa potrzebuje odbudowanej Osi Saskiej?

-  Sama architektura jest ważnym elementem tożsamości: tej polskiej i tej warszawskiej. Wielkie budowle stanowią najbardziej widoczny przejaw ludzkiej twórczości. Nie każdy chodzi do muzeum albo albumy sztuki przegląda. Oglądanie wspaniałych budynków to codzienne obcowanie z kulturą, kontakt z pięknem. Jeśli jeszcze oddaje ono majestat Rzeczypospolitej, kojarzy się z patriotyzmem i historią a alternatywą jest pustka bo przecież niczego nie trzeba rozbierać, żeby Osi Saskiej przywrócić dawną świetność - to nie ma się nad czym zastanawiać. Nikt nie dozna przecież krzywdy z tego powodu, że odbudowane zostaną Pałace Saski i Bruhla oraz kamienice przy ulicy Królewskiej. 

- Czy do współczesnej Warszawy będą te budynki pasować?

- Gdy już staną, przyczynią się do tego, że okaże się lepsza i piękniejsza. Dziś w stolicy dominuje chaos, jeżeli chodzi o to, co wzniesiono po 1989 r. To dziwne, jeśli zważyć, jak znakomitą marką w świecie cieszą się polscy architekci. W trudnych czasach nie zawsze doceniano ich w kraju. Wznosili więc swoje dzieła gdzie indziej. Urbanista i dawny więzień Oświęcimia, kolega szkolny Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Jana Bytnara czyli "Rudego" z "Kamieni na szaniec" Aleksandra Kamińskiego - Krystyn Olszewski zbudował podziwiane obiekty w Singapurze, w tym stawiane za przykład znakomicie pojmowanej nowoczesności lotnisko. Teraz w Warszawie wielkiej współczesnej myśli urbanistycznej nie widać. Jakby zabrakło wyobraźni decydentom. Z wielką pompą zapowiada się zwężanie kolejnych ulic. Ostatnio Alej Jerozolimskich. Tymczasem tkanki nowoczesnego miasta nie tworzą ścieżki rowerowe. Nie rowerzystów bowiem najszybciej przybywa w Warszawie, tylko ludzi starszych, którzy mają prawo żyć godnie w przyjaznym, ale też po prostu urodziwym otoczeniu. Również tym wszystkim, którzy zamierzają tworzyć coś nowego, a tacy ludzie z klasy kreatywnej w każdym kraju ciągną do stolicy - biurowce nie wystarczą, w dodatku takie same jak w Kuala Lumpur i Krasnojarsku. Także oni potrzebują oryginalności i piękna, perfekcji i wyrazu myśli ludzkiej a nie tylko kolejnej sztampy. 

- Dlatego w 2018 r, gdy ogłosił Pan broszurę ze swoją wizją "Osobisty program dla stolicy i jej mieszkańców", opowiedział się Pan jasno za odbudową Osi Saskiej?

- Uznałem wtedy, że chociaż nie ubiegam się o prezydenturę miasta, a był to akurat czas kampanii samorządowej, przedstawię swoją wersję przyszłości Warszawy, z której być może w jakiejś mierze skorzystają kandydaci. Zadedykowałem ją skromnie: "Warszawiak warszawiakom 2018". Nie miałem bowiem wielkich złudzeń, że kandydaci partyjni zechcą czerpać z niej pomysły. Chociaż wiedziałem, że jeśli spożytkują nawet jeden - wysiłek nie będzie zmarnowany. Nietrudno jednak wskazać przykłady, na jakich warto się wzorować. Stefan Starzyński, który nawet w swoim ostatnim przemówieniu w roli prezydenta miasta, we wrześniu 1939 r. podkreślał, że widzi wielką Warszawę - wcześniej postrzegał rozbudowę Osi Saskiej jako jedno z dwóch wielkich zamierzeń przewidywanych na przyszłość, drugim miało być wzniesienie na Polu Mokotowskim nowoczesnej dzielnicy z aleją Józefa Piłsudskiego. Do wielkich wizji warto nawiązywać, dzisiaj znów staje przed nami taka szansa.  

- Czy Pałac Saski powinien stać się nową siedzibą Senatu, jak chce obecna władza?

 - Jeśli mają się tam znaleźć urzędy, nie mogą działać tylko od godz. 8 do 16. Pałace Saski i Bruhla powinny stać się miejscami spotkań. Można sobie wyobrazić taką ludzką twarz urzędu, ale warto raczej instytucje samorządu tam ulokować, skoro pozostaje on władzą najlepiej przez Polaków ocenianą - da się więc pomarzyć, że przy okazji załatwiania spraw można tuż obok kawę wypić, spotkać się z kimś i porozmawiać. Oczywiście nie może to być kolejne centrum rozrywki, ze względu na powagę miejsca, jaka wiąże się z bliskością Grobu Nieznanego Żołnierza. Wizyta tam powinna raczej wiązać się z refleksją, chwilą pochylenia głowy, oddania hołdu. Najważniejsze, żeby miejsce tak piękne i równocześnie wyjątkowo ciężko doświadczone przez historię służyło ludziom i zarazem skłaniało do refleksji, żebyśmy się tam czegoś nowego dowiedzieli o nas samych.

Fot: Wizualizacja PBPA "Projekt"

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do