Reklama

Kongres Mobilności: Strefa płatnego parkowania czyli strefa problemów. Płacz i płać!

15/05/2023 12:01

Kongres Mobilności: Napędzamy Warszawę – pod takim hasłem odbyło się spotkanie zorganizowane przez Mazowiecką Wspólnotę Samorządową, Bezpartyjnych Samorządowców oraz „Stop Korkom”. Brzmi nieźle, ale o co w tym właściwie chodzi? O nic innego, jak o usprawnienie ruchu w mieście, bo wszyscy doskonale wiemy, że nie jest dobrze, a wszystko wskazuje na to, że będzie jeszcze gorzej.

Zmiany, które są planowane przez stołeczny ratusz, utrudnią życie wszystkim kierowcom, a tak naprawdę wręcz zmuszą wielu z nich do rezygnacji z samochodów. Właśnie dlatego postanowiliśmy poza krótką relacją z Kongresu, który odbył się w sobotę w klubie Proxima, przedstawić bardziej szczegółowo omawiane na nim zagadnienia.

SPPN od długiego czasu spędza sen z powiek mieszkańców, a o niej wiele mówił Kamil Ciepieńko, wiceprzewodniczący rady dzielnicy Praga-Północ (stowarzyszenie „Kocham Pragę”), który podkreślał, że Strefa Płatnego Parkowania wcale nie jest złym pomysłem, ale… jej rozszerzanie to nic innego jak zamach na naszą wolność i pieniądze.

– „Strefa płatnego parkowania, czyli część miasta, w której można pobierać opłaty za parkowanie czy używanie samochodu, wcale nie jest złym pomysłem. To zresztą model, który funkcjonuje w Polsce co najmniej od kilkuset lat. Już w średniowieczu kierowcy furmanek musieli płacić za wjazd do miasta. Opłaty pobierano nawet za przejazd mostem!” – mówił Kamil Ciepieńko. Przypomniał też, że ów przeprawa znajdowała się w miejscu, gdzie obecnie budowana jest kładka pieszo-rowerowa. – Mam nadzieję, że władze miasta nie planują nawiązać do dawnych tradycji i na obu brzegach Wisły nie pojawią się kładkometry, czyli następcy tak popularnych w naszym mieście parkometrów. Opłaty za wjazd dotyczyły dużych miast, które się rozwijały i ponosiły związane z tym koszty. Któryś z ówczesnych rajców uznał, że skoro miasto tak wiele od siebie daje, to powinno też brać, szczególnie od przyjezdnych, czyli beneficjentów”.

Wielkie pieniądze z naszych kieszeni

W dzisiejszych czasach posiadanie samochodu nie jest dobrem luksusowym, a my żyjemy w stolicy europejskiego kraju, gdzie przyjeżdżają ludzie biznesu, rodziny na wycieczki. Gro osób wykorzystuje do tego własne auta. Na szczęście czasy, kiedy parkowanie było dozwolone (nawet pod Kolumną Zygmunta!) wszędzie, mamy już za sobą i centrum miasta zostało uporządkowane dzięki SPPN, co jest najlepszym przykładem plusów Stref Płatnego Parkowania.

Kolejny to wpływy do miejskiego budżetu w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych rocznie).

– „Warto też zaznaczyć, że strefa płatnego parkowania której zawdzięczamy wspomniany porządek w Śródmieściu, nie dość, że uwolniła ulice centrum Warszawy, to zadbała też o wpływy do miejskiej kasy. Dziś to kilkadziesiąt milionów złotych rocznie, a za chwilę może to być nawet 100 milionów złotych! Dlaczego aż tyle? Bo miasto znalazło sposób i zapisało go w tzw. strategii zrównoważonego rozwoju, w której m.in. znajdziemy filozofię istnienia stref płatnego parkowania, wszystko jest oczywiście obudowane troską o środowisko i komfort życia mieszkańców.” – mówił Kamil Ciepieńko dodając, że pomysł natychmiast wdrożono w życie. Władze miasta głosami warszawskich radnych i przy współudziale jednostek, takich jak Zarząd Dróg Miejskich, postanowili zmusić do płacenia za parkowanie już nie tylko przyjezdnych, ale też miejscowych, w domyśle tych, którzy płacą tutaj podatki.

30 zł za... bezpłatne parkowanie

Najlepszym przykładem takich niezrozumiałych dla mieszkańców działań, jest włączone do SPPN na początku tego roku osiedle Praga II na Pradze-Północ.

To zwykłe osiedle, znajduje się dość daleko od metra, ma tylko jedno miejsce tzw. użyteczności publicznej – urząd skarbowy. Kto ponosi opłaty za parkowanie? Mieszkający tutaj właściciele samochodów! Można oczywiście stwierdzić, że 30 zł rocznie to żadne pieniądze, tyle, że aby parkować bezpłatnie, tę kwotę trzeba jednak zapłacić. Coś w tym wszystkim chyba nie gra?

– „To już wyższa socjotechnika stosowana przez wyspecjalizowane jednostki Zarządu Dróg Miejskich w stołecznym mieście. W ramach bezpłatnego abonamentu za 30 złotych możemy zaparkować w wycyrklowanym obszarze pod blokiem, w okolicy najbliższych około 250 metrów. Nikt z urzędników nie zainteresował się tym, czy miejsca wystarczy dla wszystkich. Tu liczą się przepisy, a nie potrzeby, chyba że mówimy o potrzebach urzędników” – podkreśla Ciepieńko i mówi, że strefa płatnego parkowania to nie tylko opłaty, to też strefa popisu miejskich rysowników, czyli inżynierów ruchu, którzy przy okazji postanowili zaplanować nam życie od nowa. Oczywiście z perspektywy własnego biurka, a z nie z perspektywy mieszkańców. Co z tego wyszło?

  • jednokierunkowe ulice, które wymuszają wycieczki samochodem po całym osiedlu;

  • przeniesienie parkowana na jezdnie, czyli zwężenie ulic. Podczas ostatniej zimy kierowca pługopiaskarki odmówił wjazdu na jedną z ulic, bo pług zwyczajnie się nie zmieścił.

  • radykalne zmniejszenie liczby miejsc parkingowych, choć na każdym kroku przekonują nas, że jest odwrotnie!


 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do