Reklama

Papież i obrazoburcy

09/03/2023 07:24

Jana Pawła II nie da się wyrugować z dobrej polskiej pamięci. Zaś o tych, co dziś próbują ją nadwerężyć, bo zniszczyć przecież nie mogą, powiedzieć można: niech do ich głów zstąpi z powrotem rozsądek. Ducha w to nie mieszajmy. Naprawdę nie potrzeba.

Przyczynkarska publicystyka jednej z anten TVN ani wystąpienia drugoplanowych "polityczek" lewicy (Joanna Scheuring-Wielgus i Agata Diduszko-Zyglewska), bez podania dowodów przypisujące Papieżowi osłanianie zbrodni pedofilii w Kościele nie przewartościują miejsca, jakie Jan Paweł II zajmuje w świadomości Polaków. Pozostaje ono ugruntowane.

Ostatni, który godził Polaków

Papież-rodak pozostawał bowiem ostatnią postacią łączącą społeczeństwo. Po jego śmierci Polacy w 2005 r. poczuli się osieroceni. Po spektakularnym pożegnaniu Ojca Świętego, kiedy kibice zwaśnionych drużyn solidarnie na znak żałoby splatali klubowe szaliki a zwyczajni rodacy wszelkimi środkami transportu zmierzali do Rzymu, by go pożegnać, mówiono nawet o "Pokoleniu JP2". To akurat uproszczenie, bo fenomen Karola Wojtyły połączył wszystkie generacje Polaków. Tych, którym dane było usłyszeć na placu wtedy - nomen omen - Zwycięstwa - pamiętne "Niech zstąpi Duch Twój. I odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi" i tych, co mniej więcej wtedy w 1979 roku, zapowiadającym następny, już przełomowy - dopiero się urodzili. Pokolenie Solidarności dowartościowane spotkaniem Papieża z Lechem Wałęsą w Dolinie Chochołowskiej w arcytrudnym roku 1983 i młodzież, do której Jan Paweł II w Gdańsku w 1987 r. zwrócił się: każdy z Was ma swoje Westerplatte. Te ostatnie słowa zapowiadały już kolejny przełom, rozpoczęty w rok później a ucieleśniony po dwóch latach jednoznacznym jak nigdy werdyktem społeczeństwa w wyborach czerwcowych. 

Nie wszyscy za to pamiętają, że przybywając do wolnej już Polski w 1991 r. Papież wypowiedział też na lotnisku w Kielcach słowa równie zobowiązujące: - Łatwiej jest zniszczyć, trudniej odbudowywać. Zbyt długo niszczono.  

Z młotkiem na pomnik czyli historia się powtarza

Psychicznie chory desperat rzucił się w 1972 r. na posąg Piety autorstwa Michała Anioła w Bazylice Świętego Piotra i znacząco ją uszkodził. Reszty życia dokonał w szpitalu a rzeźbie konserwatorzy przywrócili dawną świetność.  

Zapewne wiele epizodów z życia Karola Wojtyły wymaga rozwinięcia przez historyków - choćby dyskretna dyplomacja, jaka w 1980 r. zapobiegła radzieckiej interwencji w Polsce, do czego przyczynił się również inny wielki rodak Zbigniew Brzeziński, doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych Jimmy'ego Cartera do spraw bezpieczeństwa narodowego. Jednak nie zmienią one zasadniczego miejsca, jakie Jan Paweł II zajmuje w dziejach świata. Pozostaje jednym z dobroczyńców ludzkości, za których sprawą - pomimo ataku na wieże World Trade Center i kremlowskiej napaści na Ukrainę, globalnej pandemii koronawirusa i równie powszechnego kryzysu po upadku Lehman Brothers - wiek XXI pozostaje lepszy od poprzedniego. Podobnie przyczynili się do tego prezydenci USA Woodrow Wilson, wspomniany już Carter i Ronald Reagan oraz premier Wielkiej Brytanii Margaret Thatcher i francuski przywódca Francois Mitterrand. Przede wszystkim zaś czechosłowacki dysydent Vaclav Havel oraz Nelson Mandela, lider czarnej większości w Republice Południowej Afryki. Dwaj ostatni z wymienionych podobnie jak Papież z Polski dysponowali siłą ducha a nie potęgą militarną czy taranem sankcji gospodarczych. Jednak to za czasów pontyfikatu Karola Wojtyły retoryczne pytanie przypisywane samemu Stalinowi "ile papież ma dywizji?" przestało mieć szyderczy wydźwięk, bo moc idei i upór bez użycia przemocy wtedy właśnie okazały się mocniejsze od imperiów.

"Mistyk i samotnik czerpie energię z tłumów, zapewne najliczniejszych, jakie przyciągał jakikolwiek przywódca w historii. Jego przesłanie moralne i doktrynalne jest niezwykle wymagające i nie wszystkim, zarówno w Kościele, jak i poza nim, się podoba. Nie mają na niego wpływu ani wyniki badań opinii społecznej, ani to co popularne (..)" - tak charakteryzowali charyzmę Jana Pawła II jeszcze za jego życia: demaskator amerykańskiej afery Watergate Carl Bernstein i watykanista Marco Politi [1].  

Biografia Karola Wojtyły wciąż zapewne warta uzupełnień nie musi być pisana na nowo, jak rekomendują współcześni obrazoburcy. Pozostaje spójna i przejrzysta. Od czasów, kiedy to pracował jako robotnik w krakowskim Solvayu, studiował w czasie okupacji hitlerowskiej polonistykę na tajnych kompletach. Jako aktor występował w konspiracyjnym Teatrze Rapsodycznym. Po wojnie działał w Bratniaku i po demonstracjach z 3 maja 1946 r. negocjował z komunistami wypuszczenie zatrzymanych przez Urząd Bezpieczeństwa studentów. Później już z następnym ich pokoleniem prowadził duszpasterstwo i jeździł na kajaki. Stał się współtwórcą w dwadzieścia lat po wojnie listu biskupów polskich do niemieckich, torującego drogę zarówno do pojednania obu narodów jak politycznego uznania w pięć lat później sprawiedliwych polskich granic zachodnich na Odrze, Bałtyku i Nysie Łużyckiej. 

Dopisywanie do tej najciekawszej z polskich XX-wiecznych biografii wątku domniemanego ukrywania pedofilii i zapewnienia bezkarności ich sprawcom okaże się trudem syzyfowym. Na podstawie wypowiedzi osób nadpobudliwych lub rzeczywiście nawet skrzywdzonych, tyle, że nie z winy Wojtyły, nie da się pogruchotać pomnika, jakim w oczach Polaków wciąż pozostaje postać ich największego rodaka. Nie inaczej zresztą ocenia go świat. Przełamał żelazną kurtynę. Podziały zastępował odradzającą się wspólnotą.      

Żurnaliści surowsi od szpicli Stasi i KGB

Rozpracowywały go zaciekle wywiady państw komunistycznych. Rzecz nie sprowadza się do inwigilatorów najbardziej znanych jak Tomasz Turowski czy Konrad Hejmo. Zajmująco opisuje to w "Kościele obywatelskim" znawca tematu dr Andrzej Anusz: " W związku z wyborem kardynała Karola Wojtyły na papieża jednym z priorytetów operacji zagranicznych SB stało się rozbudowanie agentury wśród Polaków w Rzymie i Watykanie. 16 czerwca 1980 r. warszawska rezydentura KGB meldowała Centrali: "Nasi przyjaciele [SB] dysponują silną pozycją operacyjną [agenturą] w Watykanie, co umożliwia im bezpośredni dostęp do papieża i do Kongregacji rzymskiej" (..) Również w archiwach tajnej policji NRD - STASI znajduje się potwierdzenie, że za Spiżową Bramą miała ona swojego agenta. Był nim niejaki Eugen Brammartz dominikanin i pracownik gazety "l'Osservatore Romano" [2].

I jakoś przejawów tolerowania czy ukrywania przez Karola Wojtyłę pedofilskich zbrodni w Kościele - służby te nie znalazły. Gdyby się stało inaczej, uczyniłyby z tego użytek. A radziecka KGB nie pozostawała wtedy mniej sprawna od amerykańskiej CIA ani Stasi z Niemieckiej Republiki Demokratycznej łagodniejsza od izraelskiego Mossadu. To trudny do obalenia argument za niewinnością Wojtyły: dla tych, którym w ogóle pozostaje potrzebny.

Dziwić się można, że w obrzucanie błotem papieskiej pamięci zaangażowała się stacja telewizyjna pozostająca w gestii amerykańskiego właściciela, bo przecież stosunek obywateli USA do wszelkich religii i ich przywódców pozostaje nacechowany szacunkiem i tolerancją. Dysponenci anten TVN uznali widać, że w Polsce nie obowiązują ich normy, które zmuszeni są respektować u siebie. 

Podobnie lewica wraca do niechlubnej tradycji, którą potrafił przełamać jej prezydent Aleksander Kwaśniewski: w uznaniu za to Papież zaprosił go na pamiętną przejażdżkę do swojego "papamobile". Na kokietowaniu "osobistych przeciwników Pana Boga" nie zyska się wiele głosów wyborczych (ilu dziś czytelników znajduje post-urbanowe "Nie"?), łatwo zaś stracić dobre imię i resztki poparcia.   

Młotek psychopaty nie zniszczył przed ponad półwieczem "Piety" Buonarrotiego. Podobnie wizerunek jedynego w dziejach Papieża z Polski, który umiał być nie tylko Ojcem Świętym dla katolików, ale także duchowym przewodnikiem i społecznym autorytetem dla niewierzących i przedstawicieli innych wyznań a przy tym w niedługim czasie realnie zmienił na lepsze kształt świata - przetrwa skutecznie ataki równie mało subtelne.    

[1] Carl Bernstein, Marco Politi. Jego Świątobliwość Jan Paweł II... Amber, Warszawa 1997, przeł. Stanisław Głąbiński, s. 20

[2] Andrzej Anusz. Kościół obywatelski... Akces, Warszawa 2020, wyd. II zmienione, s. 232-233

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do