
Z Grzegorzem Kubalskim, zastępcą dyrektora Biura Związku Powiatów Polskich rozmawia Łukasz Perzyna.
- Czy trafnie oceniam, że kondycję finansową polskiego samorządu określają dziś w znacznej mierze parametry, z którymi nigdy przez ponad 30 lat odrodzenia demokracji lokalnej nie mieliśmy do czynienia: wojna tuż za naszą granicą i wciąż trwająca pandemia?
- Zgadzam się z tą oceną.
- Co z tego wynika dla przyszłości samorządowych finansów?
- Każda prognoza zależy od tego, o jakiej perspektywie czasowej rozmawiamy. Pierwszy horyzont to rok bieżący. W tym wypadku mamy do czynienia z sytuacją trudną ale jeszcze opanowaną, chociaż pod koniec roku może się ona pogorszyć.
- Dlaczego?
- W warunkach wysokiej inflacji należy liczyć się ze wzrostem wysokości niezbędnych wydatków bieżących do końca roku. Nie było to do tej pory większym problemem, gdyż co do zasady dochody JST z udziałów w PIT wykonywane były lepiej niż z prognoz to wynikało. Przekładało się to więc na wyższe dochody samorządu. Wzrastające wydatki było więc z czego pokryć.
- Ale mówimy już o tym w czasie przeszłym?
- W tym roku 2022 ten mechanizm nie będzie już działał, bo w konsekwencji zmian prawnych począwszy od tego roku wysokość należnych JST środków z PIT ustalana jest na początku roku i wypłacana w dwunastu równych ratach. Nie będzie zatem zwiększonych dochodów. Stworzy to oczywisty kłopot, jeśli okaże się, że pojawią się dodatkowe koszty....
- ...a pojawią się?
- Tak, bo przy obecnej inflacji pojawi się chociażby presja płacowa. Tu wyraźnie widać do czego doprowadziło uniezależnienie transferu z PIT od jego rzeczywistego wykonania. Zwykle gdy rosły płace w innych obszarach, to rosły też wpływy do budżetu. I można było sobie pozwolić na podwyżki dla własnych pracowników.
- Może w takim razie wystarczy oprzeć się presji płacowej?
Jest to możliwe tylko w obszarach, w których samorząd ma pełną decyzyjność. W wielu jednak obszarach tak nie jest – prawdopodobnie będzie trzeba dołożyć. Procedowana jest przecież wciąż podwyżka dla nauczycieli. Zobaczymy, w jakim stopniu zwiększona subwencja oświatowa to pokryje – bo zwykle nie pokrywała w pełni. Pojawiło się też nowe rozwiązanie ustawowe dotyczące wynagrodzenia psychologów w szkołach. Jednak wraz z nim od września wejdzie nowy problem.
- Dlaczego?
- Może być tak, że trzeba będzie płacić psychologom szkolnym od września więcej, niż optymistycznie założyło ministerstwo, bo za taką kwotę, jaką wyznaczono, do szkół oni pracować nie przyjdą.
- A wydatki inwestycyjne?
- Na wydatkach inwestycyjnych można oszczędzić jeśli są one w całości finansowane ze środków własnych. Standardem obecnie jest jednak w wielu miejscach korzystanie ze środków pochodzących z różnego rodzaju programów rządowych. Wówczas jest problem.
- Inwestycja może być problemem?
- Tak, bo jedną z konsekwencji skierowania na rynek inwestycji kilkudziesięciu miliardów złotych jest drastyczny wzrost cen. W konsekwencji rozstrzygnięcia przetargowe potrafią być dwa razy wyższe niż założony na etapie kosztorys. Przychodzi wówczas albo zrezygnować z inwestycji albo zdecydować się na znaczne zwiększenie udziału własnego – a na to potrzebne są dodatkowe środki.
- A jaką perspektywę niesie za sobą kolejny rok, 2023?
- To już perspektywa zróżnicowana, ponieważ od przyszłego roku wchodzą przepisy dotyczące części rozwojowej subwencji ogólnej. Jej idea jest dobra, o ile stanowi ona dodatkowy strumień pieniędzy. Jednak po zmianach podatkowych w ramach Polskiego Ładu część rozwojowa subwencji ogólnej ma posłużyć jako rekompensata ubytków dochodów w PIT. Na poziomie makro mogłaby ona oczywiście pełnić taką funkcję – o ile zostałaby rzetelnie wyliczona.
- Jednak diabeł tkwi w szczegółach?
- Tak, bo kryteria jej podziału między poszczególne jednostki samorządu terytorialnego sprawiają, że środki niekoniecznie trafią tam, gdzie jest ubytek. Niektóre małe gminy wiejskie będą być może miały nawet... jak pączek w maśle, bo otrzymają środki wielokrotnie wyższe niż ich ubytek w dochodach. Oczywiście odbędzie się to kosztem innych jednostek, które będą musiały pogodzić się z realną stratą dochodów. Dotyczy to przede wszystkim większych jednostek i jednostek z zamożniejszymi obywatelami. W przypadku miast metropolitalnych, np. Warszawy mogą pojawić się problemy ze spięciem budżetu nawet na wydatki bieżące. Niech więc Pan teraz mnie nie pyta o prognozę na jeszcze następny rok 2024.
- Dlaczego nie?
- Ponieważ, jak się spełni ta prognoza na 2023, to pojawi się konieczność pilnej przebudowy systemu samorządu terytorialnego wobec niewypłacalności jednostek.
- Spytam więc o kwestię czasowo bliższą: pieniądze z Unii Europejskiej w ramach Krajowego Planu Odbudowy?
- Trudno w tym zakresie pokusić się o ocenę, udzielić wiążącej odpowiedzi. W tym wypadku oceniać mogą raczej tylko ci, którzy na co dzień poruszają się po brukselskich korytarzach. Aktualna wersja Krajowego Planu Odbudowy, którą wysłano do Brukseli, nie została udostępniona do szerszego wglądu. Samorządom także nie. Zna ją rząd. Zna Bruksela. Nie wiemy więc nawet, co dokładnie znajduje się w KPO, co trafiło do dalszych negocjacji. Nie można więc przesądzać, jak pieniądze z KPO wpłyną na finanse samorządów, kiedy już do Polski trafią. Będzie to bowiem zależne od finalnych ustaleń. Przewidywanie tego dzisiaj stanowi zadanie bardziej dla wróżbity niż dla eksperta.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie