Reklama

Sierpień 1980: rozwaga wśród zagrożeń

31/08/2021 08:45

Podpisanie porozumień gdańskich stało się największym od 11 listopada 1918 r. zwycięstwem Polaków, zapowiadającym odzyskanie wolności. Chociaż na to ostatnie przyszło poczekać  dziewięć lat od chwili, gdy przywódca strajku stoczniowców Lech Wałęsa i wicepremier Mieczysław Jagielski złożyli podpisy pod historycznym dokumentem z 31 sierpnia 1980 r. Porozumieniem tym cenniejszym, że oznaczającym bezkrwawe rozwiązanie. Chocaż wiele ze społecznych i wspólnotowych sensów umowy później zagubiono, od tego właśnie momentu Polska stała się ponownie samodzielną aktorką polityki międzynarodowej a nie tylko przedmiotem gry mocarstw, zaś wola społeczeństwa - twórczą siłą naszej historii.

Porozumienia gdańskie, pozwalające na powstanie Solidarności, nie zlikwidowały natychmiast uzależnienia kraju od ZSRR, ani nie rozbroiły rodzimego aparatu represji, który w niespełna półtora roku później 13 grudnia 1981 r. próbował przemocą w warunkach stanu wojennego cofnąć demokratyczne przemiany. Nawet delegalizacja pierwszego w bloku wschodnim związku zawodowego nie powstrzymała jednak procesu odzyskiwania przez Polaków świadomości obywatelskiej. Wiosną i latem 1988 r. młode pokolenie robotników ze śląskich kopalń, Stoczni Gdańskiej, Nowej Huty, Ursusa, Stalowej Woli i Bydgoszczy, wspierane przez kolejne roczniki studentów z Warszawy i Krakowa, chociaż pierwsza dziesięciomilionowa Solidarność pozostawała dla nich piękną legendą, bo byli za młodzi, by w tamtych wydarzeniach uczestniczyć - znów upomniało się o gdańskie postulaty. To kolejna generacja doprowadziła do spełnienia wielu z nich, ale także do przeprowadzenia wolnych przynajmniej w części wyborów, o które w 1980 r. ze względu na grożącą interwencję radziecką nie można się było upomnieć, ale w nowej sytuacji po doświadczeniach pierestrojki w ZSRR stały się u nas realne już 4 czerwca 1989 r.  

Latem 1980 r. protesty zaczęli robotnicy Ursusa i Lublina, zaś 14 sierpnia młody stoczniowiec Jerzy Borowczak zatrzymał noszący wtedy imię Włodzimerza Lenina gdański zakład, nie czekając na spóźnionego elektryka Lecha Wałęsę - przywódca dołączył później, według filmu Andrzeja Wajdy i opowieści Janusza Głowackiego nie zdążył w umówionym terminie, bo musiał załatwić wózek dla dziecka. Skok Wałęsy przez stoczniowy mur stał się jedną z ikon sierpniowego protestu i nie zdołały go wyprzeć z pamięci zbiorowej Polaków szpetne wersje o tym, że robotniczego przywódcę przywiozła milicyjna motorówka.

Strajkujący wyciągnęli wnioski z wcześniejszych protestów krwawo stłumionego Grudnia w 1970 r. na Wybrzeżu oraz brutalnie pacyfikowanego Czerwca 1976 r w Radomiu, Ursusie i Płocku: pozostali w zakładach pracy, gdzie stanowili największą siłę i na ulice nie wyszli.

Motornicza Henryka Krzywonos postawiła swój tramwaj na rozjazdach, rozpoczynając tym samym blokadę komunikacji miejskiej w Trójmieście. Rola kobiet w tych strajkach okazała się rozstrzygająca, to one w tym Alina Pienkowska uratowały strajk w Stoczni, gdy Wałęsa gotów był już przystać na oferowaną załodze podwyżkę. 

Wśród 21 postulatów sierpniowych znalazły się oprócz typowo pracowniczych ("podnieść diety i dodatek za rozłąkę") również ogólnospołeczne (powoływanie na stanowiska wedle kompetencji a nie z partyjnej rekomendacji), religijne (transmisja mszy św.) i odwołujące się do praw człowieka (uwolnienie więźniów politycznych), ale nawiększy rezonans w świecie wywołało żądanie stworzenia niezależnych i samorządnych związków zawodowych. To z jego spełnieniem władza ociągała się najdłużej. Chociaż wielu inteligenckich doradców powątpiewało, czy władza zgodzi się na wolne związki (ówczesna oficjalna CRZZ była wobec PZPR uległa tak samo, jak dzisiejsza Solidarność wobec PiS, i nie reprezentowała świata pracy), mądrość zbiorowa okazała się silniejsza. Tak narodziła się Solidarność - dziesięciomilionowy ruch społeczny, budzący podziw całego świata. I z czasem, pomimo narzucenia Polsce stanu wojennego, zmieniający jego oblicze. Jak mówił proroczo Jan Paweł II rok wcześniej na placu - nomen omen - Zwycięstwa.

Jak pisał w "Notatkach z Wybrzeża" Ryszard Kapuściński: "(..) robotnicy rozbili pokutujący w oficjalnych gabinetach i elitarnych salonach stereotyp  r o b o l a.  Robol nie dyskutuje - wykonuje plan. Jeżeli chce się, żeby robol wydał głos, to tylko po to, żeby przyrzekł i zapewnił. Robola obchodzi jedno - ile zarobi (..). Tymczasem na Wybrzeżu, a potem w całym kraju, spoza tego oparu zadowolonego samouspokojenia wyłoniła się młoda twarz nowego pokolenia robotników - myślących, inteligentnych, świadomych swojego miejsca w społeczeństwie (..)" [1]. Dlatego chociaż poprzednie rewolty robotnicze w 1956 r. i 1970 r. prowadziły tylko do zmiany ekip rządzących i pewnego złagodzenia reżimu, ta kolejna głęboko przeorała świadomość Polaków. Sam fakt, że władza zawierać musi porozumienie ze społeczeństwem pokazywał, jak głęboko stała się wyobcowana. 

Finał negocjacji okazał się spektakularny: umowa podpisywana przez Lecha Wałęsę wielkim długopisem, słowa robotniczego lidera, że dogadaliśmy się jak Polak z Polakiem, więc nie ma zwycięzców ani zwyciężonych, różaniec wetknięty idącemu na sygnowanie porozumienia z Jagielskim przez matkę stoczniowca zabitego w Grudniu 1970, znaczek z Matką Boską w klapie marynarki, a także portret Papieża Jana Pawła II na bramie Stoczni Gdańskiej, wciąż wtedy jeszcze noszącej imię Włodzimierza Lenina stały się symbolami promieniującymi daleko poza Polske, ale też znakiem konkretnej przemiany.

O świadomości spełniającej się na naszych oczach historii świadczyły zwykłe codzienne ludzkie reakcje. Gdy w Warszawie strajkowali kierowcy autobusów, ludzie oczekiwali wiele godzin na przystankach, ale nie przeklinano protestujących. Mieszkańcy nie złorzeczyli też pracownikom Miejskiego Przedsiębiorstwa Oczyszczania, którzy nie opróżniali kubłów, chociaż było gorące lato. Rozumiano, o co chodzi...

Górnicy porozumienie z władzą zawarli dopiero w środę 3 września 1980 r. o godz. 5,45 w cechowni kopalni "Manifest Lipcowy" w Jastrzębiu-Zdroju. Okoliczności protestu tak relacjonowano: "- Zaczęło się tu w "Manifeście". W czwartek 28 sierpnia trzecia zmiana odmówiła zjazdu. Ludzie zabrali się i powiedzieli, że chcą gadać z dyrektorem. Ten początek był bardzo niemrawy. Dyrektor Duda przyleciał z krzykiem. Parę godzin później był już na kopalni minister Lejczak - opowiada Tadeusz Jedynak, górnik z "Manifestu". Chcieli nam dać podwyżkę i żebyśmy od razu do roboty poszli. Widać jednak było, że ani minister, ani dyrekcja nie bardzo wiedzą, co z nami robić. Był i krzyk i groźby. Rano nim się zaczęła pierwsza zmiana, wiedzieliśmy już, że stoją następne kopalnie Rybnickiego Zjednoczenia. Przyjechali do nas z Boryni" [2].

Słowa przywódcy górników Tadeusza Jedynaka, później koordynatora ich oporu przeciw stanowi wojennemu, okazują się kluczowe dla zrozumienia fenomenu Polskiego Lata 1980 r: to władza nie wiedziała wtedy co robić, świadomość tego, co czynić należy, mieli po raz pierwszy przynajmniej od ćwierćwiecza (rady robotnicze z Października okazały się bowiem przedakcją przyszłej Solidarności) przedstawiciele społeczeństwa, demokratycznie wyłonieni przez załogi, gdy innej możliwości nie było. Bo też, jak słusznie zauważył wtedy cytowany już wcześniej Kapuściński, co niejedną przedtem rewolucję w świecie oglądał, a teraz ze zdumieniem spostrzegł: "robotników (..) zdecydowanych wyciągnąć wszystkie konsekwencje z faktu, że w myśl ideowych założeń ustroju ich klasie przyznaje się wiodącą rolę w społeczeństwie" [3]. Lenin by się zdziwił - komentowali przecież zagraniczni obserwatorzy determinację pracowników stoczni, wciąż noszącej jego imię, ale też załóg setek innych polskich zakładów pracy. Symbolem upadku imperium zła i powtórnego scalania europejskiej cywilizacji demokratycznej stał się wprawdzie w świecie upadek muru berlińskiego, ale pierwszy krok ku temu poczynili polscy robotnicy. Z mocnym poczuciem godności i wizerunkiem Ojca Świętego na bramie zakładu.        

[1] Ryszard Kapuściński. Notatki z Wybrzeża. "Kultura", Warszawa, 14 września 1980 r.

[2] Jarosław Szczepański. Przed rokiem w Jastrzębiu. "Tygodnik Solidarność" z 4 września 1981 r.

[3] Kapuściński, op. cit.  

Autor artykułu pracuje nad biografią Tadeusza Jedynaka, jednego z przywódców górniczych strajków w sierpniu i wrześniu 1980 oraz liderów podziemnej Solidarności po 13 grudnia następnego roku 

 

Fot: Tablice z 21 postulatami Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego umieszczone na budynku portierni przy bramie nr 2 Stoczni Gdańskiej / Wikimedia Commons

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do