Reklama

Stan wojenny - osobiste wspomnienia cz.2

Stan wojenny - osobiste wspomnienia cz.1

Dosyć prędko można było dostrzec powolną samoorganizację społeczeństwa. Kilka dni po aresztowaniu ojca odwiedzili nas jego koledzy z fabryki i zadeklarowali matce chęć wszelkiej w miarę możliwości pomocy. Znalazły się jakieś paczki z jedzeniem i zapewnienia, nie będziemy sami. Jednym z pierwszych kolegów ojca, który przyszedł do nas do domu był p. Jan Sadowski, który później działał w strukturach ursusowskiego podziemia pełniąc m.in. funkcję kolportera niezależnych Wydawnictw.   Pomoc organizował błyskawicznie Kościół. Moja ciotka Urszula Kamecka opowiadała potem jak przed świętami Bożego Narodzenia zjawił się w Ujrzanowie koło Siedlec rodzinnej wsi ojca ksiądz. Wywołało to zdziwienie, gdyż na kolędę było raczej za wcześnie. Ksiądz przyniósł rodzinie informację, że syn Waldemar został uwięziony. To było bardzo ważne, gdyż należy pamiętać o braku łączności telefonicznej, braku możliwości swobodnego przemieszczania się i kontroli korespondencji.    Przed świętami wiadomo wreszcie było kto oprócz ojca został aresztowany z działaczy ursusowskiej „S”. Byli to członkowie Komisji Fabrycznej i osoby z czołówki związku. Należeli do nich m.in. pp. Barski, Czerwiński, Kaniewski, Kaszuba, Korzeb. Przewodniczący ursusowskiej „S” uniknął aresztowania podobnie jak lider mazowieckiej ,,S”. Obaj ukrywali się przed SB.    Powoli wszyscy przywykli do widoku czołgów, wozów opancerzonych, żołnierzy w walonkach z karabinami na plecach. Nadszedł smutny okres przygotowań do świąt. W ramach protestu przeciwko zarządzeniem WRON-u o godzinie milicyjnej, mama postanowiła złamać ten przepis poprzez udanie się na tradycyjną Pasterkę do kościoła św. Józefa. Wyprosiłem, żeby zabrała mnie ze sobą.    Na wigilijną kolację przyszła do nas pani Karpezo z synami. Przyniosła w bańce na mleko zupę grzybową i wiadomości, że ojciec najprawdopodobniej jest zamknięty W więzieniu przy ul. Ciupagi na warszawskiej Białołęce. Z braku jakiejkolwiek informacji o losie ojca i ta była iskierką w czarnym tunelu. W kościele o północy był tłum ludzi. Proboszcz ks. prałat Kazimierz Szklarczyk odprawiał mszę. Po pierwszej w nocy grupkami ruszyliśmy w stronę osiedla.    Mama zaraz po świętach za radą znajomych udała się do prokuratury przy ul. Opaczewskiej. Tam dowiedziała się, że ojciec jest przestępcą i siedzi w areszcie śledczym przy ul. Rakowieckiej. Nie obyło się bez wulgaryzmu i zdania: już dawno powinno się takich jak on wywieść na białe niedźwiedzie!    Pani Karpezo uzyskała potwierdzenie, że mąż jest przetrzymywany w więzieniu na Białołęce i jest internowany. Zaraz po świętach ktoś z mojej szkoły przyniósł zaproszenie po odbiór paczki ze słodyczami nadesłanej dla polskich dzieci od dzieci ze Związku Radzieckiego. Oczywiście nigdzie nie poszedłem.    Mamy często nie było w domu, gdyż szukała wszelkich możliwych kontaktów z ludźmi, którzy mogli coś doradzić jak wydostać ojca z więzienia. Z późniejszych relacji dowiedziałem się, że po aresztowaniu w nocy z 15 na 16 grudnia wszystkich działaczy „S” z Ursusa przewieziono do tymczasowego aresztu przy ul. Opaczewskiej. Warunki w celi były fatalne, gdyż przebywała w nich znacznie większa ilość aresztantów niż pozwalały na to przepisy. Po przesłuchaniu zatrzymanym odbierano rzeczy osobiste z informacja, że w związku ze złamaniem przepisów stanu wojennego będzie zastosowana wobec nich sankcja prokuratorska. Na drugi dzień ojciec został konwojowany do słynnego więzienia na warszawskim Mokotowie przy ul. Rakowieckiej. Pamiętam opowieść o więziennej wigilii, o łamaniu się chlebem i innych sprawach, o których istnieniu nie miałem pojęcia. Nikt z najbliższej rodziny nie był na bakier z prawem, a o więzieniu wiedziałem z filmów i książek.   W pierwszym okresie stanu wojennego najbardziej popularnym zajęciem stało się słuchanie wieczornych audycji radiowych z wolego świata. Władza w tym okresie dokładała wszelkich możliwych starań, żeby odbiór audycji BBC, Wolnej Europy czy Głosu Ameryki był jak najgorszy. Zagłuszanki działały bardzo sprawnie. Najlepsza słyszalność była gdzieś dopiero koło północy.    Od lutego zacząłem chodzić znowu do szkoły. Sala gimnastyczna była całkowicie zniszczona przez wojskowe buty i potem pospiesznie grubo pomalowana zieloną farbą. Od wczesnej wiosny zaczęła się organizować podziemna ,,S”. U nas w Ursusie też. Prym wiodła rodzina Bujaków.   Brat ukrywającego się przewodniczącego regionu Mazowsze Zbigniewa Bujaka - Bogdan Bujak należał do bardziej czynnych działaczy „S” w Ursusie przed 13 grudnia l98l r. Potem jego mieszkanie przy ul. Mizerkiewicza stało się swego rodzaju skrzynką informacyjno-kontaktową dla tajnych struktur.    Do pionierów podziemnej „S” należały m.in. rodziny Jarkiewiczów (p. Barbara Jarkiewicz nauczycielka w ursusowskim LO. im. Kruczkowskiego), Góreckich, Białachów, Gołaszewskich, Lipińskich. i wielu innych. Oprócz ,,Wolego Głosu Ursusa” zaczął się ukazywać „Sektor” pismo podziemnych struktur z Grodziska Mazowieckiego i Pruszkowa. Jakość tych pierwszych numerów tak zwanej „bibuły” była bardzo niedoskonała. Format A4, papier marnej jakości, druk często trudny do przeczytania. Jednak każde pojawienie się kolejnych tytułów pisemek a wkrótce broszurek, książek i wszelkiej maści kartek, znaczków, plakatów itd. napawał coraz większym optymizmem. W obiegu krążyło mnóstwo wierszy, rymowanek, piosenek i przeróżnej twórczości o zróżnicowanym poziomie.   W większości była to satyra obnażająca dokonania reżimu, piętnująca konfidentów i donosicieli. Zapamiętałem taką zwrotkę śpiewaną na popularną melodię ludową: ,,Z tamtej strony Wisły kąpała się WRON-a ani robotnicza ani zjednoczona! Choć przemalowana, choć biało-czerwona, sierp ma zamiast głowy, młot zamiast ogona! ,,Krótkie rymowanki układane przez robotników Ursusa były bardziej dosadne: ,,Każda świnia, każda owca może nasrać na ORMO-wca” i WRON-a skona stały się tak popularne, że na drzwiach toalet w fabryce nie było już miejsca, żeby wyrazić swoje uczucia do socjalizmu.    Władza w osobach brygadzistów, kierowników i innych odpowiedzialnych za wydajność pracy, postanowiła zrobić porządek i przywrócić spokój społeczny. Drzwi od kabin w ubikacjach zostały obcięte piłą do drzewa do połowy wysokości, tak aby była możliwość obserwacji osoby załatwiającej potrzeby fizjologiczne. Odpowiedź była szybka. Piosenka traktująca o stosunkach panujących w fabryce wykonywana na przyjęciach imieninowych i spotkaniach towarzyskich mówi sama za siebie (cyt. za oryginałem na melodię okupacyjnej piosenki „Kto handluje ten żyje...”) Choć wojna ta trwa poczucie się ma  Że musi się wreszcie zakończyć Generał już wie, że wszystko się rwie Nie umie, z tym jednak walczyć   A ja ja jaj kto donosi ten żyje Jak dorwę takiego szubrawcę wstrętnego To tępy mu łeb rozbiję! A jaja jaj Bujak, Janas się kryją Szubrawcy judasze i szuje gliniarze Dochodzą do głosu i biją!   Pani Jadwiga Karpezo opowiedziała gronu znajomych o przebiegu widzenia z mężem w więzieniu na warszawskiej Białołęce. Więzienie w grudniu 1981 r. zostało specjalnie przeznaczone dla działaczy mazowieckiej ,,Solidarności”. Część związkowców z Ursusa też znalazła się za kratami więzienia przy ulicy Ciupagi. Krążyła taka rymowanka: ,,Tylko chwila nieuwagi i już jedziesz na Ciupagi! ,,.    Władze więzienia popełniły pewnie błąd, gdyż pozwoliły na skupienie na dużej sali po jednej strome internowanych a po drugiej rodziny, którym zezwolono na widzenie. Z Ursusa byli to m.in. Stanisław Karpezo, Krzysztof Gołaszewski, Eugeniusz Korzeb, Czesław Latusek. Internowani skandowali: „Orła WRON-a nie pokonał” „Zima wasza wiosna nasza”. I wiosna po mroźnej zimie powoli zaczęła się zbliżać.   Jerzy Woźniak

Zdjęcie: zbiory Bogdana Bujaka

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do