Reklama

Trzynastego grudnia roku pamiętnego

13/12/2022 21:39

Krwawe wydarzenia na Ukrainie boleśnie aktualizują tę rocznicę. Pokazują nam, czego uniknęliśmy przed 41 laty. Nie dlatego, że stan wojenny wprowadzali partyjni liberałowie, albo że jak sami później utrzymywali, czynili to w białych rękawiczkach. Zaprzecza tej generalskiej wersji bohaterska śmierć górników z katowickiej Kopalni Wujek, poległych 16 grudnia w obronie własnego zakładu pracy.

W słynnym filmie Krzysztofa Kieślowskiego wedle scenariusza mec. Krzysztofa Piesiewicza "Bez końca" opowiadającym o tamtych dramatycznych dniach znajdujemy dialog nie dający się zapomnieć. Adwokat, broniący młodego robotnika, organizatora strajku protestacyjnego w hucie zwraca się do niego:

- Nie poszliście na czołgi.

- Nie poszliśmy - potwierdza jego klient.

- To teraz trzeba będzie wiele wytrzymać.

Zawiera się w tym kwintesencja losu polskiego społeczeństwa, którego perspektywy rozwojowe zahamował stan wojenny. Tłumiąc dziesięciomilionowy ruch Solidarności, autorzy decyzji wprowadzonej w życie 13 grudnia 1981 r. wykopali niemożliwy już później do przełamania mur między komunistyczną władzą oraz jej zbrojnymi ramionami: wojskiem i milicją a resztą społeczeństwa. Zapłaciliśmy za to wysoką cenę. Wbrew sloganom o operacji w białych rękawiczkach życie straciło 100-200 osób. Oprócz górników z Wujka byli to także m.in. uczestnicy demonstracji ulicznych w Lubinie 31 sierpnia 1982 r. a także dwudziestoletni robotnik z Nowej Huty i zarazem uczeń szkoły przyzakładowej Bogdan Włosik, zastrzelony przez oficera służby bezpieczeństwa w trakcie manifestacji protestacyjnej po rozwiązaniu przez władze Solidarności w październiku 1982 r. 

Bilans siedmiu trudnych lat, zapoczątkowanych przez stan wojenny to również milionowa emigracja z Polski, pogłębiający się kryzys gospodarczy, masowy awans miernot w administracji państwowej, rozbicie licznych instytucji społecznych od Związku Literatów Polskich po brutalnie weryfikowane redakcje gazet.  

Masowy ruch demokratyczny jednak przetrwał, za sprawą zarówno demonstracji ulicznych, jak podziemia, zorganizowanego za sprawą Zbigniewa Bujaka, Bogdana Lisa, Władysława Frasyniuka, którzy uniknęli internowania i odbudowali kierownictwo Związku w trudnych warunkach konspiracji. Zarazem właśnie w stanie wojennym rozwinęła się na skalę od czasów okupacji hitlerowskiej niespotykaną solidarność Polaków pisana przez małe "s": wzajemna pomoc sąsiedzka, wspieranie się w sytuacji gospodarki niedoborów, ostrzeganie o zagrożeniach. Dlatego Polska przetrwała siedem lat marazmu, w jaki wtrąciła ją decyzja generałów. Z czasem do odwrócenia jej fatalnych skutków przyczyniły się protesty kierowane przez młode pokolenie robotników, którym nieznana była trauma przemocy po 13 grudnia użytej, za to silnie w ich świadomości odcisnęła się solidarnościowa legenda wraz z równościowymi, demokratycznymi i niepodległościowymi hasłami.

Nie uległa też opozycja pokusie odpowiadania siłą na przemoc ze strony władzy. Solidarność ta podziemna i z czasem odradzająca się w postaci otwartej reprezentacji oraz inne siły antykomunistyczne jak Konfederacja Polski Niepodległej, Ruch Wolność i Pokój czy odradzająca się Polska Partia Socjalistyczna wystrzegały się powielania metod swoich przeciwników. Zbudowało to poczucie moralnej wyższości, podbudowane nauką społeczną Jana Pawła II, którego kolejne pielgrzymki stały się w latach 1983 i 1987 światłem w tunelu dla milionów Polaków. Podobnie jak Pokojowa Nagroda Nobla dla przewodniczącego NSZZ "S" Lecha Wałęsy w 1983 r. 

Z czasem, gdy wobec zmiany sytuacji geopolitycznej i kolejnych protestów społecznych w 1988 roku władza zmuszona została do powtórnego, podobnie jak w 1980 r. podjęcia rozmów - społeczeństwo obywatelskie nie okazało się wyłącznie marzeniem ani mirażem, jak wydawać się mogło w najtrudniejszych czasach. Przy urnach 4 czerwca 1989 r. objawiło się zjawisko, które wielki dramaturg i dysydent czeski Vaclav Havel nazwał wcześniej siłą bezsilnych.

Determinacja Polaków przełamała podział świata i zapoczątkowała kruszenie żelaznej kurtyny. Piosenka Jacka Kaczmarskiego, głosząca, że mury runą, sprawdziła się w nieodległym Berlinie.

Teraz w pomocy humanitarnej, powszechnie dziś udzielanej naszym ukraińskim gościom, ideały solidarności i wspólnoty sprawdzają się po raz kolejny. 13 grudnia - niegdyś symbol przemocy - stał się z czasem znakiem bezradności sił imperium zła wobec wspólnych wartości i społecznej empatii, więzi, których nie da się zerwać nawet wyprowadzając czołgi na ulice. Pozostaje mieć nadzieję, że po latach w podobny sposób będziemy mogli oceniać dzień 24 lutego 2022 r, kiedy to nasz słowiański sąsiad padł ofiarą bezpośredniej przemocy ze strony rządzonego przez dyktaturę mocarstwa. Po raz pierwszy hołd należny górnikom z Wujka przychodzi nam dzielić z pochyleniem głowy nad ofiarami z Buczy czy Irpienia. Z nadzieją, że również ich cierpienie i poświęcenie nie okażą się w historycznym rachunku daremne...     

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do