
Naukowcy ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie przebadali kleszcze. Wyniki badań są porażające - 40 procent z nich ma boreliozę, więc są naprawdę niebezpieczne. Najwięcej zakażonych pajęczaków znaleziono w lesie Młocińskim i Kabackim.
SGGW wydało specjalny komunikat, w którym wyjaśnia, że kleszcze nie spadają z drzew. Nie mają one także skocznych odnóży. Żeby kleszcz mógł zaatakować, ofiara musi podejść naprawdę blisko. Pajęczaków jest w stolicy znacznie więcej, ponieważ osiedla oraz ogródki coraz częściej odwiedzają dzikie zwierzęta: kuny domowe, lisy, łosie, sarny i gołębie.
"Także domowe psy i koty przyczyniają się do rozprzestrzeniania. Wystarczy, że zwierzę zgubi w przydomowym ogródku opitą samicę kleszcza, a już po kilku dniach możemy mieć w pobliżu kilka tysięcy jaj, z których w przyszłości rozwiną się młode, głodne osobniki" - pisze SGGW i wyjasnia, że kleszcze mają niezwykle skuteczny sposób zdobywania żywicieli. Kleszcze bytują na roślinach na wysokości do około 1,5 m. Im wcześniejsze stadium rozwojowe, tym niżej bytuje. Swoje ofiary wypatrują przy pomocy narządu Hallera umiejscowionego na pierwszej parze odnóży. Dzięki zawartym w nim chemoreceptorom kleszcz rozpoznaje po temperaturze i zapachu, kiedy zbliża się do niego jakiś ciepły kręgowiec.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie