
82 lata temu 17 września wkroczenie wojsk radzieckich zadało decydujący cios naszej międzywojennej państwowości. Dokonał się kolejny rozbiór Polski. Zbrodnia katyńska i masowe wywózki stanowiły efekt porozumienia Stalina z Hitlerem.
Niemcy oblegali już wówczas Warszawę, której cywilną obronę bohatersko organizował prezydent Stefan Starzyński, a młodzi warszawiacy na barykadach m.in. na ul. Opaczewskiej na Ochocie uniemożliwili hitlerowskim zagonom pancernym zdobycie stolicy z marszu. Oficjalne plany obrony kraju legły jednak w gruzach za sprawą przewagi napastnika w ciężkim sprzęcie i jego panowania w powietrzu. Sojuszników mieliśmy wtedy daleko, nie wypełnili zresztą zobowiązań, za to wrogów blisko. Jednak dopiero wiadomość o kolejnej, sowieckiej agresji, przyczyniła się do ucieczki władz państwowych do Rumunii. Wielu znawców tematu, w tym autor "Wojny polskiej" Leszek Moczulski uznaje 17 września 1939 r. za moment złowrogiego przełomu. Bohaterstwo żołnierza, walczącego aż do października pod Kockiem czy na Helu nie było już w stanie powstrzymać agonii państwa.
Jak pisał Stanisław Mackiewicz-Cat: "Wyobraźmy sobie, że Stalin w marcu 1939 r. oświadczyłby, że napadnie na Polskę w razie wojny polsko-niemieckiej. Wypadki mogłyby wtedy przybrać inną formę. Ale Stalin prowokował wojnę cicho i podstępnie. Przecież w Moskwie przed samym wybuchem wojny gościła angielsko-francuska delegacja wojskowa, która przyjechała tu układać się ze Stalinem, jak się mają odbywać wspólne strategiczne operacje przeciwko Niemcom. Tymczasem dn. 23 sierpnia 1939 r. ujawniony został pakt o niegresji pomiędzy Niemcami a Sowietami. W wigilię tego dnia na posiedzeniu z Anglikami i Francuzami wojskowy przedstawiciel Sowietów wzywał ich do wypowiadania się z większą szczerością o swoich przygotowaniach wojennych, bo "stanowisko ZSRR wobec zbliżającej się wojny jest przecież chyba dostatecznie znane". Dzieje świata nie znają tak bezczelnego oszustwa".
Pakt szefa hitlerowskiej dyplomacji Joachima Ribbentropa z jego radzieckim odpowiednikiem Wiaczesławem Mołotowem zawierał tajną klauzulę o podziale państwa polskiego. Pierwotnie miał się on dokonać na linii Narwi, Wisły i Sanu, potem te ustalenia skorygowano jeszcze na korzyść niemiecką.
Nie znali tych decyzji zwykli Polacy, których dotychczasowe życie w parę tygodni rozbiła na strzępy podwójna agresja sąsiednich państw.
"Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco / a droga, którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły / nie rozstąpi się w przepaść (..)" - tak widział rzecz w wierszu "17 IX" piętnastoletni wówczas Zbigniew Herbert
Dowództwo wojskowe uznawało, że najlepiej, by polscy żołnierze nie podejmowali walki z kolejnym najeźdźcą, w wielu miejsach jednak doszło do walk. W Grodnie, gdzie do obrony miasta włączyła się ludność cywilna, wkraczajacy Sowieci dopuścili się okrucieństw: pochwyconego harcerza przywiązali do pancerza czołgu i użyli jako żywej tarczy.
Okupacja wschodniej Polski zapoczątkowała systematyczne represje wobec miejscowej ludności. Aż do kolejnej niemieckiej agresji, tym razem na ZSRR w czerwcu 1941 r, trwały masowe wywózki Polaków do łagrów i "miejsc osiedlenia". Niektórzy z represjonowanych odzyskali wolność po pakcie Władysława Sikorskiego z radzieckim dyplomatą Iwanem Majskim w 1941 r, na mocy którego powołano armię gen. Władysława Andersa, a wraz z nią wyszło później z ZSRR również wielu cywilów. Sporo wywiezionych musiało jednak czekać aż do 1956 r. i liberalizację na fali Polskiego Października. Wielu pozostało na zawsze "na nieludzkiej ziemi". Stalinowska ekipa podjęła akcję niszczenia polskich elit, o czym świadczy wymordowanie wziętych do niewoli oficerów w Katyniu w kwietniu 1940 r. i innych miejscach eksterminacji. "Zostaną po nas tylko guziki" - mówi w słynnym filmie Andrzeja Wajdy jeden z bohaterów.
Stało się jednak inaczej: po ofiarach Katynia i wywózek, także po żołnierzach i cywilach przeciwstawiających się jeszcze we wrześniu 1939 r. radzieckiej agresji pozostała pamięć, kultywowana w najtrudniejszych czasach rządów komunistycznych. Utrwaliły ją również powstałe na emigracji i przemycane do kraju książki Gustawa Herlinga-Grudzuńskiego i Jóżefa Czapskiego.
Nie wszyscy za to pamiętają, jak kończy się wiersz Herberta "17 IX", którego początkowy fragment już tu cytowałem: "Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco / i da ci sążeń ziemi pod wierzbą - i spokój / by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu / najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win.
Łukasz Perzyna
Fot. German Federal Archives, Wikipedia/dp
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie