Reklama

Czerwiec 1976: cena robotniczego zwycięstwa

23/06/2021 09:12

Protesty społeczne z Radomia, Ursusa i Płocka 25 czerwca 1976 r. zmusiły komunistyczną władzę do cofnięcia drastycznej podwyżki cen żywności. Robotnicy przekonali się, jaką siłę stanowią, co dało podwaliny sierpniowym strajkom 1980 roku i pierwszej dziesięciomilionowej Solidarności. Jednak w 1976 r. reakcję podległych PZPR służb stanowiły brutalne represje. Z akcji pomocy ich ofiarom narodził się ruch opozycji demokratycznej.

Robotnicy Ursusa, Radomia i Płocka wyszli na ulice w odpowiedzi na podwyżkę cen podstawowych artykułów: mięsa i wędlin o 69 proc, cukru prawie o 100 proc. Ogłosił ją 24 czerwca 1976 r. w nadanym w telewizji wystąpieniu sejmowym premier Piotr Jaroszewicz. Decyzji towarzyszyła arogancka propaganda, zapowiedziano bowiem konsultacje w zakładach pracy, chociaż wszystko już postanowiono.  

Następnego dnia w Polsce niemal nikt nie pracował, na co wskazywały dane, dotyczące poboru mocy i energii. Tylko w Warszawie strajkowały zakłady Świerczewskiego, Nowotki i Kasprzaka oraz Fabryka Samochodów Osobowych, w Łodzi liczne zakłady włókiennicze, a także fabryki we Wrocławiu, Poznaniu, Gdańsku, Elblągu, Radomsku i Starachowicach.  Robotnicy poszczególnych zakładów nie wiedzieli jednak o sobie nawzajem. Ułatwiło to władzy pacyfikację protestów tam gdzie pracownicy wyszli za bramy bądź przeczekanie ich, jeśli zostali w zakładach.. 

Do ulicznych wystąpień doszło w Ursusie, Radomiu i Płocku. Wcześniej ekipa Edwarda Gierka, która doszła do władzy po tym, jak Władysław Gomułka krwawo stłumił protest robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r i musiał ustąpić, lubowała się w pokazywaniu w telewizji spotkań prominentów z załogami zakładów pracy. Na wiadomość o podwyżkach robotnicy domagali się więc rozmów, ale nigdzie się ich nie doczekali.

Ursus: protest na torach kolejowych

W Ursusie, wtedy jeszcze osobnym mieście, pracownicy liczącej 15 tys załogi fabryki traktorów najpierw zażądali przyjazdu władz. "Tłum robotników zgromadził się 25 czerwca 1976 r. na krzyżówkach między halą zakładu remontowo-energetycznego a halą zakładu silników. Ponieważ do robotników przyszedł tylko przewodniczący Rady Zakładowej Związku Zawodowego Metalowców (..) który nie miał żadnego znaczenia. Zebrani na wiecu ruszyli pochodem do dyrektorów i towarzyszy urzędujących w budynku administracyjnym nazywanym Białym Domem i znajdującym się już poza ogrodzonym terenem fabryki (..). Dyrektor naczelny fabryki i sekretarz komitetu fabrycznego PZPR nie mieli nic do powiedzenia" - rekonstruje przebieg wydarzeń Jerzy Domżalski [1]. W tej sytuacji - jak opisuje prof. Wojciech Roszkowski - robotnicy "opuścili zakład, a zauważywszy odcięcie połączeń telefonicznych w mieście postanowili o strajku powiadomić cały kraj przez zablokowanie ruchu na linii kolejowej Warszawa-Kutno. Zatrzymano przejeżdzający pociąg, a następnie rozkręcono tory i zatarasowano je przez przetoczenie lokomotywy w powstałą wyrwę" [2]. Jak precyzuje Domżalski, zablokowano obie najważniejsze magistrale: śląską i warszawsko-berlińską. Robotnicy siedzieli na torach, agresji nie było. Wprost przeciwnie, jak wskazuje Domżalski: "W pobliskim odkrytym basenie kąpały się dzieci, dla których właśnie zaczynały się wakacje. Ich śmiech i radosne okrzyki przez większość dnia towarzyszyły strajkującym" [3]. Chociaż robotnicy dowiedzieli się z radia po godz 20 o odwołaniu podwyżki przez Jaroszewicza, wielu powątpiewało, czy to wiadomość prawdziwa i pozostało na torach.  

Gdy wieczorem protestujący już spokojnie się rozchodzili, przed godz 22 nastąpił atak milicji. Kolumny bud z funkcjonariuszami ZOMO nadjechały z dwóch stron, od stacji kolejowych we Włochach i Ursusie. Zomowcy byli w pełnym rynsztunku, mieli hełmy, przyłbice nasunięte na twarze, tarcze i długie pałki. Zaatakowali w świetle samochodowych refektorów.  Użyli pałek, gazów łzawiących i petard. Do późnej nocy milicja wyłapywała na ulicach domniemanych uczestników protestu, przy tej okazji ucierpieli przypadkowi przechodnie. Zachowanie MO przypominało obserwatorom łapanki z czasów okupacji hitlerowskiej. W samym Ursusie aresztowano 300 osób.

Radom: całe miasto w rękach demonstrantów

Od rana 25 czerwca 1976 r. strajkował też cały Radom. Protest zaczęli robotnicy Zakładów Metalowych im. gen. Waltera, a do ich pochodu dołączyły załogi Radoskóru, Zakładów Naprawczych Taboru Kolejowego oraz wytwórni telefonów. Tłum skupił się przed dziesiątą pod gmachem Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Lokalny sekretarz Janusz Prokopiak zapowiedział w ciągu godziny przekazanie odpowiedzi z Warszawy na żądanie rozmów. Opuścił jednak gmach bocznym wyjściem. Gdy dowiedzieli się o tym robotnicy, weszli do środka. Jak opisuje Wojciech Roszkowski "oburzenie manifestantów wzmogło znalezienie w bufecie KW zapasów wędlin. Zaczęto demolować budynek komitetu. Około 15,00 gmach KW podpalono tak skutecznie, iż z pożaru ocalały tylko mury. Z wyjątkiem obleganego kompleksu Urzędu Wojewódzkiego oraz K[omendy] W[ojewódzkiej] MO, skąd zabarykadowani funkcjonariusze rzucali petardy, cały Radom był w rękach demonstrantów" [4].      

Krążące nad miastem helikoptery filmowały i fotografowały uczestników zajść, a władza szykowała się do kontrofensywy. Wcześniej jednak ulicą Żeromskiego przeszła grupa po cywilnemu, wybijając szyby wystawowe. Byli to esbecy, dokonywane przez nich spustoszenia miały uwiarygodnić gotową już interpretację wystąpień jako wybryków chuligańskich. Władza trzymała się jej w późniejszej propagandzie. Robotników Radomia i Ursusa nazywano "burzycielami porządku publicznego" oraz po staropolsku "warchołami". 

Radom odcięto kordonem od reszty kraju, ściągnięto milicję z Lublina, Rzeszowa i Tarnobrzegu, ZOMO z Golędzinowa oraz słuchaczy szkoły MO i SB w Pile. Walki uliczne trwały do godz. 23.

Płock: tylko wybito szyby

W Płocku zastrajkowała Fabryka Maszyn Żniwnych, Przedsiębiorstwo Remontowo-Montażowe "Naftoremont", Przedsiębiorstwo Robót Elektrycznych "Elektromontaż" i Petrochemia, której załoga ruszyła spod jednej z bram zakładu pochodem do centrum miasta. Po drodze mijano ogromną kolejkę przed sklepem mięsnym. Esbecy wtopieni w tłum fotografowali potajemnie demonstrantów. Robotnicy przeszli pod Komitet Wojewódzki PZPR, gdzie skandowano "Chcemy chleba". W Płocku niczego nie podpalano. Tu skończyło się na wybiciu szyb.  Wieczorem ściągnięta za Zgierza milicja rozproszyła demonstrantów. W walkach z MO uczestniczyło 3 tys robotników. Aresztowano ich kilkudziesięciu. 

Zamiast podwyżki bony na cukier

Premier Jaroszewicz - jak była już o tym mowa - wieczorem w dniu protestów w wystąpieniu telewizyjnym ogłosił wycofanie podwyżek. Uzasadnił, że polityka cenowa wymaga dalszych konsultacji. Zamiast podnoszenia cen wprowadzono 28 sierpnia 1976 r. kartki na cukier, noszące eufemistyczną nazwę bonów. Powrót do racjonowania w 30 lat po wojnie oznaczał, że władza komunistyczna nie umie zaspokoić podstawowych potrzeb społeczeństwa. 

Ale robotnicy wygrali, skoro podwyżkę cofnięto. Ekipa Edwarda Gierka, która do władzy doszła po upadku Władysława Gomułki spowodowanym użyciem broni palnej wobec protestujących robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r. i licznymi ofiarami śmiertelnymi, sama ograniczyła użycie siły tak, żeby zabitych nie było. Wcześniej władza zabiegała o poparcie społeczne, uzyskując je w pewnym stopniu za sprawą odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie, oddania do użytku nowo wytyczonej Trasy Łazienkowskiej w stolicy oraz próby budowania względnego dobrobytu za zachodnie kredyty. To wtedy pojawiła się w Polsce coca cola jak również samochód dla każdego - mały fiat 126p. Czerwiec 1976 r. oznaczał kres łagodnej polityki i pozorów dbałości o obywatela. Ruszyła akcja propagandowa oraz represje wobec protestujących.

Na wielki wiec na Stadionie Dziesięciolecia 29 czerwca 1976 r. robotników nie ściągnięto, bo władza się ich bała. Trybuny wypełnili aktywiści PZPR oraz urzędnicy, w wypadku tych ostatnich sprawdzano listę obecności. Podobne mityngi potępiające burzycieli porządku publicznego zwoływano w całym kraju. Otwartego poparcia dla polityki rozpraszania siłą robotniczych demonstracji unikali nawet partyjni intelektualiści, dlatego przemówienie piętnujące "warchołów" wygłosił drugorzędny literat Stanisław Ryszard Dobrowolski, w nagrodę władza wydała mu wielotomowe dzieła zebrane.

Stokroć gorsze od rozbuchanej propagandy okazały się jednak fizyczne represje, często na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej: wobec osób, które w niewłaściwym czasie znalazły się w niewłaściwym miejscu.  

"Ściezki zdrowia", symbol represji

"Ścieżki zdrowia" nazwę zapożyczyły od modnych wtedy osiedlowych torów przeszkód, masowo wytyczanych i mających służyć wzmacnianiu tężyzny fizycznej świata pracy. Po Radomiu, Ursusie i Płocku zaczęto tym mianem określać powszechną praktykę przepędzania zatrzymanych przez szpaler bijących milicjantów. Do zatrzymanych dołączano czasem kryminalistów i "niebieskie ptaki" uchylające się od pracy, żeby robotniczy bunt przedstawić jako wystąpienia marginesu społecznego.  

Robotnik z Ursusa Marek Majewski, który przywiózł palnik acetylenowy i butlę z tlenem, użyte do przecięcia szyn, skazany został za to na trzy lata więzienia. Wyrok zapadł dopiero w listopadzie, bo przedtem na salę sądową Majewski się nie nadawał, ponieważ miał po zatrzymaniu złamaną szczękę.

Jak szacował skalę represji Andrzej Paczkowski ("Pół wieku dziejów Polski 1939-1989") "prawdopodobnie ok. 2,5 tys osób było zatrzymanych, ponad 350 zostało skazanych w trybie przyspieszonym na kary aresztu i dotkliwe grzywny, wszczęto ok. 500 postępowań sądowych. Szczególnie w Radomiu panowała atmosfera strachu przy całkowitej bezkarności brutalnych i pozaprawnych działań MO i SB oraz usłużności sądów" [5]. 

Czerwony Radom pamiętam siny

"Czerwony Radom pamiętam siny

jak zbite pałką ludzkie plecy.

Szosę E-7, na dworcach gliny,

Jakieś nazwiska, jakieś adresy"

- głoszą słowa ballady Jana Krzysztofa Kelusa, opowiadającej o akcji pomocy dla poszkodowanych, podjętej najpierw przez środowiska warszawskie i lubelskie, w tym drugim ośrodku z udziałem studiującego na KUL gdańszczanina Bogdana Borusewicza. Uczestniczyli w niej intelektualiści, prawnicy i studenci, weterani Armii Krajowej ale i studenckiego Marca 1968. Komitet Obrony Robotników skupił również zawodowych opozycjonistów, ale wyłonił się ze społecznej akcji pomocy ofiarom represji w Radomiu, Ursusie a z czasem w innych miejscach. Założyło go 23 września 1976 r. czternastu sygnatariuszy apelu do społeczeństwa i władz, wśród nich pisarze Jerzy Andrzejewski i Stanisław Barańczak, ekonomista Edward Lipiński, krytyk literacki Jan Józef Lipski oraz znani już z działalności opozycyjnej Jacek Kuroń, Antoni Macierewicz czy Wojciech Ziembiński. Powstawały kolejne niezależne od władz organizacje jak Ruch Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Z czasem zaś - pierwsza opozycyjna partia między Łabą a Władywostokiem, Konfederacja Polski Niepodległej, której powołanie ogłoszono 1 września 1979 r. Kształtował się drugi obieg drukowanych poza cenzurą gazet i książek. Zaś wybór Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową w październiku 1978 r. i jego pierwsza pielgrzymka do Ojczyzny w czerwcu następnego roku zmieniły zapatrywania Polaków na przyszłość ich kraju w stopniu nieznanym od zakończenia II wojny światowej. Jednak wszystkie te zdarzenia poprzedził protest robotników Radomia, Ursusa i Płocka.

"Wydarzenia czerwcowe 1976 r. były ostatnim przed sierpniem 1980 roku doświadczeniem masowego ruchu protestu. Zakończyły się w pewnej mierze sukcesem robotników, bo władze komunistyczne wycofały się ze swoich decyzji. Zarazem ukazała się granica możliwości spontanicznych wystąpień" - charakteryzował Jerzy Holzer w książce "Solidarność 1980-81. Geneza i historia" [6]. Nauka z przebiegu zdarzeń z 25 czerwca 1976 r. brzmiała w ten sposób, że robotnicy stanowią trudną do ruszenia siłę, dopóki pozostają w swoich zakładach pracy. Skorzystano z tego latem 1980 r, najpierw w Lublinie i ponownie w Ursusie, potem w strajkujących stoczniach na Wybrzeżu. Czerwiec '76 pokazał jednak przede wszystkim, że władza cofa się przed zorganizowanym oporem, co pomimo represji dopomogło w przełamaniu bariery strachu.    

[1] Jerzy Domżalski. Robotniczy protest w 1976 roku. Mój Ursus; domzalski.pl

[2] Andrzej Albert [Wojciech Roszkowski]. Najnowsza historia Polski, cz. IV 1956-80. Polonia, Londyn 1989, s. 1002

[3] Domżalski, op. cit          

[4] Roszkowski, ibidem

[5] Andrzej Paczkowski. Pół wieku dziejów Polski 1939-1989. Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995, s. 430

[6] Jerzy Holzer. Solidarność 1980-81. Geneza i historia. Rytm, Warszawa 1986, cz. 1, s. 24 

 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do