Reklama

Czerwona farba i bezradność rządu

11/05/2022 15:01

Po oblaniu farbą ambasadora Rosji Siergieja Andriejewa w Dniu Zwycięstwa 9 maja przez protestującą Ukrainkę można się obawiać napaści na Polaków w Moskwie i innych miastach. Zaś prestiż państwa od tego co sie stało nie wzrośnie, bo nietykalność dyplomatów pozostaje międzynarodowym standardem.

W dodatku przekaz obozu pisowskiego okazuje się niespójny: z jednej strony bowiem premier Mateusz Morawiecki zaznacza, że ambasadora ostrzegano, żeby na cmentarzu-mauzoleum żołnierzy radzieckich tego dnia kwiatów nie składał, co miał on z ignorować. Z drugiej zaś - propisowskie media ("Do Rzeczy") sugerują, że sprawczyni ataku powiązana pozostaje z podejrzanymi strukturami jak Otwarty Dialog Bartosza Kramka.

Zachodzi sprzeczność dość oczywista pomiędzy słowami ministra spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego, że rozumie on emocje protestujących kobiet ukraińskich a domniemanymi ustaleniami partyjnych propagandystów z dziennikarskimi legitymacjami, że liderka ich akcji pozostaje putinowską agentką. Skoro tak, to dlaczego podległe Kamińskiemu służby napaści nie zapobiegły. Ujawnia to bezprzykładną słabość państwa.

Najbardziej racjonalnie zachowuje się w tej sytuacji minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, przyznający, że incydent nie powinien się wydarzyć.

Z co najmniej paru względów. Racją nadrzędną pozostaje bezpieczeństwo Polaków w Rosji, zarówno tych, co od zawsze tam mieszkają, jak pracujących tam lub reprezentujących kraj lub nasze firmy na placówkach handlowych i dyplomatycznych. W oczywisty sposób będą teraz zagrożeni. Znamy bowiem możliwości putinowskich służb.

Wali się też w gruzy autorytet państwa polskiego, skoro na naszym terenie przedstawicielka podejrzanej - jak zaręczają pisowscy propagandyści - organizacji atakuje ambasadora kraju wprawdzie prowadzącego politykę agresji i przemocy, ale jak każdy dyplomata - podobnie jak Polacy w Moskwie i konsulatach - korzystającego z przywileju nietykalności.

W oburzeniu na Andriejewa pisowcy okazują się hipokrytami. Przecież dopiero co udostępnili mu własną partyjną trybunę do reklamowania napastliwej polityki. Akurat w dniach, gdy czołgi na rozkaz Władimira Putina najechały Ukrainę, w kioskach znalazł się numer pisowskiego tygodnika "Sieci" z jedenastostronicowym wywiadem braci Karnowskich z Andriejewem uzasadniającym - bez riposty ze strony, pożal się Boże, "dziennikarzy" - rosyjskie roszczenia wobec naszych ukraińskich przyjaciół.

Być może to autorów tej przeprowadzonej na klęczkach rozmowy powinna oblać czerwoną farbą Iryna Zemlyana, sprawczyni ataku na ambasadora. Z czynu, ktorego dokonała tłumaczy się bardziej bezczelnie niż niemądrze, przekonując, że protestujące Ukrainki czerwoną farbą chciały oblać się same, a na garniturze i twarzy Andriejewa substancja ta znalazła się przez przypadek. Jeśli reakcją na kłamstwa samego Andriejewa i jego mocodawców, że zbrodnie wojsk rosyjskich w Buczy stanowią ukraińską inscenizację propagandową mają być podobne niedorzeczności z drugiej strony - Polska tego żadną miarą żyrować nie powinna. 

Nie słychać też, aby spółka Fratria wydająca gadzinówkę "Sieci" znalazła się - choć powinna - na liście proputinowskich firm objętych sankcjami za wspieranie rosyjskiej agresji.

Na razie mamy tylko szum informacyjny i wzajemne przekrzykiwanie się autorów sprzecznych wersji tam, gdzie potrzeba respektowania racji stanu. W imię bezpieczeństwa rodaków w Rosji i spokojnej pracy naszych placówek.     

Bulwersujące okazują się przy tym reakcje medialne. Uchodząca za poważną Polityka.pl z dobrodziejstwem inwentarza zestawia atak na Andriejewa z zamordowaniem w 1927 r. w Warszawie rosyjskiego posła Piotra Wojkowa przez białego emigranta Borysa Kowerdę (z tego drugiego taki był student, jak z Zemlyanej dziennikarka). Czasem warto postukać się w głowę zanim zacznie się walić palcami w klawiaturę. Jak widać, nie tylko dla Sputnika i RTR Rossiji ta rada okazuje się użyteczna.  

Fot: Paweł Małaczewski 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do