Reklama

Dokąd zmierza światowy futbol?

Czy piłka nożna jest jeszcze tym sportem, którym pasjonowaliśmy się ledwie 30 lat temu? 

Proces zmian w piłce nożnej rozumianej szeroko jako sport, bo i związanej z nim infrastruktury, praw telewizyjnych, transferów, otoczki medialnej, przemysłu rozrywkowego ruszył mocno stosunkowo niedawno, można mówić o 20-30 latach wstecz, ale odcisnął tak wielkie piętno, że wielu zadaje sobie pytanie, czy to jeszcze sport? 

Zapewne katalizatorem zmian była potrzeba tworzenia zespołu gwiazd, który może wygrać wszystko. By taki proces mógł zaistnieć, musiały pojawić się ogromne pieniądze. 

Pieniądze takie pojawiły się przede wszystkim w Europie, głównie w najsilniejszych ligach (angielskiej, włoskiej, hiszpańskiej, niemieckiej, francuskiej). Zmiana stylu życia, nowe technologie i wreszcie potrzeby odbiorców zaowocowały dynamicznym rozwojem rynku praw telewizyjnych. Nagle najsilniejsze ligi europejskie otrzymały finasowanie na takim poziomie, że stały się jeszcze bardziej elitarne. Mimo tego, iż rynek praw telewizyjnych rozwijał się i w innych krajach, nie mógł równać się ze skalą sprzedaży w tych najsilniejszych. Trend ten utrzymuje się do dzisiaj, co powoduje coraz większą przepaść finansową między 5 najbogatszymi (i jednocześnie najsilniejszymi) ligami a resztą. 

Dochody największych lig piłkarskich Europy w sezonie 2017/2018 

Kraj 

Dochód [w mld zł] 

Prawa telewizyjne [w proc.] 

Umowy sponsorskie i reklamy [w proc.] 

Wpływy z dnia meczowego [w proc.] 

Wielka Brytania (Anglia) 

23,3 

59 

27 

14 

Niemcy 

13,6 

39 

44 

16 

Hiszpania 

13,17 

52 

31 

17 

Włochy 

9,5 

58 

30 

12 

Francja 

7,25 

47 

22 

11 

Opracowanie: Bankier.pl 

 

Wraz z napływem ogromnych pieniędzy z praw telewizyjnych bardziej aktywni niż dotychczas stali się biznesmeni (oligarchowie z Rosji i byłych republik Związku Radzieckiego, miliarderzy z USA, Chin, Europy), którzy wietrząc dobry interes i prestiż, rozpoczęli wielkie inwestycje w kluby piłkarskie (najczęściej je przejmując). Wartości transferów, kontraktów niebotycznie urosły, doprowadzając do absurdalnych sytuacji, w których za jednego zawodnika płaci się powyżej 100 milionów euro, a tygodniowe pensje przekraczają 200 tysięcy euro. Samonakręcająca się spirala. Bogate kluby stały się jeszcze bogatsze, a biedne biedniejsze. Problem jest doskonale widoczny w europejskich rozgrywkach pucharowych, na przykład w Lidze Mistrzów, gdzie skutkiem finansowego rollercoastera były poważne zmiany organizacyjne, strukturalne. W trosce o poziom sportowy i kibiców cztery najsilniejsze ligi europejskie otrzymały prawo wystawiania w tych rozgrywkach do 4 zespołów, federacje z kolejnych miejsc w rankingu UEFA odpowiednio mniej. W ten sposób grupowe rozgrywki w 90% zarezerwowane są dla klubów z Anglii, Hiszpanii, Włoch, Niemiec, Francji, Portugalii, Holandii oraz kilku mistrzów średnich lig. O pozostałe kilka miejsc rywalizują mistrzowie większości krajów europejskich, występując w kwalifikacjach.  

Dochodzimy do kolejnego absurdu. Kibice większości krajów europejskich nie mają swoich przedstawicieli w tych rozgrywkach już wczesną jesienią. 

Globalizacja 

Inwestorzy nie poprzestają na zakupie jednego klubu. Ich celem jest posiadanie sieci powiązanych kapitałowo klubów, w których jeden odgrywa rolę nadrzędnego, zaś reszta przybiera formę satelicką. Schemat ten dobrze wpisuje się w trend obserwowany od lat, w którym masowo wykupowani są wyróżniający się piłkarze z mniejszych klubów. Większość z nich czeka na swoją szansę i odrobinę szczęścia, grając w klubach satelickich. 

W szczególności amerykański kapitał (w postaci przeróżnych funduszy kapitałowych) traktuje futbol jako biznes, przemysł rozrywkowy na wzór amerykański. Liczy się maksymalizacja zysków, maksymalizacja poziomu sportowego. Tradycje klubów, ich cechy charakterystyczne upadają. W Europie jest coraz mniej klubów pielęgnujących tradycje. Jednym z nich jest hiszpański Athletic Bilbao, gdzie istotnym jest zachowanie zasady, w myśl której w klubie grają tylko zawodnicy związani z miastem i regionem. 

Pomysł stworzenia Superligi, czyli elitarnych rozgrywek dla najbogatszych nie jest czymś innowacyjnym. Jest ideą rozwijającą powszechny kierunek działania, czyli globalizację piłki nożnej, w której wiodącą rolę mają najbogatsi, zaś biedne kluby spychane są na margines. 

Pogoń za zyskami ma też wpływ na ilość rozgrywanych spotkań przez piłkarzy. Jeszcze 20 lat temu było to 40-50 spotkań w sezonie. Obecnie 60-70 meczów w sezonie stało się normą. Przeładowany kalendarz stał się źródłem licznych kontuzji. Coraz częściej słyszymy też głosy samych piłkarzy, którzy twierdzą, iż nadmierna ilość spotkań w sezonie zabija radość z gry i ducha sportowego. 

Czy piłka nożna nadal wychowuje, kreuje, bawi, pielęgnuje tradycje, jednoczy, czy stała się czymś w rodzaju igrzysk gladiatorów?

Jar Wernik

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do