Bezpartyjni Samorządowcy prowadzą akcję zbierania podpisów pod petycją, policja i Straż Miejska interweniują - wybory, referendum, transport, akcja, petycja, policja, Straż Miejska, Bezpartyjni Samorządowcy

W czasie kampanii wyborczej stoliki różnych partii i ugrupowań politycznych można spotkać niemal na każdym kroku. Zgodnie z prawem mogą być one rozstawiane w przestrzeni publicznej i nie potrzebna jest na to żadna zgoda ani zezwolenie. Czasem jednak widok potencjalnej politycznej konkurencji tak bardzo kłuje w oczy, że podejmowane są różne próby jej usunięcia. Tak właśnie było dzisiaj na Pradze-Południe tuż obok ratusza.

Bezpartyjni Samorządowcy od jakiegoś czasu prowadzą akcję zbierania podpisów pod petycją w sprawie referendum dotyczącego polityki transportowej władz miasta.

W ramach właśnie tej akcji, m.in. przed urzędem dzielnicy Praga-Południe rozstawiono stolik. Na początku niefortunnie, bo jak opowiada Iwona Kulesza, „na czerwonej kostce, czyli terenie urzędu, na co zwróciła im uwagę jedna z urzędniczek”. Szybko jednak błąd naprawiono i działacze BS przenieśli się obok na chodnik. Stanęli nie wadząc nikomu, nie zasłaniając niczego, nie zagradzając dostępu ani do ławek, ani koszy na śmieci, w zupełnie neutralnym miejscu. To jednak nie wystarczyło, bo pojawiła się policja.

– Wiedzieliśmy co robimy, bo przepisy są jednoznaczne. Trwa kampania wyborcza i nie potrzebujemy żadnego zezwolenia stojąc w miejscu publicznym. Policjanci nas jedynie wylegitymowali do czego mają pełne prawo i stwierdzili, że nic im do tego, że powodu do interwencji nie mają, bo są apolityczni – opowiada Iwona Kulesza, kandydatka do Sejmu z listy nr 19 Bezpartyjnych Samorządowców. Dodaje też, że niedługo później odwiedziła ją Straż Miejska, która zachowała się bardzo podobnie. Nie było żadnych podstaw do interwencji służb, które zostały wezwane.

Przed nami jeszcze 22 dni kampanii wyborczej, która jest wyjątkowo niesmaczna i mało merytoryczna, a wojenka polsko-polska z dnia na dzień przybiera na sile. Mamy nadzieję, że sytuacji takich jak ta, z naszego warszawskiego podwórka będzie niewiele, bo dojdziemy za chwilę do najgorszego etapu w tych wyborach, kiedy to sąsiad sąsiadowi będzie największym wrogiem.