
Mieszkańcy Poznania ruszyli do walki, gdy po patriotycznym przywitaniu Ignacego Paderewskiego przez miejscowych Polaków niemieccy żołnierze zaczęli zrywać biało-czerwone flagi. Powstanie objęło niebawem całą Wielkopolskę i okazało się jedynym zwycięskim w naszej historii. Żaden plebiscyt, jak na Śląsku, nie był potrzebny. Zryw Polaków na przełomie 1918 i 1919 r. rozstrzygnął o przynależności państwowej tych ziem.
Znany reszcie Polski żart, jeden z tak licznych o Poznaniakach, głosi, że w trakcie Powstania Wielkopolskiego nie zdobyli Dworca Głównego, bo wcześniej nie zdążyli kupić peronówek. Paradoksalnie oddaje zamiłowanie do ładu i porządku, nieobce polskim oddziałom zbrojnym, za sprawą którego Poznań znalazł się na przełomie 1918 i 1919 r. w jednym państwie z Warszawą i Krakowem a nie Berlinem i Hamburgiem. Polacy nie dali się ponieść pokusom odwetu, wiedząc, że na los tej ziemi wpływ mieć będą przedstawiciele zwycięskich w wojnie światowej, nazwanej później pierwszą, mocarstw zachodnich, bacznie obserwujący wszystko, co się w Poznańskiem dzieje. Stąd do dziś utrzymująca się wersja, że Powstanie Wielkopolskie wybuchło spontanicznie a wszyscy przywódcy byli... temu przeciwni. W istocie okazało się perfekcyjnie przygotowane i dlatego jedyne zwycięskie.
Niemcy właśnie przegrały wojnę światową. Jak opisywał Stanisław Mackiewicz-Cat: "Dn. 9 listopada władza nad Poznaniem przechodzi do rąk rad żołnierskich pułków niemieckich obecnych w Poznaniu. Na poufnych naradach polskich postanowiono starać się o udział Polaków w tych radach i w ogóle przygotować się do wypędzenia Niemców. Na dzień 6 grudnia zwołano do Poznania sejm dzielnicowy z działaczy społecznych Poznańskiego, Pomorza i Śląska" [1]. Wyborów do niego nie dało się przeprowadzić ze względu na terror niemiecki w wielu miejscowościach, lecz polska ludność respektowała zasady wyłaniania tej reprezentacji politycznej przez Polski Komitet Wykonawczy "instytucję stałą, przestrzegającą zasady solidarnego polskiego głosowania". Zwłaszcza, że jak podkreśla Cat: "Bo przecież jest to dzielnica, która dzięki wysokiemu uświadomieniu narodowemu i skutkiem ucisku niemieckiego świeciła innym dzielnicom cnotą solidarności narodowej, wspólnego frontu i braku dużych zawziętości politycznych wewnątrz społeczeństwa" - stwierdza St. Mackiewicz, a trudno rzecz ująć lepiej [2].
Szczególny okazał się dla Wielkopolski tamten dzień św. Mikołaja, zapowiadający jeszcze bardziej niezwykłe Święta, zwłaszcza ich dzień drugi. "Sejm dzielnicowy wybiera dn. 6 grudnia Radę Ludową, rodzaj rządu dzielnicowego, której prezesem zostaje Władysław Seyda i w której skład wchodzą Wojciech Korfanty i ks. Adamski. Na posiedzeniu Sejmu dzielnicowego obecny jest demokrata i pacyfista niemiecki von Gerlach, który oświadcza, że Poznań jest miastem polskiem. Drogą porozumień z Radą Ludową władze niemieckie uznają radców polskich na wszystkich stopniach administracyjnych. Polskie przygotowania wojskowe trwają po cichu" [3].
Na pokładzie brytyjskiego okrętu "Concord" dokładnie w Boże Narodzenie przybył do Gdańska Ignacy Jan Paderewski. Powitał go Wojciech Korfanty. Interwencja płka Wade'a, reprezentującego zwycięzców wielkiej wojny, sprawiła, że oficerowie niemieckiego sztabu generalnego nie potrafili zablokować wielkiemu pianiście i rzecznikowi polskich interesów drogi do Poznania.
Jak opisał Marian Marek Drozdowski, "w dniu 26 grudnia 1918 r. Poznaniacy zgotowali Paderewskiemu serdeczne przyjęcie. Domy były ubrane emblematami i sztandarami narodowymi. Na ulicach stały gęste szpalery ludzi - szczególnie licznie zgromadziła się młodzież. Chory na grypę Paderewski nie mógł z balkonu hotelu Bazar, gdzie się zatrzymał, podziwiać zorganizowanej na jego cześć parady młodzieży" [4]. Wielki pianista nie był mięczakiem czy hipochondrykiem ani jego troska o zdrowie przesadna. Na całym świecie siała śmierć złowroga hiszpanka. Z powodu zagrożenia nią zachrypnięty Józef Piłsudski też wtedy nie przemawiał na świeżym powietrzu w Warszawie.
W odpowiedzi na patriotyczną polską demonstrację, witającą Paderewskiego, niemieccy żołnierze zaczęli zrywać flagi biało-czerwone i alianckie oraz wybijać szyby w polskich lokalach. Ich oficerowie ostrzelali nawet hotel Bazar, gdzie kwaterował wybitny pianista.
Powstanie wielkopolskie wybuchło... oficjalnie spontanicznie. "W godzinach wieczornych 27 grudnia przypuszczono szturm na gmach prezydium policji w Poznaniu. W walce padli pierwsi polegli. W ciągu nocy opanowano Zamek, dworzec główny i kompleks koszar piechoty, gdzie przystąpiono natychmiast do tworzenia większych związków wojskowych. Szeregi napełniały się szybko nadbiegającymi zewsząd Polakami, żołnierzami z armii pruskiej (..). Kompanie piechoty tworzyły się dosłownie w biegu na ulicy z żołnierzy i młodzieży, podporządkowującej się rozkazom pierwszego z brzegu podoficera Polaka" - charakteryzował Paweł Zaremba [5]. Już w styczniu atakowano lotnisko w Ławicy i opanowano obóz manewrowy w Biedrusku.
Pierwszym komendantem został major Stanisław Taczak. Potem Rada Ludowa zaprosiła na dowódcę wojsk wielkopolskich byłego komendanta I Korpusu na Wschodzie gen. Józefa Dowbór-Muśnickiego. Przejął się swoją misją, którą objął w połowie stycznia, tak bardzo, że gdy zwrócono się do niego o odkomenderowanie sił na odsiecz dla Lwowa, miał odpowiedzieć, że bliższa koszula ciału niż sukmana, więc w pierwszym rzędzie warto dbać o Wielkopolskę. Już wtedy rozumiał, że wolna Polska może istnieć bez Lwowa, ale nie uda się bez Poznania.
Wielkopolanie podjęli walkę z niemieckim "Grenzschutzem". Mimo zwycięstw - nie udało się tam przeprowadzić wyborów do Sejmu Ustawodawczego (26 stycznia 1919 r.). Do stolicy na jego obrady pojechali więc dawni polscy posłowie do Reichstagu i parlamentu pruskiego. Przy czym "Poznańczyk, książę Ferdynand Radziwiłł, jako najstarszy wiekiem poseł, otwiera pierwszy Sejm w odrodzonej Rzeczypospolitej" [6].
Trzy fronty Powstania Wielkopolskiego wyznaczały: od północy Noteć, na południu linia kolejowa Rawicz - Ostrów zaś od zachodu bagna obrzańskie.
Polacy zwyciężyli pod Osieczną 11 stycznia 1919 r, Niemcy trzy dni wcześniej pod Szubinem.
Siły polskie liczyły w styczniu dwustu oficerów i 27,5 tys żołnierzy. Straty nasze wyniosły 2 tys zabitych oraz 6 tys rannych. Polscy liderzy zmierzali do ograniczenia rozlewu krwi.
Paderewski wyruszył już wtedy do Warszawy, by tam zostać premierem. Zaś strategię Korfantego tak przybliżają jego biografowie: "Koordynował tworzenie polskich organizacji zbrojnych, ale nie był zwolennikiem zbrojnego wystąpienia. Stawiał na dyplomację i rokowania w ramach konferencji pokojowej. (..) Korfanty starał się zapobiec eskalacji działań, ale powstanie rozszerzyło się na całą niemal Wielkopolskę i część Pomorza, a nieregularne oddziały powstańcze zaczęto przekształcać w Armię Wielkopolską. Korfanty uczestniczył w rozmowach rozejmowych w Berlinie, licząc na pośrednictwo alianckie w wygaszeniu walk. 16 lutego 1919 zawarto rozejm w Trewirze, kończący powstanie" [7]. Jak nie bez racji oceniają historycy, jedyne w pełni zwycięskie w polskiej historii. Dyplomatom na konferencji pokojowej pozostało już tylko potwierdzić stan faktyczny.
[1] Stanisław Mackiewicz-Cat. Historia Polski od 11 listopada 1918 r. do 17 września 1939. Pokolenie, Warszawa 1986, cz. 1, s. 94
[2] ibidem
[3] ibidem
[4] Marian Marek Drozdowski. Ignacy Jan Paderewski. Zarys biografii politycznej. Wyd. Interpress, Warszawa 1986, s. 138
[5] Paweł Zaremba. Historia dwudziestolecia (1919-1939). Wyd. Przyszłość, Warszawa 1983, t. I, s. 68
[6] Mackiewicz, Historia Polski... op. cit, cz. 1, s. 95
[7] Grzegorz Bębnik, Sebastian Rosenbaum, Mirosław Węcki. Wojciech Korfanty. IPN, Warszawa 2018, s. 16
Artykuł z 62 numeru gazety Samorządność
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Powstanie WIelkopolskie to nie jedyne zwycięskie polskie powstanie. Równoległe Powstania Śląskie również zakonczyły siesukcesem.