Reklama

Jola i Malwina - wolontariuszki WOŚP

Już miesiąc minął od Finału WOŚP organizowanego w Warszawie przy PKiN. Przedstawiamy jeszcze trochę wspomnień z tamtego wydarzenia.

Jola i Malwina od lat uczestniczą w zbiórkach WOŚP. W tym roku, ze względu na pracę, naukę i inne obowiązki udało im się uczestniczyć jedynie w Finale organizowanym w Warszawie przy PKiN.

"Jestem wolontariuszką WOŚPu od kilku lat. Zawsze pociągała mnie wizja pomocy potrzebującym, a Orkiestra jest ku temu świetną okazją. Tak naprawdę potrzebujesz jedynie dobrych chęci i możesz zacząć działać, to jest najlepsze! W tym momencie wolontariuszem tak naprawdę może być każdy, WOŚP gra w całej Polsce, gdziekolwiek mieszkasz, zawsze masz szansę, żeby się w to włączyć. Możecie mi uwierzyć na słowo, że warto. Jest w tym jakaś magia. Kiedy marzną ci palce i jedyne o czym marzysz to gorąca herbata, ale wolisz piątą godzinę biegać z puszką i serduszkami, wiesz, że jest w tym coś więcej. To po prostu trzeba poczuć. Widząc kolejną osobę opatuloną grubym szalem spod którego wystaje czerwony nos, a w jej ręce grzechocze puszka pełna monet, zapominasz o tym, że w zasadzie się nie znacie. Przecież działacie w imię jednego celu! I wtedy podziały przestają istnieć. Jesteście w tym razem, jesteście sobie bliscy" - mówi Malwina.

"Koncerty pod PKiN są pięknym zwieńczeniem akcji. W przenośni i dosłownie. Z jednej strony można się zachwycić pokazem fajerwerków czy występami artystów, których darzysz uczuciem, ale z drugiej… No właśnie, z drugiej strony jeszcze piękniejsze jest to, że jesteśmy tam wszyscy razem. I razem robimy coś dobrego. Czujesz, że żyjesz" - opowiada dalej dziewczyna.

"Ja już od kilku lat jestem wolontariuszką Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To doskonała akcja dla wszystkich, którzy lubią i przede wszystkim chcą pomagać. Bo co tak naprawdę zrobilibyśmy bez drugiego człowieka? To jedyna tak wielka akcja, która łączy ludzi – każdego, bez wyjątku. Można to zauważyć przede wszystkim podczas wielkiego finału, który od lat odbywa się pod Pałacem. Nikt tam nie zwraca uwagi na zmarznięte ręce czy zziębnięte, czerwone policzki. Wsłuchujemy się w muzykę lecącą ze sceny, wpatrujemy się w swoje twarze i po prostu uśmiechamy. Tak zwyczajnie i prawdziwie. Wiemy, że jesteśmy tu w szczytnym celu i przez chwilę czujemy się jak jedna wielka rodzina. To chyba właśnie ten moment, ten ułamek sekundy jest dla mnie najważniejszy" - dodaje Jola.

#LudziePKiN

 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do