
Ścieżka rowerowa, poprowadzona przez ulicę Myszkowską na warszawskim Targówku, kończy się...dość wysokim krawężnikiem. Zdaje się jednak, że Zarząd Dróg Miejskich nie widzi w tym problemu...Dlaczego więc mieszkańcy dzielnicy są oburzeni i zmartwieni?
Jak podano na portalu TVN Warszawa, chodzi o skrzyżowanie ulic Myszkowskiej i Barkocińskiej na warszawskim Targówku. Nowy przejazd przez pierwszą z wspomnianych ulic kończy się wysokim krawężnikiem. Na chodniku można dostrzec znak "koniec drogi rowerowej". Mimo to, jazda w tamtym miejscu może skończyć się nieprzyjemnie dla nieuważnego rowerzysty bądź dla tego, kto porusza się nieco szybciej.
Zazwyczaj, kiedy nie ma możliwości, aby dalej pociągnąć ścieżkę rowerową, drogowcy tworzą krótki jej odcinek, aby podróż na rowerze nie kończyła się niespodziewanie na drodze. Tym razem tak się nie stało, w związku z czym zareagowali mieszkańcy, którzy udzielają się na lokalnej grupie na Facebooku.
Karolina Gałecka. rzeczniczka ZDM na zapytanie redaktorów strony TVN Warszawa odparła, że Zarząd Dróg Miejskich nie zamierza na razie obniżenia nieszczęsnego krawężnika. Według niej, został on wykonany zgodnie z projektem, a jego wysokość zgodna jest z przepisami. "Krawężnik spełnia swoją funkcję drogową".
W powietrzu wisi jednak pytanie, na które nikt jeszcze nie odpowiedział: jak rowerzysta może bezpiecznie włączyć się w określonej lokalizacji do ruchu, kiedy na przejściu przebywają akurat piesi?
Fot. pixabay.com
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie