
Rodzina, przyjaciele, a także przedstawiciele środowiska dziennikarskiego zgromadzili się w piątek w warszawskim kościele św. Brata Alberta i św. Andrzeja Apostoła (kościół środowisk twórczych). Pożegnali tam Krzysztofa Leskiego, który zabity został w sylwestrową noc.
Mszy świętej przewodniczył ksiądz Andrzej Luterzy, którzy podczas kazania odniósł się do jednego z członków rodziny zmarłego Krzysztofa Leskiego:
Był dzieckiem genialnym. Miał olbrzymią wiedzę z wielu dziedzin. Był niezmiernie bystry, miał wybitne zdolności językowe, potrafił bezlitośnie wypunktować każdą nielogiczność w rozumowaniu. Czasem było przykro czuć tę swoją niższość, ale to nie dlatego, że Krzyś dawał to odczuć. Nie, on może nawet tego nie dostrzegał i wcale nie uważał się za lepszego...
Słynny dziennikarz pochowany został na Powązkach Wojskowych, gdzie uroczystość poprowadził jego kolega po fachu - Michał Broniatowski. Przytoczył on wówczas słowa samego Krzysztofa, które napisał w dniu swojej śmierci na blogu:
Odzyskałem wiarę w sens życia będącego czymś więcej niż codzienna wegetacją.
Wspominał go również dziennikarz i publicysta - Igor Janke:
Krzyś nigdy nie był letni. We wszystkim był ponadprzeciętny, ekstremalny, dochodzący do ściany. [...] Żył właściwie zawsze na krawędzi. Wszystko było w nim ekstremalne, był wielkim nadwrażliwcem. Kiedy kochał, kochał tak bardzo jak tylko można. Kiedy cierpiał, dotykał dna bólu. Kiedy pomagał, był aniołem. Kiedy wybuchał, był wulkanem [...].
Fot. pixabay.com
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie