Nie zawsze droga sądowa, czyli o tym, jakie jeszcze wyjścia ma frankowicz

Z jednej strony słyszymy o fali pozwów składanych przez frankowiczów – zachęcam, by na nią wskoczyć. Z drugiej istnieje jeszcze inne rozwiązanie, które wkrótce będzie można rozważyć, nawet jeśli kredyt już się spłaciło…

Pozwy płyną szerokim strumieniem

Są tacy, których pandemia tylko zmotywowała do działania. W tym do walki o odzyskanie swoich pieniędzy, przecież idą trudne, niepewne czasy… Mowa o frankowiczach. Dzisiaj jeden tylko bank otrzymuje po kilkadziesiąt pozwów dziennie od kredytobiorców we frankach. Do samego Sądu Okręgowego w Warszawie w pierwszym kwartale wpłynęło ich o 300% więcej, w porównaniu do analogicznego okresu w ubiegłym roku („Gazeta Prawna”).

Poza Warszawą liczni frankowicze mieszkają także w Trójmieście, Wrocławiu i Poznaniu – w tych aglomeracjach jest ich najwięcej. Nadal większość z nich płaci jeszcze kredyt hipoteczny, który zaciągnęli około dekady temu.

Jednakże także i ci, którzy go spłacili, mają jeszcze szanse odzyskać nadpłacone raty. Nie wydaje się to niemożliwe, Kodeks postępowania cywilnego przewiduje, że roszczenia konsumentów względem banków przedawniają się dopiero po 6 latach. To właśnie z tylu ostatnich lat frankowicze mogą odzyskać pieniądze, które wpłacili na poczet kredytu.

Co, jeśli nie postępowanie sądowe?

Oczywiście nie każdy ma ochotę na proces, obawia się czasu, kosztów, niepotrzebnych nerwów. Istnieją zatem jeszcze inne rozwiązania niż droga sądowa – warto wiedzieć, że niektóre banki pracują już na propozycjami ugody. Przedstawią je jeszcze w tym roku. Owszem, jest to forma kompromisu – ale dla tych, którzy obawiają się rozprawy, powinien on wydać się na tyle satysfakcjonujący, że mogliby na niego pójść. Jednak, póki nie ma jeszcze propozycji, trudno domyślać się, co konkretnie zostanie zaproponowane przez banki.

Niezależnie, którą drogę kredytobiorca wybierze – porozumienia czy postępowania sądowego – w obu wypadkach będzie potrzebował pomocy prawnika. Tych, których przerażają koszty nie tylko pełnomocnika, ale i sądowe, uspokajam – zawsze można skorzystać z usług adwokata z urzędu. Kodeks postępowania cywilnego również taką opcję przewidział, nawet jeśli sytuacja finansowa kredytobiorcy jest dość zadowalająca.

Konkretnie chodzi o sytuację, gdy zawiłość sprawy przekroczy możliwości konsumenta do samodzielnego występowania w sądzie. Furtką, która umożliwi bezpłatny proces frankowicza, może być art. 117 ust. 4 KPC. O ile kredytobiorcy, idąc do sądu, są w stanie przedstawić stan faktyczny samodzielnie, to zbudowanie argumentacji prawnej w przypadku takiego powództwa okazuje się dużo bardziej skomplikowane i wymaga specjalistycznej wiedzy.

Warto znać więcej możliwych dróg – niezależnie od tego, którą kredytobiorca wybierze, będę go w niej wspierać.

O autorce:

Wanda Sielewicz, doktorantka prawa Uniwersytetu Warszawskiego, ekonomistka, magister prawa francuskiego o specjalności Francuskie i Europejskie Prawo Biznesowe Uniwersytetu w Poitiers. Jej najnowszy projekt, mamkredytwefrankach.pl, skupia się na pomocy frankowiczom. Doświadczenie zawodowe zdobywała w warszawskich kancelariach prawnych, zajmując się prawem handlowym oraz procesowym o specjalności odszkodowawczej. Jej konik to odszkodowania i zadośćuczynienia za niesłuszne pozbawienie wolności i odszkodowania za nieruchomości przejęte dekretem Bieruta. Nr tel.: 695 334 607