Reklama

O premierze znalezionym w bagażniku czyli włoskie klimaty

Parlament Europejski jest obszarem walki o politykę historyczną poszczególnych państw i formacji politycznych. Widać to w jakiejś mierze także i w wystąpieniach na sali plenarnej, ale one są ulotne. Przede wszystkim rzecz się rozgrywa w nazewnictwie poszczególnych sal posiedzeń komisji, skrzydeł PE, nawet łączników czy przestrzeni otwartych. I tak na przykład w zeszłym tygodniu posiedzenie Komisja Kontroli Budżetu odbyło się w wielkiej sali im Renzo Imbeni. Ten włoski komunista przez 10 lat był burmistrzem Bolonii i przez trzy kadencje europosłem, a przez dwie wiceprzewodniczącym PE. Zmarł rok po tym, gdy zakończył karierę w Brukseli i Strasburgu. Ale akurat patronów-Włochów jest w gmachu PE przy Rue Wiertz w Brukseli bardzo dużo. Jedna z dwóch głównych i najstarszych części europarlamentu ma symbol: ASP, bo jego patronem jest Altiero Spinelli – też komunista i jednocześnie skrajny federalista, który gdyby żył, pewnie dzisiaj mówiłby tym samym językiem, co zwolennicy europejskiego superpaństwa czy „Stanów Zjednoczonych Europy”.

Innym z kolei Włochem, który oficjalnie patronuje europarlamentarnej aktywności jest chrześcijański demokrata i działacz katolicki Alcide De Gasperi. Ten zwolennik zjednoczenia Europy był człowiekiem tak świątobliwym, iż teraz jest oficjalnym kandydatem na ołtarze w Kościele Katolickim. Przyszły święty Alcide był przez 8 lat premierem Włoch, ale też trzykrotnie szefem MSZ Italii, a raz MSW. Do historii przeszedł nie tylko jako jeden z ojców-założycieli jednoczącej się Europy, ale też jako ostatni szef MSZ Zjednoczonego Królestwa Włoch. Ciekawostka, przez siedem lat był posłem do parlamentu Austro-Węgier! Za Mussoliniego siedział w więzieniu, co potem stało się dla niego przepustką do zostania szefem rządu w Rzymie po upadku Duce. Skądinąd premierem został przy zgodnym poparciu chadeków i komunistów, a idee integracji europejskiej promował wbrew niechęci włoskiego społeczeństwa i włoskiej klasy politycznej.

Żeby ta kolekcja była pełna dodajmy jeszcze nazwisko Aldo Moro, zamordowanego przez terrorystów z Czerwonych Brygad – ten dwukrotny szef rządu w Rzymie (w sumie aż 7 lat) był też ministrem sprawiedliwości, oświaty i dwukrotnie szefem MSZ. W Polsce słyszeli o nim nawet ci, którzy politykę zagraniczną mają w nosie, za to interesują się… piłką nożną. Nie z racji fascynacji futbolem tej ofiary wewnątrzwłoskiego terroru, ale faktu, że – czy się to podoba czy nie – od końca lat 1970. (Moro zamordowano w 1978) na piłkarskich stadionach w naszym kraju skandowano: „Sędzia, ty zmoro, bo zginiesz jak Aldo Moro”. Sensacyjne są okoliczności znalezienia ciała tego włoskiego premiera w bagażniku czerwonego Renaulta. Miejsce, w którym owe auto się znajdowało wskazał działacz chadecki, a później lewicowy, dwukrotny premier Włoch, a także – uwaga ‒ szef Komisji Europejskiej Romano Prodi. Pytany skąd wiedział, gdzie są zwłoki Aldo Moro, odpowiedział, iż zostało mu to objawione w czasie seansu spirytystycznego... To nie żart. Polityka włoska bywa fascynująca, zwłaszcza, że w latach 1990, a potem w połowie pierwszej dekady tego wieku Prodi został oskarżony o pracę w KGB. Czterech włoskich patronów (dwóch ludzi lewicy, dwóch chrześcijańskich demokratów) funkcjonuje w europarlamencie, którego przewodniczącym jest również Włoch Antonio Tajani, a jednym z wiceprzewodniczących jest nowy inny Włoch David-Maria Sassoli. Ale „tamtych” Włochów uformowano wcześniej, zanim „ci” Włosi przejęli władzę w PE...

Poza tym mamy silną reprezentację… Węgier. Tak, nie największy przecież naród Madziarów potrafił dobrze zadbać o swoje interesy. Myślę o tym zawsze, gdy przechodzę koło popiersia, skądinąd przyjaciela Polski, Józsefa Antalla, pierwszego premiera w Budapeszcie po upadku komuny. Jego ojciec, też József, pomagał Polakom internowanym na Węgrzech, gdy po Kampanii Wrześniowej AD 1939 przedzierali się przez kraj bratanków, aby dalej walczyć z Niemcami. Ale swoją salę ma również socjalista (były komunista), premier Węgier Guyla Horn.

Polskim akcentem w Brukseli jest esplanada, no, powiedzmy skwer „Solidarności 1980”, otwarty 30 sierpnia 2011 roku. Na razie tylko tyle. Madziarzy potrafili lepiej zadbać o upamiętnienie swoich niż my, Sarmaci...

*fragmenty ukazały się w tygodniku „Wprost” (27.03.2017), zdjęcie zrobione przez porywaczy Aldo Moro

 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do