Grzegorz Braun z sejmowej trybuny grozi śmiercią szefowi resortu zdrowia.
Rodzi to pytanie, na co jeszcze w tym parlamencie politycy sobie pozwolą, żeby zyskać pięć minut rozgłosu. Ścieżkę herostratesowej sławy wytyczył im przed laty Andrzej Lepper.
Skandalista Grzegorz Braun, chociaż reżyser, a nie jak dawny szef Samoobrony były dyrektor pegeeru - zyskuje w mediach olbrzymie zainteresowanie, przy czym nie ulega wątpliwości, że wyłącznie immunitet zapewnia mu ochronę - chociaż nie wieczną - przed sankcją prawną za groźby karalne. W Polsce nie ma kary śmierci, jej wykonywanie zawieszono jeszcze w 1988, zaś z kodeksów zniknęła w warunkach demokracji już w latach 90. Skoro groźbą powieszenia oponenta szafuje więc parlamentarzysta, z trudem przyjdzie mu udowodnić, że to tylko prognoza albo, że co innego zupełnie miał na myśli. Zaś to, jak fatalnym ministrem zdrowia jest Adam Niedzielski nie ma dla sprawy żadnego znaczenia.
Z sejmowej trybuny padają już życzenia śmierci, niczym w filmach klasy B o chicagowskich gangsterach i parodiach w stylu Quentina Tarantino. Ale to wciąż nasz Sejm, na który płacimy podatki. Dopiero co pisałem przecież o pogorszeniu się jego społecznych ocen.
Po tym, jak poseł Konfederacji Grzegorz Braun z mównicy zwrócił się do ministra Adama Niedzielskiego słowami "będziesz pan wisiał", politycy rządzącego PiS oburzają się przykładnie, dużo w tym jednak obłudy: to sejmowa większość przez ostatnich sześć lat doprowadziła do bezprzykładnej brutalizacji sejmowych obyczajów.
Zanim zwykle zaczynający wystąpienia od staropolskiego "szczęść Boże" poseł Braun postraszył Niedzielskiego "będziesz pan wisiał" - to rządząca większość a nie opozycyjna Konfederacja promowała w Sejmie prawdziwy festiwal wulgarności i łamania reguł.
Przykład dał sam Jarosław Kaczyński, gdy nocną porą i "bez żadnego trybu" wylazł na trybunę, skąd wyzywał oponentów od kanalii, co jakoby mu brata zamordowały.
Złe obyczaje wprost z rynsztoka przeniosła do Sejmu posłanka partii rządzącej Joanna Lichocka, po wygranym głosowaniu wystawiająca w sali obrad w lumpenproletariackim geście palec w stronie oponentów. Miarą obłudy pozostaje fakt, że gdy została ukarana - sankcję wobec niej cofnięto. I to w Sejmie, którego wicemarszałkiem z ramienia tej samej partii pozostaje profesor Ryszard Terlecki, który zapewne jako wykładowca akademicki nie uczył studentów podobnej wulgarności, jaka cechuje jego podwładną. I w tej roli nie wpisałby Lichockiej zaliczenia.
Miarą bezradności pozostają też pozornie pryncypialne komentarze demokratycznych mediów, faktycznie popularyzujące Brauna ile wlezie i tym samym zachęcające innych, by też skandalu spróbowali, bo rozgłos gwarantowany. Nie zapewni go mrówcze procedowanie nad ustawami ani zgłaszanie znakomitych projektów. Nie to bowiem interesuje media głównego nurtu. Tylko to, co ściekiem płynie...
Wcześniej niektórzy Konfederaci odmawiali zakładania maseczek. To też sposób, żeby zaistnieć. I również za cenę krzywdy wyrządzanej innym, wobec których stwarza się zagrożenie epidemiologiczne.
Palec pokazany chorym na raka, że nie dostaną pieniędzy na leczenie, bo władza przyznała je chwalącej ją TVP Jacka Kurskiego, wyzywanie przeciwników z trybuny, że mają jakoby "mordy zdradzieckie", wreszcie paradowanie bez maski po Sejmie, bo nam wszystko wolno, w sytuacji gdy elektoratu nikt w podobnej sytuacji nie obsłuży w osiedlowym sklepie Żabki czy narożnej Biedronce - kolejnym elementem tej wyliczanki staje się straszenie szubienicą. I tylko PiS udaje, że nie ma z tym wiele wspólnego: stanie w obronie ministra, bo przecież nasz, jednak winę za sytuację przypisze trudnemu charakterowi posła Brauna. Ten ostatni zaś też doskonale wie, jaki film tym razem reżyseruje. To nie Tarantino ani nawet Patryk Vega. Szmira opanowała polski Sejm.
Łukasz Perzyna
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie