Piknik Olimpijski na Żoliborzu

Już po raz dwudziesty czwarty w tym roku odbywał się na Żoliborzu Piknik Olimpijski i jako wytrwały i długoletni kibic wszystkich dyscyplin olimpijskich nie mogłem opuścić tej ciekawej imprezy. Pogoda tego dnia była wyśmienita. Dzień był słoneczny, ale dość chłodny. Jednym słowem w sam raz, aby zasiąść nad kiełbaską i piwkiem oczywiście na świeżym powietrzu. Organizator pikniku jakby czytał w myślach sportowych kibiców i już na wejściu na Piknik Olimpijski ustawił pierwszy ogródek z Tyskim, gdzie na grillu rumieniły się kiełbaski, a obok dochodziła do siebie zasmażana kapustka. Oczywiście zamówiliśmy z kolegami po solidnej porcji i po trzy browarki na głowę, ponieważ jest inflacja i pomimo że cena się nie zmieniła, to już nie nalewają po pół litra, tylko ledwie po 400 gram. Prawdziwy kibic, nie może się jednak kaleczyć, więc trzeba było zamówić od razu po trzy kubki, aby niepotrzebnie nie stać w kolejce. Po trzecim piwie człowiekowi rozjaśnił się nieco umysł i nabrał ochoty na gimnastyczne ćwiczenia. Ruszyliśmy się, aby odwiedzić kilka stoisk. Próbowaliśmy trochę postrzelać i popływać na żaglówce oczywiście na sucho, bo jak ktoś jest trunkowy to od broni i wody, powinien trzymać się z daleka. Tym bardziej że ratownik sobie gdzieś poszedł i z wody wystawała mu tylko głowa a szybka łódź motorowa, stała zaparkowana daleko od brzegu. Po przejściu kilkuset metrów na szczęście na horyzoncie pojawił się kolejny bar, gdzie podawano piwo z kija. Na dzień dobry od razu pojawił się problem, ponieważ nie można było kupić piwa, tylko żetony, które wymieniano na browar. Widać taka jakaś nowa dyscyplina. Na szczęście żetonów wystarczyło i po kilku godzinach poszliśmy zagrać w siatkówkę. Nie graliśmy zbyt długo, bo cały czas nam ktoś piłek dorzucał. Trzema można grać, ale pięć to już lekka przesada. Zresztą pora była najwyższa wracać, zbliżała się godzina osiemnasta. Nie było źle, choć wracając, wydawało mi się, że widziałem metalowe konie. Szkoda, że kolejny Piknik Olimpijski będzie dopiero za rok. Dla prawdziwego kibica to najważniejsze wydarzenie sportowe roku. Chyba że wypadnie jakaś olimpiada.

Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca: