Reklama

Szczęsny a nie Lewandowski został teraz bohaterem Polaków

01/12/2022 13:14

Liczy się awans. I ten został osiągnięty. Po raz pierwszy od 36 lat Polska znalazła się wśród szesnastu najlepszych piłkarskich reprezentacji świata.

A kto szuka pięknej gry, doznań estetycznych na boisku - tego oczekiwania zaspokoił na pewno Wojciech Szczęsny piękną paradą broniąc rzut karny, strzelany przez Leo Messiego, najlepszego w świecie gracza.

Utyskiwanie na 0:2 z typowaną nawet na mistrza Argentyną mija się z celem, skoro po powrocie na mundial po szesnastoletniej nieobecności przegraliśmy takim samym wynikiem z Koreą Południową (2002 r.) zaś cztery lata później z Ekwadorem, chociaż to nie piłkarscy potentaci lecz - jak mawiają futboliści w swoim slangu - kelnerzy tylko. 

Stan tabeli przed meczem narzucał defensywną taktykę. Na Wembley w meczu co utorował nam drogę do pierwszych po wojnie finałów mistrzostw świata (1:1 z Anglią w 1973 r.) Kazimierz Górski nie stawiał na estetykę gry, lecz skuteczność. Strzelcowi "złotej bramki" Janowi Domarskiemu piłka zeszła wtedy z nogi i tym zmylił Petera Shiltona. Zaś Jana Tomaszewskiego nazwano "człowiekiem, który zatrzymał Anglię".

Do tradycji tego ostatniego nawiązał Wojciech Szczęsny. Dokonywał między słupkami bramki wyczynów niewiarygodnych. Za jego sprawą Messi - chociaż karnego po pierwsze być nie powinno, a po drugie Argentyńczyk nie wykonał go źle - wspominać będzie mecz z nami podobnie jak Robert Lewandowski z Meksykiem.

To Szczęsny a nie Lewandowski został teraz bohaterem Polaków.

Do domu wracają zwykle groźni piłkarsko Duńczycy i wysoko notowana Walia. Belgowie przegrali z Marokiem. Niemcy z Japonią. Nawet broniąca tytułu Francja potknęła się w grze z Tunezją. Bo to mundial niespodzianek i wyrównanych szans.

Polska znalazła się wśród beneficjentów tego turnieju. 

Styl punktuje się osobno w skokach narciarskich i wyłącznie - w łyżwiarstwie figurowym. W piłce nożnej decyduje wynik. Pokazał to całej Polsce środowy wieczór, kiedy to śledzić mogliśmy korespondencyjny również pojedynek o awans - bo o losie naszej reprezentacji decydował także drugi mecz. Tyle, że gdybyśmy zagrali po dziadowsku, jak na poprzednich mundialach, gdzie przegrywaliśmy nawet z Senegalem a z Kolumbią aż 0:3 - całych tych nerwów by nie było.

Kiedy zaś poprzednim razem wyszliśmy z grupy, w Polsce rządził jeszcze gen. Wojciech Jaruzelski, w USA Ronald Reagan, w Niemczech Helmut Kohl a we Francji Francois Mitterand. To była inna epoka jeszcze. 

Czesław Michniewicz po raz pierwszy od 36 lat wprowadzając drużynę do szesnastki najlepszych w świecie już przeszedł do historii. Zostanie zapamiętany nie tylko przez kibiców. Czego nie da się powiedzieć o jego złośliwych oponentach: domorosłych ekspertach i przynudzających komentatorach. Gramy dalej, to się liczy. Teraz z mistrzem świata. 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do