Reklama

Powiedzieli swoje a tam wciąż ludzie giną

12/03/2022 12:01

Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden nawet z telebimu nie chciał przemówić do polskich parlamentarzystów, chociaż ci ostatni - na wyrost, jak się okazało - z wyprzedzeniem pochwalili się, że najpotężniejszy polityk świata do nich się zwróci. Gdy się nie nie ma, co się lubi, to się lubi co się ma - to potoczne powiedzenie pasuje do przebiegu popołudniowego zgromadzenia posłów i senatorów w 23. rocznicę przystąpienia Polski do NATO. 

Wydarzeniem sie nie stało. Słowa polityków, wypowiadane w tak ciężkiej dla ukraińskiego narodu chwili nie wzbudzają sprzeciwu, pozostają przeważnie zacne i oczywiste. Nie pomogą jednak w sposób istotny uchodźcom, koczującym na dworcach, zwykłym Polakom udzielającym im pomocy i czasem zapraszającym do własnych domów ani samorządowcom, szukających dla nich zakwaterowania pomimo budżetowych ograniczeń. Nie mówiąc już o tych, którzy z zaatakowanej przez Rosję Ukrainy nie wyjechali i na których wciąż spadają bomby. Nie pięknych słów potrzebują. 

Andrzej Duda mówił o rosyjskim ludobójstwie i potrzebie jedności oraz znaczeniu Unii Europejskiej. O tym ostatnim jednak nie tyle stanowczo, żeby rozzłościć prezesa partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego, nie schodzącego oficjalnie z dotychczasowego konfrontacyjnego kursu wobec Brukseli, za to posłów Konfederacji na pewno (pomrukiwali z ław ile wlezie, ale realnego znaczenia nie mają). Komentując słowa wywodzącego się z PiS prezydenta wicemarszałek Senatu z tej partii Marek Pęk wskazał, że uznaje NATO i Unię Europejską za sojusze dla Polski komplementarne. Tyle, że nie o niuanse drobnych różnic przekazu w obozie władzy tu chodzi. Z pewnością Polska, zabiegająca teraz o fundusze z Unii Europejskiej na taką pomoc przyjmowanym u nas wojennym uchodźcom, żeby udało się chociaż zapobiec katastrofie humanitarnej - nie może sobie zarazem pozwolić na utratę środków z funduszu odbudowy na walkę z pandemią. A ich przydział Unia wciąż skłonna jest wiązać z oceną praworządności u nas.

Wołodymyr Zełenski rozczarował, niewielką część przekazu adresując do słuchających go na dworcowych monitorach rodaków, którym należał się żywszy apel o wytrwanie i obietnica wyjednania międzynarodowej pomocy. Sporo mówił o nadziejach, związanych z zachodnimi politykami. Mniej o przesłankach, że naprawdę je spełnią. Za dużo zaś - o katastrofie smoleńskiej (jaki ma być jej związek z tematem?) i przewidywaniach Lecha Kaczyńskiego z czasów wojny w Gruzji, aż mogło to sprawiać wrażenie, że zwraca się wyłącznie do obozu rządzącego w Polsce. A nie do zwykłych ludzi, którzy masowo ofiarnie i bezinetresownie udzielają pomocy jego uciekającym przed wojną rodakom.  

Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego - usłyszeliśmy w odtwarzanym z taśmy wystąpieniu sekratarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga. To potwierdzenie artykułu 5 Traktatu Waszyngtońskiego, obligującego kraje członkowskie do wspólnej obrony, gdyby zaatakowany został którykolwiek z nich. Wcześniej aktualność tego fundamentalnego zobowiązania potwierdził sam prezydent USA Joe Biden.   

Posłowie i senatorowie opuszczali w piątek pod wieczór gmach parlamentu z poczuciem spełnionego obowiązku. Jednak od tej godziny z parlamentarnego kalendarza ani atakującym Rosjanom się nie pogorszy ani zagrożonym Ukraińcom nie poprawi.

Dworce pozostają zatłoczone uchodźcami. Wypełniają się nimi hale targowe i sportowe oraz centra konferencyjne i ośrodki wypoczynkowe. Zwykli Polacy pomagają jak mogą gościom, których dotknęło nieszczęście.  Samorządy radzą sobie z wyzwaniami. Dołączają organizacje pozarządowe. Także mnóstwo  tych, co żadnego szyldu, by nieść pomoc nie potrzebują. I coraz mniej zależy tu od polityków. Rocznicowy piątek w polskim parlamencie nie wyszedł poza konwencje, z jakimi spotykamy się na odbywających się teraz niemal codziennie w strefie euroatlantyckiej spotaniach na szczycie i rozmowach ostatniej szansy. Potwierdzenie, że jesteśmy razem - to wciąż niewiele. Wystarczy przejść się na zapchany uciekinierami Dworzec Centralny, żeby się przekonać, czego naprawdę potrzeba. Nam i im. 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do