
Po latach liczy się bohaterstwo. Cieszymy się z szansy rozmowy z tymi, którzy dożyli, bo następne pokolenia będą nam tego zazdrościć. Spór o sens Powstania Warszawskiego, ważny dla historyków, odchodzi w cień. Bohaterami 75 rocznicy powinni stać się powstańcy.
Broń sobie zdobędą – oznajmił Delegat Rządu na Kraj Jan Stanisław Jankowski. Londyn i dowództwo Armii Krajowej rozważały różne scenariusze powstania w Warszawie. Żaden z nich nie przewidywał, że potrwa 63 dni. Nikt też nie spodziewał się, że w jego wyniku milionowe miasto zostanie przez Niemców zamienione w gruzy, zginie 200 tysięcy mieszkańców, a reszta ludności będzie wysiedlona. Nowożytne dzieje Europy nie znają podobnej sekwencji zdarzeń. Z drugiej strony, pomimo nierównych szans, powstańcy odnieśli znaczące militarne sukcesy, jak zdobycie PAST-y. Nie zmieniło to ich strategicznej sytuacji: polscy żołnierze od Berlinga uchwycili przyczółki na lewym brzegu Wisły, ale armia radziecka zatrzymana rozkazem Stalina pozostała na prawym, czekając aż dopalą się zgliszcza stolicy. Gdy zajęła całą Polskę – nasze podziemne władze osądzono w moskiewskim procesie szesnastu. W komunistycznej propagandzie przez lata dominował dogmat o powstaniu „wywołanym przez zbrodniczą klikę reakcjonistów polskich z Londynu”. Prawda przebijać się musiała powoli, wraz z odzyskiwaniem – za sprawą oporu społecznego – kolejnych przestrzeni wolności.
Po przełomie październikowym ukazują się „Kolumbowie. Rocznik 20”. Tytuł książki Romana Bratnego da nazwę całemu akowskiemu pokoleniu. Ekranizacja – serial Janusza Morgensterna – utrwali sposób postrzegania tej generacji przez Polaków. Dopiero w wolnej Polsce swoje wspomnienia opublikuje Stanisław Likiernik, pierwowzór powieściowego Kolumba. „Podczas wojny utracił wiarę w Boga. Ale nie w honor i nie w Polskę” – napisze o nim Filip Łobodziński. Znakiem czasu pozostaje, że książkę Likiernika wydrukuje wydawnictwo Akces, założone przez przedstawicieli najmłodszego pokolenia opozycji antykomunistycznej z lat 80. Dzięki tej sztafecie generacji dowiemy się, że bohater z Kedywu przeżył Powstanie, po wojnie z Polski uciekł zagrożony aresztowaniem przez zieloną granicę i Czechosłowację, we Francji skończył elitarną szkołę nauk politycznych i zrobił karierę w jednym z koncernów międzynarodowych. Znawcy literatury, jak Bohdan Urbankowski, wciąż zastanawiają się, jak wyglądałaby współczesna poezja, gdyby tworzyli ją Krzysztof Kamil Baczyński i Tadeusz Gajcy. Nie dowiemy się tego nigdy, bo obaj jako dwudziestolatkowie polegli w Powstaniu. Podobne rozważania odnieść można do każdej dziedziny polskiego życia. O „pokoleniu umarłych poetów” Czesław Miłosz napisał: „Nie chcieli wiedzieć, że coś w tym stuleciu. Myślom ulega, nie Dawidom z procą”.
Paradoks Powstania polega na tym, że przetrzebiło najbardziej twórczą generację – ale zarazem dało temat wielkim dziełom kultury. Świat podziwiał „Kanał” Andrzeja Wajdy według opowiadania Jerzego Stawińskiego, uhonorowany Srebrną Palmą w Cannes (1957). Do powstaniowego tematu reżyser wrócił po 35 latach w nie tak udanym „Pierścionku z orłem w koronie” według Aleksandra Ścibor-Rylskiego. Pasjonatka Magdalena Rakowska wyliczyła na 50-lecie warszawskiej insurekcji, że stała się ona tematem 83 powieści – szczególnie udane okazały się napisane z cywilnej perspektywy „Kwatera Bożych pomyleńców” Władysława Zambrzyckiego oraz „Pamiętnik z Powstania Warszawskiego” Mirona Białoszewskiego - aż 23 tomów wierszy (wśród nich „Budowałam barykadę” bohaterki Powstania Anny Świrszczyńskiej) i 184 tomów wspomnień, a wiele jeszcze napisano później.
Powstanie okazało się doświadczeniem ważnym dla wszystkich Polaków, nie tylko związanych z Warszawą. Historycy i socjologowie zwracają uwagę, że tragedia i bezmiar poniesionych ofiar wpłynęły na pokojowy przebieg przełomu z lat 1980-89 za sprawą konsekwentnego wyboru przez Solidarność i inne opozycyjne organizacje zasady działania bez użycia przemocy.
Armia Krajowa odchodzi. Nie w boju. Na raka i wieńcowe choroby – pisał już w latach 80. urodzony po wojnie poeta Tomasz Jastrun. Pamiętam, jak wzruszona była jego matka, również ceniona poetka. a wcześniej bohaterka Szarych Szeregów Mieczysława Buczkówna, gdy przed nagraniem telewizyjnym na którąś z powstaniowych rocznic z lat 90 z pamięci zacytowałem jej ten fragment. Wiem również, że chociaż podczas okupacji nie bała się gestapo ani żandarmów – u schyłku życia w wolnej Polsce, obawiała się wychodzić z domu, bo w okolicy wciąż zdarzały się napady na starsze osoby. Odrodzona Rzeczypospolita nie dała poczucia bezpieczeństwa tym, którzy o nią walczyli.
Bohater Armii Krajowej, powstaniec i ekonomista Witold Kieżun już po dziewięćdziesiątce zamiast należnego uhonorowania doczekał się nikczemnych zarzutów ze strony mediów, przedstawiających się jako patriotyczne. Miarą stanu każdego społeczeństwa pozostaje podejście do tych, którzy wywalczyli dla niego wolność. Pamiętam, z jakim pietyzmem francuska telewizja prezentowała ostatnich weteranów pierwszej wojny światowej, dopóki pozostawali jeszcze wśród żywych. Nikt nie podważał sensu ich walki.
Gdy świętowaliśmy 50. rocznicę Powstania, w wyjątkowo upalny dzień na placu Piłsudskiego mdleli młodzi żołnierze z kompanii honorowej. Zaś akowcy po siedemdziesiątce dumnie stali niewzruszeni pod sztandarami swoich zgrupowań. Weterana, który na obchody przyleciał z Australii do Polski po raz pierwszy od wojny, spytałem przed kamerą Wiadomości, czy czuje się głównym bohaterem tej rocznicy. Nie posługujący się polszczyzną na co dzień, moje pytanie zrozumiał po swojemu. – Spełniałem tylko swój obowiązek – usłyszałem. Zrozumiałem wtedy, jak miałkie są spory polityków o prawo do daty 1 sierpnia, ale również natrętne oczekiwania moich telewizyjnych przełożonych, żeby pokazywać „obchody alternatywne” i zachować parytet między uczestniczącymi w uroczystościach oficjelami. Ci ostatni żyli wtedy spekulacjami, czy Borys Jelcyn przyjedzie i przeprosi za bierność radzieckiej armii sprzed półwiecza. Finał znamy.
Lepiej od nich pojmują sens Godziny W zwyczajni Polacy: kierowcy i przechodnie, zatrzymujący się każdego 1 sierpnia z szacunkiem na dźwięk syren o 17,00. Oddają hołd bohaterstwu akowców i cierpieniu ludności cywilnej. Za to z każdym kolejnym rokiem spory o sens wybuchu tracą swoją temperaturę. Doceniamy też coraz bardziej poświęcenie ludności, zwłaszcza w pierwszych tygodniach zrywu mordowanej planowo całymi dzielnicami, jak na Woli i Ochocie. Podziwiamy, że pod ostrzałem wydawano prasę, działała poczta, zawierano też małżeństwa. Przypominają to filmy, montowane z ocalałych materiałów dokumentalnych.
Już w wolnej Polsce zdarzało się jednak, że nawet w Godzinie W na Powązkach rozlegały się gwizdy, lub – co równie trudno zrozumieć – brawa, przeznaczone nie dla powstańców, lecz dla polityków urodzonych po wojnie. Przywodzi to na myśl gorzkie słowa poety Adama Zagajewskiego, że historia jest robotą partaczy i łotrów, którzy nawet w kościele nie potrafią spokojnie wysiedzieć …
Powagę miejsc pamięci i godność ich uhonorowania Polacy potrafili perfekcyjnie zachować w dużo trudniejszych czasach. W okresie PRL spotykaliśmy się na Powązkach 1 sierpnia. Władza pod koniec przystała na budowę na pl. Krasińskich pomnika Bohaterów Powstania Warszawskiego – nazwa wskazywała, że upamiętnia się uczestników, nie zamysł. Odsłonięto go w momencie, gdy komunizm już upadał. Wrósł w tkankę Warszawy i stał się miejscem patriotycznych spotkań.
Nie wiem, czy warto apelować do polityków, by uszanowali 75 rocznicę Powstania i nie włączali jej w kampanię, chociaż rzeczą samorządowców – cieszących się bez porównania większym społecznym zaufaniem – pozostaje do tego wzywać. Zasadne wydaje się za to przyjęcie założenia, że 1 sierpnia zamiast oficjeli słuchamy uczestników tamtych wydarzeń. Niech bohaterowie... pozostaną głównymi bohaterami również tej rocznicy.
Łukasz Perzyna
Artykuł ukazał się w 43 numerze gazety Samorządność
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie