
Podróże między miastami trzeba ograniczyć - to wiemy. Co jednak dzieje się, gdy nie możemy odpuścić wyjazdu? Niektórzy przewoźnicy dbają o pasażerów, inni natomiast trochę mniej...
To była podróż z Warszawy do Rzeszowa. Planowo 5,5 godziny pociągiem Intercity. Maseczka na twarz, zapas jednorazowych rękawiczek, chusteczki i poręczny żel antybakteryjny - zabezpieczenie ze strony pasażera więc było. Na plecach nieduży plecak, a w ręce transporter z psem, który rzadko jeździ pociągami. Jazda zapowiadała się znośnie, ale już na początku pojawił się problem. Pojazd Intercity oznaczony był na rozkładzie inaczej, niż na bilecie, więc kilkanaście osób gubiło się przez dobre pół godziny na Dworcu Centralnym. Szczęśliwie udało się jednak wsiąść (nie do pociągu byle jakiego). To byłby koniec nudnej opowieści, gdyby później nie zrobiło się bardziej nieprzyjemnie.
Dziesięć minut przed stacją w Lublinie Głównym jeden z konduktorów poinformował podróżnych, że w Lublinie będzie przesiadka do autokaru zastępczego. Pierwsza sprawa, że nikt wcześniej o tym nie wiedział. Druga, że w tym autobusie nikt nie przestrzegał zaleceń w związku z epidemią koronawirusa. W wozie znajdowało się więc około dwudziestu osób, połowa siedzeń wcale nie była pusta. Osoby wpuszczano co prawda jednym wejściem, ale nie dało się zachowywać bezpiecznej odległości. Pasażer siedział więc za pasażerem lub obok niego, starając się nawet nie odwracać głowy w czyjąś stronę. Nie odpowiadano nawet na pytania czy wątpliwości w związku z zaistniałą sytuacją.
Gdybym wiedziała, że będzie trzeba ściskać się z różnymi ludźmi w autobusie, zmieniłabym plany lub sposób podróżowania tego dnia - mówi jedna z kobiet, z którymi rozmawiałam - Nie pchałabym się w tego typu zgromadzenie, gdzie ryzyko było spore.
Większość osób, które musiały więc skorzystać z nowej "formy jazdy" zarzekała się, że złożą skargę do Intercity, który "w którymś miejscu nie zadbał o prawidłowe poinformowanie osób korzystających z usług".
To przykład sytuacji, w której spółka nie podołała - skomentował mężczyzna, który wysiadał dopiero w Krośnie - Trzeba starać się, żeby odpowiedzialna za to osoba, czy osoby, odpowiedziały lub przynajmniej wyjaśniły to, co miało tam miejsce. Oni po prostu narazili podróżnych i tyle.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie