
Na pytanie zawarte w tytule, każdy dziennikarz czy publicysta, napisałby bardzo dużo i co innego. Ja zajmę się dziś tylko jedną grupą problemów, które rok 2022 nie tylko nie załatwił, ale pogłębił.
PROBLEMY ZWIĄZANE Z FATALNĄ DEMOGRAFIĄ POLSKI
Zacznijmy od informacji, że w dniu 31 grudnia 2021 roku ludność Polski (mówimy o obywatelach, a nie o mieszkańcach, których jest od 1,5 do 2 mln więcej) wynosiła 38.081.000 obywateli i była niższa niż w 2020 roku o 184 tys. osób.
W 2022 roku, już w miesiącu wrześniu, ludność Polski spadła poniżej 38 milionów !!!
W 2021roku liczba zgonów w Polsce przekroczyła 500 tys. osób i była najwyższa od czasów II wojny światowej. Oczywiście do tego wyniku przyczynił się szalejący COVID, o czym świadczą fakty, że w 2019 roku liczba zgonów wynosiła 409,7 tys. osób, a w 2022 roku wg. najnowszych danych - 440 tysięcy.
Liczby nowych urodzeń wynosiły odpowiednio: W 2020 roku – 355 tys. urodzeń żywych,
W 2021 roku – ciut, ciut powyżej 330 tysięcy, a w 2022 roku już tylko 315 tys. osób.
A to oznacza, że powszechna diagnoza (podobno naukowa), że główną przyczyną spadku narodzin w Polsce była PANDEMIA i niepewność ekonomiczna, jest tylko częściowo prawdziwa, no bo COVID przestał być groźny (podwyższona śmiertelność jest produktem szalejącej grypy). Bezpieczeństwo ekonomiczne wzrosło znacznie (różne finansowe dodatki, niskie bezrobocie, wzrost najniższego wynagrodzenia, wzrost płac, przybyło żłobków i przedszkoli), a liczba narodzin spada nadal.
Moim zdaniem winę ponosi tu nowy styl życia, nowy model życia w nowej bezkrytycznie przyjmowanej z Zachodu cywilizacji, nieodpowiedzialnie wtłaczanej w Polsce przez środowiska lewicowe i liberalne. Ten nowy model życia, to w skrócie - wielka osobista wolność.
Już w 1991 roku zespół BOYS wylansował piosenkę (jest nadal przebojem), której główne motto brzmi:
Niech żyje wolność, wolność i swoboda, niech żyje zabawa i dziewczyna młoda!
Ta niebezpieczna moda i o zgrozo nawet nieprawne, ale skuteczne na jej rzecz działania decydentów Unii Europejskiej, a także licznych ośrodków politycznych i samorządowych w Polsce, zmierzają do powiększania tej wolności. Przy czym w tych zapędach zapomina się, że wolność osobista każdego obywatela kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność osobista innego. Od siebie dodam, że wolność osobista powinna kończyć się także w miejscu sprzeczności z interesem państwa.
Beznadziejnie chora nadwrażliwość w odniesieniu do osób będących w mniejszości ze względu np. na orientację seksualną, daje nie wiadomo z jakich powodów nadzwyczajną ochronę tych obywateli, kosztem większości, co jest podstawową sprzecznością definicji demokracji, w której to większość powinna stanowić prawo jej sprzyjające. Stoi także w rażącej sprzeczności z prawami natury.
Pomijając te niuanse, wolność osobista kojarzy się młodym ludziom z bogatym, beztroskim, wolnym od zobowiązań życiem. Małżeństwo, a szczególnie dzieci, nachalnie kojarzone są z likwidacją takiej wolności, czyli rezygnacją z osobistego szczęścia. Takie poglądy są oczywiście niesłuszne, ale nie ma w tym artykule miejsca na szerszą polemikę. Moje własne doświadczenia i moja osobista wiedza, każą mi wręcz protestować przeciw takim, szkodliwym dla cywilizacji i interesom pojedynczego człowieka, uproszczeniom. Odwrotnie, to dzięki mojej rodzinie mogłem osiągać moje życiowe sukcesy. To dzięki rodzinie jestem szczęśliwym człowiekiem, z wielką motywacją do dalszego życia.
No ale takich jak ja jest z roku na rok co raz mniej, a to przyśpiesza upadek europejskiej, chrześcijańskiej (co do źródła) cywilizacji, która stworzyła z Europy kontynent marzeń dla setek milionów młodych ludzi rozsianych po całej Ziemi. I to jest paradoks tej sytuacji. Swój rozwój, bogactwo materialne, ekonomiczne i kulturowe, Europa zawdzięcza wspólnotom narodowym i wielonarodowym w których rodzina była ich najmniejszym, ale bardzo ważnym elementem. Dla postępu chyba najważniejszym, a teraz ci którzy ten dobrobyt chcą trwale konsumować – postanowili zniszczyć podstawy jego tworzenia.
Jeszcze w latach 90-tych, średni wiek mężczyzny zakładającego rodzinę wynosiła 23 lata, a dla kobiety 20 lat. Obecnie, średni wiek mężczyzny zakładającego rodzinę wynosi 30 lat, a kobiety 28 lat.
W 2020 roku w Polsce zawarto 144,9 tysięcy małżeństw, a 51,2 tys. małżeństw rozwiodło się.
W 2021 roku zawarto 168 tysięcy nowych małżeństw, a 65 tys. rozwiodło się.
W 2022 roku zawarto 165 tys. małżeństw, a rozwodów było 61 tysięcy (ostatni kwartał to prognoza).
Średni żywot małżeństw rozwiedzionych w Polsce wynosi 14 lat.
Przeciętna dzietność w Polsce, przypadająca na dojrzałą kobietę w wieku 16 – 45 lat wynosi 1,33.
Niestety dla prostego odtwarzania ludności (by nie spadała jej wielkość, a nawet troszeczkę rosła), polskie kobiety powinny rodzić co najmniej 2,1 dziecka. Mówimy tu o wartościach statystycznych.
Zwraca na siebie uwagę fakt, że na polskich wsiach jest trzykrotnie mniej rozwodów niż w miastach, a dzietność jest dwukrotnie wyższa. Im większe miasto, tym gorsza statystyka. Ze smutkiem stwierdzam, że Warszawa jest niestety liderem tej negatywnej statystyki.
Rok 2022 zapisał jeszcze jeden negatywny obraz struktury ludności w Polsce. Otóż po raz pierwszy (stało się to w maju) liczba świadczeniobiorców z GUS (czyli emerytów i rencistów) przekroczyła 6 mln.
Na koniec 2022 roku było już 6,1 miliona emerytów i rencistów. Skoro pracujących na koniec 2022 roku było w Polsce zaledwie – 16,77 miliona, to na jednego emeryta/rencistę przypada obecnie w Polsce zaledwie 2,75 pracującego. Wskaźnik ten z roku na rok maleje i przybliża nas nieuchronnie do niewydolności systemu emerytalnego.
W dodatku trzeba uczciwie powiedzieć, że w tym zakresie nieszczęść nie możemy liczyć na Unię Europejską, bo ona sama boryka się z problemami braku przyrostu ludności w skali podobnej do Polski. Stara Unia Europejska, próbowała ratować tę sytuację w sposób skrajnie nieodpowiedzialny, a także nieudolny (niekontrolowana migracja), co wywołało jej trwałą niestabilność.
Rok 2022 zapisze się w historii inną niebezpieczną dla Ziemi statystyką. Otóż w miesiącu listopad tegoż roku, ludnoś
na Ziemi przekroczyła wielkość 8 miliardów!!
Prezentowany statystyczny obraz polskiej ludności na tle Europy potwierdza słuszność mojej tezy, że dzietność w Polsce, starzenie się ludności i jej fatalna struktura, jest w głównej mierze efektem bezkrytycznie przyjmowanej ideologii oraz modelu życia od lewicowo liberalnego Zachodu.
Wdrażany na siłę w Polsce model życia z Zachodu, przy połączeniu z wadliwością polskiego szkolnictwa, tworzy już zauważalną, niebezpieczną bombę, w obszarze podstawowych usług.
Jak już to opisywałem w moim felietonie zamieszczonym w numerze 72 naszej gazety, w Polsce został stworzony system niszczenia rzemiosła, likwidacji zaradności technicznej społeczeństwa, likwidacji tzw. złotych rączek. Rządy Zjednoczonej Prawicy naprawiły błędy strukturalne w szkolnictwie zawodowym poprzez m. innymi przywrócenie zasadniczych szkół zawodowych (już jako szkół branżowych) z możliwością dalszego szkolenia i zdobycia matury w trzyletnich technikach. Przywrócono też właściwą rangę i miejsce dla szkół średnich technicznych, ale kilkunastoletni okres dewastacji szkolnictwa zawodowego zrobił swoje. Swoje zrobiła i swoje robi nadal propaganda, szczególnie w sferach wizerunkowych i mentalnych. Wykonaliśmy ruch wahadła ze skrajnej lewej strony w skrajną prawą stronę, zapominając, że jego naturalna pozycja jest po środku.
Komuniści programowo uprawiali (ale tylko formalnie) etos pracy robotnika, nawet wówczas gdy na komunistów i ich ideologię większość robotników systematycznie wypinała d……..ę.
Bohaterami mediów i masowej kultury byli umorusani górnicy, ślusarze, hydraulicy, murarze, stoczniowcy itp. Za komuny ranga liceów ogólnokształcących była w powszechnej opinii bardzo niska.
Mężczyźni, niezależnie od wieku, mówili między sobą, że do liceów idą tylko chłopcy, którzy są nieudacznikami i skutki takiej opinii były widoczne w strukturze płci w szkołach. W Technikum Mechanicznym w Ursusie, które ja skończyłem, były tylko dwie dziewczyny, a w liceach odwrotnie, same dziewczyny, ale efektem takiej polityki (bo to była polityka) jest to, że mężczyźni z tamtych czasów są bardzo sprawni technicznie. Potrafią wiele rzeczy wykonać sami, naprawiać sprzęt i drobne awarie instalacji. To z tamtych czasów pochodzą fachowcy i złote rączki.
Polska uruchomiła masową produkcję (bodajże największą w Europie) często bezwartościowych dla rynku pracy - obywateli z wyższym wykształceniem. Spójrzcie na listę prestiżowych uczelni na świecie. Żeby się doczekać polskiej uczelni zacznijcie ją czytać od końca. Widzą to analitycy od inwestycji i o ile w latach 90-tych i początkowych latach XXI wieku byliśmy dla zagranicznych inwestorów atrakcyjnym rynkiem pracy (pod tym względem, bo są jeszcze inne kryteria), to obecnie ten punkt jest krytyczny.
Ten punkt jest krytyczny również z innych powodów. Otóż w Polsce jest nie tylko głód pracowników technicznych, a szczególnie złotych rączek (trochę Ukraińcy zalepiają te dziury), ale także (wg. Pracodawców RP) powstało bardzo poważne zagrożenie dla zawodów oraz usług niezwykle ważnych dla bezpiecznego funkcjonowania państwa. Otóż aktualny średni wiek w Polsce wśród pielęgniarek wynosi 53 lata, wśród kierowców – 50 lat, wśród księgowych i nauczycieli – 47 lat. No bo kojarzą się wszystkim z ciężką i odpowiedzialną pracą, więc nie ma chętnych do tych zawodów i nie będzie, bo nie ma reakcji państwa i biznesu na ten obraz (systemu zachęt).
Jeżeli do tego przypomnę, a właściwie mówiąc uzmysłowię, że gdyby nie Ukrainki, to trzeba byłoby zamknąć ponad połowę dużych placówek handlowych. Żeby nie Ukraińcy, to zamknięto by większość inwestycji budowlanych w Polsce i mnóstwo małych firm usługowych.
Ten obraz, to nie tylko wynik spadku rodzimej ludności w Polsce. To wynik także fatalnej polityki państwa w zakresie kształtowania struktury zawodowej (niezdolność dopasowywania zdobywanych zawodów do faktycznych potrzeb rynku pracy). Państwo – czyli rząd i samorząd, media, biznes oraz wszelkiej maści politycy i działacze społeczni powinni (ponad podziałami) zerwać z lansowaniem niechęci, przechodzącej we wstręt - do pracy fizycznej.
We wszystkich obrazkach medialnych, we wszelkich reklamach w masowej kulturze, człowiekiem sukcesu jest on lub ona (ewentualnie razem) wymodelowani na ludzi biznesu, w pięknych apartamentach, w otoczeniu mebli i przedmiotów o najwyższej jakości, jeżdżących najdroższymi samochodami świata. Ba! Wymyślono jeden z najatrakcyjniejszych zawodów świata nazywany celebrant, czyli taki zawód, który wymaga nic nierobienia, ale żąda by celebrant był wizerunkowo atrakcyjny, bogaty, dobrze (tzn. wyzywająco) ubrany, czasem mocno kontrowersyjny, a nawet bulwersujący i stworzono systemy by owe parametry były faktem, czyniąc z nich dla młodych ludzi wzorzec do naśladowania i wymarzony cel.
Wymyślono zawód youtubera, który siedzi przy komputerze, obżera się fast foodami i wysyła w świat szokujące, bardzo często wręcz wulgarne filmiki, zdjęcia, wypowiedzi, opinie, a dziesiątki i setki tysięcy młodych obserwatorów wchłania te produkty, naśladuje, przyswaja groźne głupoty, powiela je i wzbogaca youtubera, który zarabia ciężkie pieniądze na tej oglądalności (głównie z reklam). To cywilizacja zachodnia wymyśliła kryptowaluty i świat to łyknął i nadal łyka, mimo głośnej afery z bitcoinem (to jedna z kilkunastu kryptowalut). Kryptowaluty mają się dobrze także w Polsce , w której ulice są jeszcze pełne ludzi smutnych (często biednych) z powodu przygody z Amber Gold, z kredytami we frankach szwajcarskich lub z parabankami. Niech robią miejsca dla tych od kryptowalut.
Gdyby ta zachodnia kultura dotykała swoimi skutkami tylko bezmyślnych marzycieli, ludzi naiwnych łasych na pieniądze, chętnie ryzykujących, myślących o sobie, że są skazani na sukces (czyli bycie celebrantem, biznesmenem, bogatym youtuberem, uwielbianą gwiazdą estrady itd. itp.), to pal ich sześć! Niestety ta niebezpieczna kultura, posiadająca wiele groźnych wirusów, już niektórymi z nich zainfekowała skutecznie mózgi wielu młodych ludzi w całej Polsce, nie dając im szans na wyedukowanie się zgodnie z nieodkrytymi w sobie talentami (masowe naśladownictwo to wyklucza) i potrzebami rynku pracy. W ten sposób skazuje ich na życiowe porażki, tworząc z nich zgorzkniałych i mało efektywnych dla siebie, dla rodzin i dla społeczności ludzi.
Dobrze jak magistrowie od „zarządzania i marketingu” mają siły, motywację oraz determinację by dopiero w wieku 45- lat (tyle trwa przeciętny czas schodzenia z utopijnej ścieżki) przekwalifikować się na hydraulika, malarza budowlanego, murarza czy kuriera. Na początku zarabiają niewiele, a funkcje pomocnika fachowca ich dobijają. Zniechęceni niepowodzeniami przeskakują z zawodu do zawodu. Nie wszyscy zdążą być fachowcami, którzy obecnie na budowach i na rynku usług zarabiają nawet 600 do 800zł za jeden dzień pracy (upewniałem się o tym w trzech miejscach). Nie zdążą z własnej woli.
Nie piszę tu o kobietach, bo te akurat nie mają problemów psychologicznych z decyzją rezygnacji z upadłych marzeń i idą pracować w handlu, czy w innych prostych usługach.
Mężczyźni porażki przeżywają mocniej, a skutki ponoszą nie tylko oni. Ponosi społeczeństwo, ponosi państwo. Mężczyźni z porażką nie chodzą na wybory, nie włączają się w akcje społeczne. Oni mają żal do całego świata. Im jest trudniej podjąć decyzję o założeniu rodziny, a jak założą, to wspólnie z żoną odwlekają narodziny potomka, bo ich nadrzędnym celem jest najpierw kupić dobrej marki samochód, potem mieszkanie, w międzyczasie trzeba wyjeżdżać na ciekawe zagraniczne wczasy, no bo co powiemy Kowalskim jak oni przy najbliższym grillu zaczną opowiadać o swoich wczasach na Majorce?
To jest ten model zachodni w którym dziecko rodzi się przez przypadek, albo w sytuacji gdy fortuna uśmiechnie się do małżeństwa (spadek, wygrana, wielki finansowy awans), to dziecko można sobie zafundować, bo ono w tej kulturze jest oznaką zbytku, którym należy się też afiszować. Poród to niepotrzebny ból, utrata figury i inne fizyczne ślady, no ale od czego są surogatki. R7 – bożek piłkarskich fanów (zarabia obecnie 500 tys. euro dziennie w Arabii Saudyjskiej), tak właśnie serwuje sobie dzieci, u surogatek i to mu się liczy na plus.
Liczy mu się na plus bo jest jednym z wielu bożków stworzonych przez współczesną cywilizację. Im wolno więcej niż zwykłym śmiertelnikom. Przypomnę, że jedna ze znanych polskich piosenkarek potraktowana została łagodnie przez polski sąd za rozwalenie po pijanemu samochodem wejścia do podziemia, bo: ma za sobą wielkie zasługi estradowe. Inny polski celebryta nie poszedł siedzieć mimo, że przejechał swoją ofiarę na pasach dla pieszych niesprawnym samochodem, nie posiadając uprawnień do jazdy, bo sąd nie był wstanie ustalić z jaką prędkością ofiara (staruszka) weszła na pasy.
Skoro ta nowa cywilizacja fasuje nam tylu bożków, to co z prawdziwym Bogiem, co z naszą wiarą?
No więc jest coraz gorzej, bo nasz Bóg nie śpiewa i nie tańczy, nie mówi nam głupot z monitora.
Nasz Bóg jest nieskazitelny (bez wad), miłosierny, dobry i sprawiedliwy, ale też wymagający, a to są cechy nieatrakcyjne dla młodych ludzi z nowej cywilizacji.
Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego (ISKK) ogłosił wyniki badań za 2021 rok z których wynika, że nastąpił wyraźny spadek aktywności religijnej w Polsce. Wg. tych badań na niedzielne msze święte uczęszcza regularnie tylko 28,3% Polaków, a komunię przyjmuje 13% z nich. Największy odsetek chodzących na msze święte jest w diecezjach: tarnowskiej (59,1%), rzeszowskiej (49,7%) oraz przemyskiej (46,9%). Wg. ISKK główną tego przyczyną jest pandemia COVID-19, a ja śmiem twierdzić, że w bardzo dużym stopniu wielka nagonka na kościół prowadzona przez środowiska lewicowe, lewackie, a ostatnio także liberalne. Z całą pewnością do takiej sytuacji przyczyniają się też liczne błędy popełniane przez duchownych, a szczególnie hierarchów kościoła.
Ci co porzucają kościół oraz wiarę zapominają, że kościół to my – wierni, więc to my powinniśmy go bronić i naprawiać. Odejście od kościoła tworzy lukę dla innych religii. W krajach starej Europy, a szczególnie we Francji, wiele katolickich kościołów, po stosownych przeróbkach służy islamistom, a wiara chrześcijańska jest na Ziemi najbardziej prześladowaną religią i ponosi najwięcej ofiar, co przyznało nawet ONZ.
Tym artykułem chciałem was drodzy czytelnicy przekonać, że grozi nam nie tylko zagłada z powodu ocieplenia ziemi ( tu już oczu nie trzeba przemywać, dowody są aż nadto widoczne). Są inne powody, wcale nie mniej groźne i jest ich bardzo dużo. Będę o nich pisał.
Stanisław Piecyk
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie