
Pierwsze problemy ze znalezieniem miejsca do zaparkowania samochodu sięgają czasów końca lat osiemdziesiątych i początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Były to czasy, kiedy do naszego kraju zaczęły napływać importowane prywatnie samochody z krajów zachodu. Część z nich wymagała naprawy, a że nowa część często przekraczała wartość samego samochodu to po prostu stały sobie na ulicach i osiedlach, ograniczając ilość miejsc parkingowych. Wtedy to narodził się pomysł własnego miejsca parkingowego. Dotyczyło to głównie osiedli mieszkaniowych, gdzie wypadało parkować samochód jak najbliżej domu tak, aby mieć na niego oko z okna mieszkania.
Był to czas, kiedy złodzieje masowo kradli radioodbiorniki samochodowe, ale również nie gardzili częściami samochodowymi, które było łatwo zdemontować takimi jak reflektory, lusterka czy nawet elementy blacharskie. Oczywiście samochody też były kradzione i to pomimo sprytnych zabezpieczeń blokujących dźwignię skrzyni biegów czy kierownicę razem z pedałami. Własne miejsce miało swoje zalety, jak i wady, nie mniej warto było je posiadać. Najczęściej samozwańczy posiadacz miejsca malował białą farbą kopertę, a w środku wpisywał numer rejestracji. Numery rejestracji znajdowały się na murkach i w innych miejscach obok tabliczki z napisem, aby w tym miejscu nie parkować. Czasami wsiadając do samochodu, można było znaleźć kartkę z odręcznym liścikiem: proszę nie parkować na moim miejscu lub coś w tym stylu.
Czasy się zmieniły i problem z parkowaniem bezpośrednio pod domem, w którym się mieszka mają nie tylko kierowcy, ale i rowerzyści. Mają trochę ułatwione zadanie, ponieważ mogą dostać się znacznie bliżej klatki schodowej, gdzie mieszkają i zawsze znajdą coś, do czego mogą przypiąć rower. Rowerzyści wiedzą, że miejsca postojowe to prawdziwy skarb i takie znajdą od razu rezerwują tylko dla siebie. Sposób na to jest bardzo prosty. Po odpięciu roweru zostawia się na miejscu linkę, którą rower był przypięty. Inni rowerzyści będą już wiedzieć, że to miejsce jest zajęte. Linkę można kupić za dychę i można wtedy mieć kilka miejsc do zaparkowania roweru w miejscach docelowych. Pomysł prosty i skuteczny. Tylko ciekawe czy inni użytkownicy dwóch pedał respektują takie zajmowanie miejsc, które i tak najczęściej znajdują się tam, gdzie rowerów nie powinno się zostawiać?
Zdzisław Skisły fotograf znad Wisły poleca:
Zobacz także:
Zobacz także:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie