Wszyscy jej kibicowaliśmy od grudnia ubiegłego roku, gdy uciekła z Parku "Monpeplandia" w Dziekanowie Leśnym. Jej brat uciekinier szybko pożegnał się z życiem, a ona przetrwała w Warszawie całą zimę. I, gdy nadchodzą ciepłe dni, gdy roślinność - pożywienie kangurów, budzi się do życia, Stefania zmarła, najprawdopodobniej z wycieńczenia i niedożywienia.
Jej heroiczne bytowanie w mieście naprawdę budzi podziw. Widziano ją i po jednej i po drugiej stronie Wisły, Ostatnio przeniosła się do Otwocka i tam znaleziono ją już nieżywą.
Cała ta historia rodzi wiele pytań, zwłaszcza o funkcjonowanie i skuteczność działań naszych ekopatroli wchodzących w skład Straży Miejskiej, i innych instytucji, fundacji i stowarzyszeń zajmujących się zwierzętami.
Pamiętamy niedawną historię, kiedy młody łoś zginął nadziewając się na ostre sztachety przy próbie przeskoczenia ogrodzenia, a jego matka, która nie chciała odejść od dziecka, zginęła podobnie. Ekopatrol był wówczas na miejscu i nie uratował nawet matki.
Oczywiście rzeczona instytucja ustami swoich funkcjonariuszy twierdzi w każdym przypadku, że zrobiono wszystko, co możliwe.
Lecz żadna z tych sytuacji nie da się obronić.
Gdy próbowałam zasięgnąć w tej kwestii opinii instytucji niepublicznych zajmujących się ochroną i ratowaniem zwierzaków, nie dodzwoniłam się do żadnej, mimo, że każda z nich, na swojej stronie internetowej, ogłasza swą wielką popularność i sukcesy.
Nikt nie ma poczucia winy, że Stefanii nie udało się uratować, a ten błogostan jest porażający.
Wszystkim służbom odpowiedzialnym za śmierć Stefani dedykuję filmik edukacyjny – Jak odłowić kangura?
JKK
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie