
Można powiedzieć: nareszcie! Żadna bowiem europejska stolica, przez którą płynie zwykle jedna z najważniejszych rzek w kraju, nie była tak do niej odwrócona plecami, jak Warszawa. Nad warszawska Wisłą nie było życia. Hulał wiatr, pojedynczy warszawiak przemykał szybko, bo też nic tu sensownego dla siebie nie mógł znaleźć.
Te czasy są już chyba przeszłością. Są nowe bulwary, przybywa knajpek, radosne fontanny na tle Starego Miasta są, zwłaszcza w ciepłe dni, rajem dla rodzin z dziećmi, a i dla zwykłej gawiedzi, która co raz częściej uwielbia spacerować nad Wisłą. Ożyła też prawa strona rzeki, praska, do tej pory najbardziej zaniedbana. Kwitną na niej nie tylko plaże, ale… jest park linowy (wielka atrakcja dla dzieci i młodzieży), tor rowerowy, którym można przejechać wzdłuż całej warszawskiej linii brzegowej, są szkółki jazdy konnej, przystanie wioślarskie i tramwaje wodne.
Brzegi warszawskiej Wisły ożyły i żyć będą, bo zanosi się na to, że sama rzeka, w swym głównym, wodnym nurcie, też ożyje. Statkiem po Wiśle – to atrakcja już znana. W takie weekendy, jak ten pierwszy przedłużony majowy, brakuje miejsc na statkach wożących warszawiaków i turystów od Zakroczymia do Góry Kalwarii, oczywiście wzdłuż (bo jakże inaczej?) całej Warszawy, która wreszcie do Wisły się uśmiechnęła. Ale oprócz tej klasycznej wiślanej rozrywki planowane są rejsy z nowych marin na Młocinach, Żeraniu i przy bulwarze Jana Karskiego specjalnych łodzi, które nawiązywać będą do XIX-wiecznych przyzwyczajeń warszawiaków. Ostatnio byłem w Gdańsku, gdzie z nabrzeża na Martwej Wiśle odpływają co godzina dwa pirackie szkunery cieszące się ogromnym wzięciem. W warszawskich portach oczywiście piratów nie było, ale łodzi piaskarzy, barek towarowych, stateczków handlowych co nie miara. Więc? No, tak ma być. Na dodatek na Płycie Desantu będą warsztaty szkutnicze, gdzie powstanie drewniana łódź, która spłynie potem Wisłą. A między 511 i 525 km rzeki naszej stołecznej będą pływać małe łodzie, w których warszawiacy i turyści poczują się jak w XVIII wieku w czasie przeprawy z jednego brzegu na drugi lub w czasie podróży za rogatki miasta.
Fajnie? Fajnie! Nareszcie. Bo żal d… ściskał, gdy się było w Budapeszcie, Paryżu, Wiedniu, Berlinie, Londynie, Pradze, nawet… Moskwie.
Byłem dzisiaj (piątek, 29 kwietnia 2016) nad Wisłą. I poczułem się… ZNAKOMICIE! Atmosfera wśród spacerujących wzdłuż rzeki ludzi – nie do opisania! Oczywiście zasługa w tym słońca, pięknej pogody, naszych wspólnych (spacerowiczów) marzeń, ale… ktoś do tego wszystkiego przyłożył wcześniej rękę. No, kto? Warszawiacy mówią o Niej z coraz mniejszą ironią, a z coraz większym uznaniem: Bufetowa. Chciałbym, żeby w tym bufecie warszawskim Hanna Gronkiewicz-Waltz urzędowała jak najdłużej. A Wisła niech jej szumi… W tym szumie zaś nie ma nic z polityki, która – co za ulga! – w ten słoneczny piątkowy dzień nad warszawska Wisłę nie dotarła! Zobaczycie to, drodzy warszawiacy, przy następnych wyborach, gdy przyjdzie Prezydent Bufetową oceniać nie tylko za nadwiślański krajobraz?
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie