
Było o krok od porozumienia, a niespodziewanie nastąpił wielki skok w tył - tak tłumaczyli kontrolerzy lotów obecni na dzisiejszych rozmowach w Sejmie. Wszystko przez słowa ministra Andrzeja Adamczyka, który stwierdził, że kontrolerzy w Polsce zarabiają bardzo dużo.
O godzinie 10 rozpoczęło się dzisiaj posiedzenie podkomisji do spraw transportu lotniczego, na którym obecni byli m. in. minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, Piotr Samson - prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz kontrolerzy lotów. Omawiany był oczywiście, trwający od długiego czasu, zaostrzający się, konflikt w Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej.
Przypomnijmy: jeśli nie dojdzie do porozumienia pomiędzy kontrolerami lotów a PAŻP, od 1 maja lotniska: Chopina i w Modlinie zostaną sparaliżowane - odwołane będzie musiało zostać ok. 300 z ponad 500 lotów, porty będą pracowały jedynie 7,5 godziny w ciągu dnia. Powodem takiego stanu będzie brak kontrolerów lotów.
Wydawało się, że jest szansa na porozumienie stron na dzisiejszym posiedzeniu i niewiele do tego brakowało. Do czasu, kiedy głos zabrał minister Adamczyk. Wypomniał m. in. kontrolerom, że są bardzo dobrze wynagradzani, szczególnie na warszawskim lotnisku i w porównaniu z innymi krajami europejskimi.
To wzburzyło przedstawicieli tego zawodu.
Jedyne zdanie, z którymi możemy się zgodzić, to że bezpieczeństwo nie ma ceny. Panie ministrze, ktoś pana okłamuje, ktoś pana wprowadza w błąd. Manipulujecie danymi. Mówicie, że godzina pracy polskiego kontrolera dla Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej jest tak droga. W Europie wynosiła średnio 119 euro, w Polsce 120 euro. To jest ta szokująca różnica? - mówił Andrzej Fenrych, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Kontrolerów Ruchu Lotniczego.
Pierwsza część spotkania zakończyła się o godz. 11. Druga tura rozmów miała się odbyć o 14. Nie stawili się na niej kontrolerzy lotów.
Urząd Lotnictwa Cywilnego nie może czekać do ostatniej chwili i przygotowuje plan awaryjny. Jeśli nie dojdzie do porozumienia i kontrolerów będzie zbyt mało aby stołeczne lotniska działały normalnie, Warszawa i Modlin będą pracować przez 7,5 godziny: od 9.30 do 17.00. Przyjmą w tym czasie 170 lotów (z 510 planowych).
Nie jestem formalnie na chwilę obecną w stanie powiedzieć, że konkretne połączenie będzie albo go nie będzie, dlatego że to jest element naczyń połączonych, to znaczy - my dajemy godziny operacji, wskażemy, które połączenia są priorytetowe, ale nie mamy gwarancji, czy pewne linie lotnicze będą w stanie zastosować się do tych godzin. To jest proces, na razie mamy duże warunki brzegowe, z dniem jutrzejszym one się będą już coraz bardziej zawężać - powiedział Piotr Samson, prezes ULC.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie