Wyższe kary za spacer z psem. W jakich przypadkach zapłacimy dotkliwą grzywnę lub mandat?

Już od 10 kwietnia zmieniają się wysokości mandatów za kilka „grzeszków”. Zgodnie z rozporządzeniem z 26 marca, z wyższymi karami muszą liczyć się m.in. przewoźnicy, którzy mają brudno w swoich pojazdach czy sprzedawcy, którzy nie sprawdzają wieku nieletnich klientów kupujących wyroby tytoniowe. To jednak nie budzi kontrowersji.

Natomiast larum podnieśli właściciele psów, kiedy okazało się, że nowe przepisy dotyczą też ich i tak naprawdę, są tak nieprecyzyjne, że wszystko zależy od życzliwego sąsiada i dobrego humoru np. strażnika miejskiego, aby odpowiednio zinterpretował zapis, który brzmi: "niezachowanie zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia" skutkuje karą od 50 do 250 zł.

Dużo? To jeszcze nic. Przepisy „precyzują” nieprecyzyjnie dalej, że grzywna w wysokości 500 zł grozi za: "niezachowanie zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia, które swoim zachowaniem stwarza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia człowieka".

I tu mamy pełne pole do popisu w interpretacji zapisu, bo co oznaczają „zwykłe środki ostrożności”? W przypadku dużego labradora, przeszkolonego przewodnika, reagującego na każdy najmniejszy gest i skinienie, nie potrzebna okazuje się nawet smycz, chociaż sama wielkość zwierzęcia może budzić obawy.

Za to faktycznym zagrożeniem okazać się może maleńki, ujadający kundelek, który ugryzie kilkulatka, bo po prostu nie lubi dzieci, a na pierwszy rzut oka to przecież mały, kochany słodziak pani Jadzi z parteru. W tym przypadku zwykłe środki ostrożności z pewnością powinny być stosowane: przynajmniej smycz i kaganiec – a tego po prostu się nie spotyka, "bo po co? Przecież Fafik krzywdy nikomu nie zrobił"… Do dzisiaj...

500 zł to też kara jeśli pies jest szczególnie niebezpieczny i wcale nie chodzi o psa konkretnej rasy z listy czworonogów uznanych za takowe, tylko o konkretny przypadek.

Pytanie, czy wspomniany miniaturowy kundelek pani Jadzi również będzie tak potraktowany? I wygląda na to, że tu wracamy do punktu wyjścia: wszystko zależy od życzliwego sąsiada i dobrego humoru np. strażnika miejskiego, aby odpowiednio zinterpretował zapis...

CZYTAJ RÓWNIEŻ: