Reklama

Żegnamy Marię Janion. Badaczkę polskiego losu

Żegnamy Marię Janion (1926-2020). Pani Profesor pomagała nam samym dowiedzieć się, kim jesteśmy. Chociaż w Warszawie do końca czuła się wygnańcem z Wilna, stolica zawdzięcza jej Instytut Badań Literackich - jeden z najważniejszych ośrodków nie tylko dla polskiej humanistyki.

Nie ograniczała własnych zainteresowań badaczki do jednej tylko epoki, w swojej eseistyce łączyła korzenie, tradycje i kulturowe formy, pozwalając dostrzec związki i relacje przyczyn i skutków również pomiędzy odległymi historycznie i geograficznie zdarzeniami.

Wielki dziesięciomilionowy ruch pierwszej Solidarności uznawała za trzecie objawienie polskiej świadomości romantycznej w XX wieku, po Legionach Józefa Piłsudskiego oraz Armii Krajowej i Powstaniu Warszawskim.

Z pozoru żyła wśród książek, które zawalały jej całe mieszkanie z łazienką i przedpokojem włącznie, ale odważnie angażowała się, gdy było trzeba. Stała się wykładowczynią Latającego Uniwersytetu Towarzystwa Kursów Naukowych, nie lękając się rozbijających jego spotkania bojówek socjalistycznych karateków z AWF. W sierpniu 1980 r. podpisała list intelektualistów, przestrzegający władze przed próbami użycia siły. Żarliwie też protestowała, gdy dostrzegała niegodne próby wykorzystywania polskiej tradycji i historii dla doraźnej gry politycznej, jak w wypadku religii smoleńskiej.  Za to autentyczna polska świadomość zawdzięcza jej nowatorskie próby opisu i kodyfikacji, istotne nie tylko dla jej magistrantów i doktorantów. Pomagała nam dowiedzieć się, kim jesteśmy.

Nie zyskała nigdy aż takiej popularności jak niemiecki krytyk literacki Marcel Reich-Ranicki, którego program telewizyjny skupiał wielomilionową widownię - ale młodzież, co w latach 80 przyczyniła się do zmiany ustrojowej obnosiła się z jej dziełami, chociaż uchodziły za tak trudne. 

Interesowali ją szaleńcy i bohaterowie, widma i wampiry, samobójcy i rewolucjoniści, ale najbardziej jednak patrioci, zmagający się ze złem, od Tadeusza Rejtana po Jerzego Zawieyskiego oraz wielcy autorzy, filozofowie i wizjonerzy od Zygmunta Krasińskiego i Andrzeja Towiańskiego po Witolda Gombrowicza i Jerzego Andrzejewskiego. Polska była dla niej nie tylko Ojczyzną ale i kluczem do badań naukowych.

"Aforyzm o Polsce: gdyby nie była taka nieszczęśliwa, nikt by jej tak szaleńczo nie kochał" - pisała Maria Janion w przełomowym roku 1989. I zadawała pytania, próbując sama nie nie odpowiedzieć. "Cóż to znaczy? (..) Tylko jedno, że Polacy po prostu są ludźmi. A może, że są szczególnymi ludźmi, jakby chyba niedarwinowskimi. (..) Bo, (wbrew Norwidowi, który rozgoryczony w liście napisał, a jest to wykorzystywane w dość niecnych celach, że człowiek w Polaku jest karzeł) - wielki jest człowiek w Polaku. Nie chce uznać, że przeżywają tylko silniejsi i oni jedynie zasługują na chwałę, że siła idzie przed prawem i że polityka nie ma nic wspólnego z moralnością" [1].

O tym, jacy bohaterowie zajmowali uwagę Marii Janion, wiele mówi jej szkic o "Zasypie wszystko, zawieje..." i innych powieściach Włodzimierza Odojewskiego: "Serce oplecione łańcuchem umarłych - to pomysł na miarę wyobraźni Słowackiego. Tym łańcuchem Paweł skuwa się dobrowolnie, mistyczna miłość do umarłych staje się jego gwiazdą przewodnią, a wierność nakazowi sumienia każe mu iść ich śladem, wśród najpotworniejszych przeciwności. Tego zresztą wcale nie trzeba mówić, to się wewnętrznie czuje" [2]. 

Stworzyła wzór myślenia o polskiej kulturze, nie odrzucający emocji, lecz próbujący je opisać i usystematyzować. Obok dzieła dostrzegała wpływ jaki wywierało, obok biografii autora jego legendę. Tropiła paradoksy i zaskakujące czasem powiązania i wpływy. Co dla innych było dziwactwem, dla niej stanowiło inspirację. Naukowy sznyt nadała zagadnieniom, zwykle poruszanym bardziej przez poetów i publicystów niż profesorów akademickich. Stała się czołową badaczką nie tylko kultury ale współczesnej polskości. Humanistykę pojmowała jako naukę otwartą, chociaż rządzącą się ścisłymi regułami.    

Zmagała się z własnymi demonami, wszyscy o tym wiedzieli, ale jeszcze dodawało jej to wiarygodności, bo pozostawało oczywiste, jak przejmuje się sprawami, podejmowanymi na wykładach i w książkach. Nawet na jej śmierć się to rozciągnęło. Zmarła bowiem w trakcie lektury. Pewnie tak, jak by chciała, gdyby miała wybór. 

Dla studentów z prowadzonego w Pałacu Staszica, siedzibie Instytutu Badań Literackich a nie w gmachu polonistyki UW seminarium pozostawała guru i mistrzynią ceremonii, inspiratorką własnych poszukiwań. Pisała trudnym językiem, erudycyjnie, ale kontakt z ludźmi nawiązywała doskonały. Inni badacze wychowali następców: historyków, krytyków i teoretyków literatury. Zaś ona edukowała obywateli, nowoczesnych i krytycznych, ale znających korzenie i tradycje, z których się wywodzą. 

[1] Maria Janion. Wobec zła. Verba, Chotomów 1989, s. 32

[2] Maria Janion. Ocalenie przez rozpacz. [w książce zbiorowej:] Literatura źle obecna. Wyd. X, Kraków 1986, s. 72    

Łukasz Perzyna 

fot. Witek Orski za www.janion.pl

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do