
Na poczatku lipca na placu manewrowym obok Stodoły doszło do tragicznego wypadku. Zginął 36-letni mężczyzna, który ćwiczył jazdę na motocyklu. Jak informuje portal tvnwarszawa, kursant prawdopodobnie otarł się o drzewo lub słupek, po czym się przewrócił. Na miejscu reanimował go instruktor, potem ratownicy medyczni. Niestety, bezskutecznie.
Prokuratura bada cała sprawę. Dzisiaj wiemy tylko, że przerowadzona sekcja zwłok wykazała, że nie zginął on z przyczyn naturalnych, a w skutek poniesionych obrazeń.
Jak ustalił portal na wstępnym etapie śledztwa pojawił się poważny problem. Okazało się, że nie ma świadków tego wypadku. Gdzie w czasie tragedii był instruktor, który szkolił przyszłego motocyklistę? Jak to możliwe, że mężczyzna został pozostawiony sam sobie w czasie kiedy nadzór profesjonalisty wydaje się być niezbędny? Na te pytania odpowie prokuratorskie śledztwo.
foto:pixabay
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie