
Według raportu ”Global Digital Statshot”, z Internetu korzysta już niemal 4 miliardy ludzi. To więcej niż połowa ludzkości. Ponad 3 miliardy używa serwisów społecznościowych. W 2018 r. mogłoby się wydawać, że wszyscy są już świadomi jak ogromną siłę i kontrolę nad naszym życiem mają media społecznościowe. Jak się okazuje, wiele osób wciąż jednak tego nie wie.
Social media towarzyszą nam nie tylko w codziennym życiu. Pomagają nie tylko kontaktować się z bliskimi i dzielić się z nimi ważnymi dla nas momentami. Potrafią stworzyć ogólnoświatową karierę( przykład choćby Justina Biebera, który w 2008 roku został odkryty przez portal YouTube), bądź też ja zniszczyć w ułamku sekundy. Social media wykreowały wiele dotąd nieistniejących zawodów. Pomijając takie oczywistości jak np. Social Media Menager, są to profesje typu: bloger, influencer, youtuber, vloger, specjalista ds. Google Adwords. Rozwój nowych technologii kreuje coraz to nowe zawody, które wymagają nieznanych wcześniej umiejętności.
Jaki wpływ na życie przeciętnego Kowalskiego może mieć, na przykład, tak wszech popularny Facebook? Bardzo duży. I to przede wszystkim na jego sferę zawodową. Może pomóc znaleźć wymarzoną pracę, ale jednocześnie- może utrudnić, a nawet uniemożliwić zdobycie jej.
O problemie social mediów porozmawialiśmy z Pauliną Mazur, menedżerem ds. komunikacji i marketingu BIGRAM, firmy doradztwa personalnego.
Warszawa i Okolice: Czy social media mogą w jakikolwiek sposób wpłynąć na nasze poszukiwanie pracy?
BIGRAM: Oczywiście, że tak i to w bardzo dużym stopniu. Bardzo wiele osób, zwłaszcza studentów i absolwentów, deklaruje, że poszukuje pracy w social mediach. Także rekomendacje znajomych, bądź też informacje nieformalne są bardzo cennym źródłem ofert pracy, ale równolegle, coraz większa liczba pracodawców publikuje ogłoszenie w mediach społecznościowych, bo wiedzą, że tam przebywają ich potencjalni pracownicy. Pracodawcy coraz częściej prowadzą aktywnie Fanpage na Facebooku, ale przede wszystkim w LinkedIn, który jest określany biznesowym Social Media. Niektórzy pracodawcy adresując oferty do młodszych pracowników korzystają też z Instagrama, a niektóre firmy używają z powodzeniem nawet Snapchata. Jeśli rozmawiamy o tym jak pokazać się w Social Mediach jako kandydat, jak wykorzystać ten kanał w komunikacji, aby potencjalny pracodawca mnie zauważył, należy zadbać o swoją tzw. markę osobistą, markę profesjonalisty, specjalisty czy absolwenta, który może pokazać swoje osiągnięcia i doświadczenia, tak aby pracodawcy, obserwujący media społecznościowe mogli nas zauważyć.
WiO: Są to jedynie oferty prac tymczasowych, dorywczych, czy ktoś szukający powiedzmy, stanowiska kierowniczego, także może skorzystać z np. Facebooka?
BIGRAM: Jak najbardziej, chociaż jeżeli chodzi o takie social media do celów biznesowych i jednocześnie poszukiwania kandydatów to używamy raczej LinkedIn, ewentualnie Goldenline. To są podstawowe platformy dla pracodawców i też dla kandydatów, aby obserwować potencjalnych pracodawców, ich działania biznesowe, ale również pojawiające się oferty pracy.
WiO: Czy sprawdzanie naszych profili przez pracodawców jest częstym zjawiskiem?
BIGRAM: Dość naturalnym odruchem jest, jeśli mamy z kimś spotkanie że wpisujemy jego imię i nazwisko , nazwę firmy w Google. Możemy dzięki temu dotrzeć do ewentualnych publikacji, blogów lub innych materiałów jakie dana osoba zamieściła w sieci. Przy poszukiwaniach kandydatów, pracodawcy często korzystają z Linkedin. Na LInkedin możemy wpisać wyszukiwarkę np. „specjalista ds. sprzedaży bankowość" i wyskakuje nam lista osób, które takie informacje o sobie umieścili i którą upublicznili, tak aby można ich było odnaleźć. Mamy odpowiednie uprawnienia na LInkedin i tzw. konto rekruterskie, więc mamy możliwość kontaktu z nimi i możemy zaproponować im zmianę pracy i przedstawić nową ofertę .
WiO: Oglądanie profili na Facebooku, Instagramie, Twitterze itd. przez pracodawców nie jest przypadkiem zbyt dużą ingerencją w naszą prywatność? Nie jest to karalne?
BIGRAM: A jaka jest różnica czy profil publiczny ogląda pracodawca czy przypadkowa osoba? Żadna. Jeśli ktoś coś publikuje, udostępnia to zakładam, że ma świadomość i chce, aby treść była widoczna. Jeśli nie, to zawsze można skorzystać w portalach społecznościowych z ustawień prywatności. Decydując się na obecność w Social Mediach otwieramy się i wchodzimy tam po to, aby się odsłonić, chcemy żeby inni widzieli nasze poglądy, działania. Dlatego trzeba pamiętać, że w Internecie nic nie ginie i jeżeli ktoś wrzuca coś na stronę publiczną i chce, żeby wszyscy zobaczyli jakie ma np. preferencje polityczne, nie może mieć potem pretensji do nikogo, że ktoś te jego preferencje poznał. Trzeba pamiętać że jeżeli wdajemy się w dyskusje i komentowanie różnych wątków, nie robimy tego anonimowo. Przypadkowa osoba może zrobić screenshot i nawet jeśli potem ten post usuniemy, ktoś już to widział, ktoś to zauważył. Ja mogę nawet przypadkowo zobaczyć, jak ktoś komentuje różne rzeczy. Tutaj trzeba się kierować logiką i pamiętać o konsekwencjach swoich wpisów.
WiO: I racjonalnością?
BIGRAM: Tak, dokładnie tak. Jeżeli mamy kandydata, który demonstruje tzw. hejt we wszystkich mediach społecznościowych, podpisując się z imienia i nazwiska, i wyraża dość radykalne opinie, ciężko byłoby się dziwić, że rekruter, który trafi na takie opinie, nie miałby wątpliwości przy kontaktowaniu się z taką osobą np. z propozycją pracy jako sprzedawca w banku. Wiemy, że potrzebujemy osoby, która jest miła, otwarta, łatwo się komunikuje, a tu nagle pojawia się tak ktoś radykalny i wybuchowy. Myślę, że to jest kwestia takiej wewnętrznej dojrzałości i świadomości, że to co publikujemy powinno być zgodne z nami i powinniśmy uważać, żeby nie robić sobie krzywdy na przyszłość. Myślę jednak, ze wszyscy mamy też świadomość jak łatwo jest w dzisiejszych czasach podszyć się pod kogoś, i spreparować również wpisy na czyjąś niekorzyść. Dlatego bardzo wątpię aby ktokolwiek opierał swoją ocenę kandydata na podstawie jego profilu na Facebooku.
WiO: W takim razie, czego nie powinniśmy publikować w social mediach?
BIGRAM: Nie da się jednoznacznie odpowiedzieć na takie pytanie i podać listy rzeczy, których nie można publikować. Zupełnie inne rzeczy będzie publikować osoba, która jest dyrektorem sprzedaży, a zupełnie inne rzeczy będzie udostępniać ktoś, kto pracuje w agencji kreatywnej i zajmuje się kampanią reklamową super innowacyjnego produktu. Będzie bardziej kreatywny, będzie dzielił się innymi treściami, bo będzie miał inne zainteresowania. Jeżeli mamy Facebooka stricte prywatnego, mamy restrykcyjne ustawienia prywatności, możemy publikować sobie nawet zdjęcia naszego śniadania. To w żadnym wypadku nie wpłynie na decyzję rekrutera o tym, czy z nami rozmawiać, czy nie. Natomiast jeżeli będziemy widoczni w kilku miejscach ze wspominanym hejtem, to może to wywołać pewne wątpliwości u osób które takie komentarze widzą. Ktoś mi kiedyś podsumował, że warto się zastanowić, czy to co dziś publikuję nie zaszkodzi mi np. za 20 lat jak zostanę prezydentem. Lub czy jeżeli ktoś wyciągnie takiego screenshota za 10 lat, gdy będę zajmować wysokie stanowisko, czy nie będę miał kryzysu wizerunkowego? Albo czy moja mama nie będzie się za mnie wstydzić, że opublikowałam/em taki a nie inny komentarz.
WiO: No to w drugą stronę. Co powinniśmy publikować, żeby zaciekawić, zaintrygować rekrutera?
BIGRAM: Tu znowu trzeba odpowiedzieć na pytania: jakie stanowisko zajmujemy, jaka branża nas interesuje, czym się interesujemy, w jakich mediach społecznościowych jesteśmy, i przede wszystkim, kim ja jestem. Zupełnie inne treści będziemy publikować na Facebooku, a inne na Linkedinie. Jeżeli chodzi o publikowanie z punktu widzenia rekrutacji i biznesu- na Linkedinie- jest bardzo dużo poradników co dodawać, a czego nie; jak budować swoją markę profesjonalisty; jak zarządzać profilem. Jest to medium biznesowe, tam się dzielimy wiedzą, szkoleniami, osiągnięciami, przemyśleniami, są dyskusje branżowe. Warto opisywać swoje sukcesy, ale też i nauczki jakich się doznało, zrealizowane projekty, można pochwalić się nowym klientem. LInkedin służy przede wszystkim kontaktom biznesowym, ale również wspiera aktywność zawodową. Coraz więcej przedsiębiorców docenia i wskazuje na szerokie możliwości nawiązania relacji, zdobycia nowych klientów właśnie poprzez kontakty na LInkedinie. Z kolej Pracodawcy mogą obejrzeć profile kandydatów i zobaczyć jakie aktywności mają, czym się interesują, co publikują. To zachęca do kontaktu.
WiO: Czy nasze publikacje, nie typowo biznesowe, ale np. na Facebooku czy Instagramie, mogą nas skreślić w oczach przyszłego pracodawcy?
BIGRAM: Nie wydaje mi się, aby można było kogokolwiek skreślić po aktywności w Social Mediach, szczególnie że zdarzają się przechwycenia profili i różne sytuacje, w których warto zachować ostrożność w przyjmowaniu informacji publikowanych w Social Mediach jako prawdziwe. To jest raczej po prostu jakaś lampka ostrzegawcza, że być może powinniśmy zweryfikować kandydaturę, umiejętności i doświadczenie tej osoby. Myślę, że należy tak zarządzać swoim profilem i być aktywnym, aby nasze działania w mediach społecznościowych zachęcały pracodawcę do kontaktu, a nie odwrotnie.
WiO: A co, jeżeli ktoś ma na przykład poglądy skrajnie nacjonalistyczne, bądź też nawet nazistowskie? Czy to mogłoby w jakikolwiek sposób wpłynąć na decyzję?
BIGRAM: Wydaje mi się, ale jest to tylko moja prywatna opinia, że chyba mogłaby to być poważna lampka ostrzegawcza. Jeżeli jest to ogólnie dostępne i każdy może to sprawdzić, czy będzie to rekruter, czy pracodawca, czy przyszły przełożony, pewnie i tak trafi na to w sieci. Jeżeli taka osoba emanuje takimi poglądami, chwali się i chce pokazać takie postawy, to domniemywam że zdaje sobie sprawę z konsekwencji.
BIGRAM S.A. DORADZTWO PERSONALNE
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie