
Z Andrzejem Potockim, autorem książek o europejskich pucharach oraz początkach reprezentacji, byłym prezesem klubu Piast Gliwice, posłem w latach 1991-2001 rozmawia Łukasz Perzyna.
- I tak oto stulecie polskiej piłki nożnej przychodzi nam świętować, z powodu pandemii, bez kibiców na trybunach?
- Rzeczywiście 1921 rok to pierwszy mecz reprezentacji, z Węgrami, przegrany 0:1. Oczywiście kadrę powoływano już wcześniej, ale to był pierwszy mecz oficjalny. Przedtem na ziemiach polskich toczyła się wojna. W 1920 r. toczyły się rozgrywki okręgowe. Gdyby nie wojna z bolszewikami, już wtedy wyłoniono by mistrza, a tak udało się to również dopiero w 1921 r.
- Została nim Cracovia. Czyli jednak 1921 r. to przełomowa data?
- Rocznicę odzyskania niepodległości świętujemy 11 listopada, chociaż akurat tego dnia w 1918 r. prawie nic się nie zdarzyło, rząd lubelski powstał już wcześniej, Józef Piłsudski też wcale nie wtedy przybył do Warszawy, tylko był już na miejscu, a los Rady Regencyjnej niewiele kogo obchodzi po ponad stuleciu. Tamta data również pozostaje symboliczna i umowna. Jednak zawsze jakąś datę za podstawę trzeba przyjąć.
- ...chociaż w piłkę nożną grano na ziemiach polskich już piętnaście lat wcześniej, w 1906 powstały i już zmagały się na Błoniach Wisła i Cracovia, we Lwowie jeszcze wcześniej bo w 1903 r. pojawiły się Lechia i Czarni, a w 1904 Pogoń - to 1921 r. ma sens, bo to pierwszy mecz reprezentacji i wyłoniony mistrz Polski? Problem w czym innym: jak świętować, gdy pandemia zmusza do grania przy pustych trybunach?
- Sens piłki nożnej polega na interakcji między lokalną społecznością i drużyną. Widz był zawsze istotnym elementem świata futbolu. Mecze bez publiczności są przykre. Widać wtedy gołym okiem, że czegoś brakuje. Teraz, gdy wirus szaleje, wiemy, jakie znaczenie ma publiczność. Wtedy okazywało się to równie istotne. Kiedy polska reprezentacja pojechała do Budapesztu, by tam zagrać pierwszy w historii mecz międzypaństwowy, przed redakcją "Przeglądu Sportowego" ustawili się kibice, czekając na wynik. Długie godziny tam wytrzymali pomimo przenikliwego zimna, działo się to przecież 18 grudnia 1921 r. Zawodnicy woleliby zawsze grać przy pełnych trybunach.
- Ale jeden z nich, i kibice również mają niezwykły powód do radości. Robert Lewandowski został uznany za najlepszego gracza na świecie. Taki zaszczyt nie spotkał nikogo z cudownych drużyn Kazimierza Górskiego (trzecia w świecie w 1974 r.) i Antoniego Piechniczka (też trzecia, tylko w 1982 r)?
- Trzeba było mistrzostwo wtedy zdobyć. W ślad za tym poszło by indywidualne wyróżnienie. Gdybyśmy w 1982 r. pokonali Włochów w półfinale i potem jeszcze Niemców, za najlepszego piłkarza zostałby uznany Zbigniew Boniek.
- Ale przecież co do reprezentacji teraz, to nie wiemy, czy ją mamy? Skąd więc uznanie dla Lewandowskiego?
- Wtedy, w czasach o które Pan zapytał liczyła się bardziej piłka nożna w wydaniu reprezentacyjnym, dziś w klubowym. Liga Mistrzów gra przecież niemal bez przerwy, to wielki spektakl, nawet bez publiczności. W ubiegłym roku nie mieliśmy Mistrzostw Świata ani Europy. Sukces Lewandowskiego doskonale się tłumaczy.
- Na czym więc polega?
- Sukces Roberta polega na tym, że wcześniej żaden nasz zawodnik nie zaistniał w światowej piłce w równie skuteczny sposób, może z jedynym wyjątkiem w postaci Zbigniewa Bońka.
- ...trzeciego z Polską na Mundialu w Hiszpanii potem najlepszego w klubowej piłce w Europie z Juventusem Turyn.
- Nawet Kazimierz Deyna, kapitan drużyny Kazimierza Górskiego, wcześniej uznany za trzeciego gracza, jednak nie pierwszego jak Lewandowski, w plebiscycie "France Football" (całkiem tak, jak później Boniek), gdy wyjechał grać w Manchesterze City... sukcesu nie odniósł.
- Dlaczego mu się w Anglii nie udało?
- Tam okazał się jednym z wielu, tu pozostawał kimś wyjątkował. Kłopot miał z językiem, z mentalnością. Kolejny przykład to Robert Gadocha. Wspaniały skrzydłowy reprezentacji, jeden z bohaterów drużyny Górskiego, wyjechał do francuskiego Nantes jako pierwszy legalnie, z paszportem, z wszystkimi wymaganymi zgodami, ale we Francji wspomina się go jako jednego z gorszych cudzoziemców w ich lidze.
- Co w takim razie przesądziło o tym, że właśnie Lewandowskiemu się powiodło?
- Fantastyczne możliwości w sferze mentalnej do tego sie przyczyniły, umiejętność sterowania własną karierą, zarządzania nią nawet. Również opanowanie i zdolności przywódcze, typu miękkiego, tworzące swoistą soft power. Wciąż nie docenia się w kraju pracy, jaką Lewandowski wykonuje dla reprezentacji. Nie jest w niej łowcą bramek, jak w Bayernie Monachium, lecz konstruktorem akcji. Nie strzela dla niej goli całymi seriami. Przy nowym kierownictwie reprezentacji można oczekiwać lepszego wykorzystania Roberta Lewandowskiego dla drużyny narodowej.
- I tak dochodzimy do ważnego teraz dla polskiej piłki nazwiska. To Paulo Sousa.
- Nieprawda, że ma tylko renomę dawnego znakomitego gracza ale nie doświadczenie trenerskie. Przez wiele lat był asystentem selekcjonera jednej z najlepszych reprezentacji świata: Portugalii, Carlosa Queiroza.
- Mamy najlepszego piłkarza świata, co z drużyną?
- Pokażą to najbliższe Mistrzostwa Europy, mam nadzieję, że pomimo pandemii -odpukać - odbędą się bez zakłóceń, chociaż w dobie COVID-19 niczego przesądzić się nie da...
- W swojej grupie na Euro mamy Hiszpanię, z którą reprezentacja pod wodzą Franciszka Smudy przed niespełna dekadą przegrała 0:6 na szczęście w meczu towarzyskim.
- Z Hiszpanią, także Portugalią, zawsze ciężko nam się grało. Nasza piłka oparta jest na wydolności fizycznej i nieustępliwości, ich zaś - na umiejętnościach technicznych, które w takiej konfrontacji zwykle biorą górę. Może wreszcie trzeba wygrać z Hiszpanią, żeby pewien kompleks przełamać, bo inaczej sobie z nim nie poradzimy. Z Niemcami też długo tak się działo, że zawsze przegrywaliśmy. Aż za Adama Nawałki udało się tę tendencję odwrócić. Spora część naszej reprezentacji przeszła przez ligi zachodnie, dobre kluby. To wystarczy, żeby z góry nie mieć stracha przed potentatami. Każde zwycięstwo piłkarze muszą najpierw odnieść we własnych głowach. Ekipa Kazimierza Górskiego też się kiedyś przełamała, chociaż pierwsze jej eliminacje były nieudane, bo z Niemcami w ME przegraliśmy w Warszawie, nawet marsz po trzecie miejsce w świecie na turnieju w RFN zaczął się od przegranego meczu z Walią w Cardiff (0:2 w 1973 r.). Ważne, żeby wychodzić na boisko z przekonaniem, że naprzeciw nas stoją tylko ludzie, pomimo zdobytych tytułów. Można powiedzieć, że jesteśmy w tym samym miejscu, co kiedyś reprezentacja Górskiego. Mam nadzieję, że nowy selekcjoner przełamie prowincjonalne kompleksy, tkwiące jeszcze w paru głowach.
- Zanim drużyna Górskiego zaczęła wygrywać, zespoły klubowe pokazały, że można: Górnik Zabrze z jedynym polskim finałem eurupejskich pucharów i Legia Warszawa w półfinale najmocniejszego Pucharu Europy. W stulecie polskiej piłki krajowe kluby to osobna sprawa. Jeszcze ćwierć wieku temu Legia znalazła się w ósemce najlepszych na kontynencie. A teraz... Był Pan prezesem Piasta Gliwice, który potem zdobył mistrzostwo Polski, ale z nadziei na ożywczą krew, sukces w Europie, nic nie zostało, dlaczego?
- Drenaż polskiej piłki przybiera karykaturalne formy. W efekcie piłkarz Piasta uznany za najlepszego w ekstraklasie Jorge Felix trafia do Turcji, do Sivassporu, klubu o którym ani Pan ani ja nie słyszeliśmy, a którego boisko przypomina to znane ze stadionu Ursusa. Gdy Piast został mistrzem Polski, to już do rozgrywek o europejskie puchary stawił się w innym, osłabionym składzie. Zaś nowa organizacja rozgrywek w Europie sprawiła, że nisko notowane w rankingach polskie kluby muszą do nich przystępować jeszcze w okresie przygotowawczym. Inaczej gra się w piłkę w lipcu, inaczej we wrześniu, kiedy to zwykle polskie drużyny zaczynały marsz po podbój Europy. Gdy liczyły się w niej Górnik i Legia - najlepsi nasi zawodnicy grali w polskiej lidze. Dziś kadrę zdominowali całkowicie gracze spoza ekstraklasy, co oddaje stan umiejętności. Nadzieje łączono najpierw z Piastem, potem Lechem Poznań, który awansował do fazy grupowej Ligi Europy, ale tamtej drużyny już nie ma, zawodnicy, w tym młodzi i obiecujący zostali wyprzedani. Trochę to upokarzające, jak sami pozbawiamy się możliwości odniesienia sukcesów przez polskie kluby.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Zobacz także:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
To dobra wiadomość od LendingTree inc, oferujemy wszystkie rodzaje pożyczek, aby zaspokoić Twoje pragnienia. Niezależnie od tego, czy jest to pożyczka na rozpoczęcie nowej działalności, zakup samochodu, zakup domu, zakup nowych maszyn czy spłata długów. Cieszę się, że LendingTree, najbardziej zaufana firma pożyczkowa online, jest tutaj, aby pomóc. Skontaktuj się z nami za pośrednictwem poczty elektronicznej pod adresem ([email protected]).