Reklama

Bogdan Zdrojewski: Przeciwstawiam się sądom kapturowym

17/12/2020 16:40

Z Bogdanem Zdrojewskim senatorem Koalicji Obywatelskiej z Wrocławia b. działaczem antykomunistycznej opozycji o kardynale Henryku Gulbinowiczu rozmawia Łukasz Perzyna

- Podpisał Pan list dawnych opozycjonistów z Wrocławia w obronie kardynała Gulbinowicza.

- Od razu powiem, że podpisałem nie tyle list w obronie ks. kardynała, tylko z żądaniem wyjaśnienia i porządnego uzasadnienia decyzji, które wobec księdza kardynała podjęto.

- Na czym polega różnica?

- Nie ma podstaw, by pozostawić sytuację w takim stanie, że decyzja wobec kard. Gulbinowicza, powtarzam, decyzja, a nie kara, bo zestaw kar kościelnych jest inny - pozostała bez uzasadnienia. Być może ma charakter wewnętrzny, w tym sensie, że dotyczy funkcjonowania księdza kardynała w Kościele i nie ma nic wspólnego z zarzutami współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL ani molestowania seksualnego, które rozpowszechniły media.

- Jak rozumiem Pana stosunek do tych zarzutów jest sceptyczny?

- Szybko się okazało, że jedyny świadek czy poszkodowany w kwestii molestowania to postać o wątpliwej reputacji, obciąża go wiele różnych wykroczeń, co ujawnili zresztą właśnie dziennikarze w toku medialnego śledztwa. Świadectwo jego łatwo więc podważyć.

- Dlaczego zaangażował się Pan w tę sprawę?

- Przeciwstawiam się sądom kapturowym. Jeśli mamy procedury, nawet dość drobiazgowe, dotyczące nadania honorowego obywatelstwa Wrocławia i nie dzieje się to z dnia na dzień, to również odebranie takiego tytułu powinno się wiązać z wypełnieniem pewnych ścisłych reguł i zasad, a nie odbywać się w trybie natychmiastowym, na zasadzie nagłego impulsu. To odebranie powinno przebiegać w ten sam sposób, jak przyznanie takiego obywatelstwa. Zgodziłem się z inicjatorami listu: Władysławem Frasyniukiem i prof. Włodzimierzem Suleją, że nie ma przesłanek, które uzasadniałyby niszczenie dorobku ks. kardynała Henryka Gulbinowicza. Wątpliwości dotyczą faktów, a nie tylko interpretacji w tej sprawie. Każda decyzja dotycząca osoby kardynała powinna być uzasadniona a przede wszystkim poprzedzona zbadaniem dokumentów. By zwyciężył rozum, a nie emocje.

- Zwykły człowiek, wcale nie dawny opozycjonista ani pasjonat historii pewnie niewiele z tego rozumie. Zna film "80 milionów" w reżyserii Waldemara Krzystka, o dzielnych działaczach, którzy wypłacili z konta bankowego i ukryli przed stanem wojennym u ks. kard. Henryka Gulbinowicza pieniądze Regionu Dolny Śląsk NSZZ "Solidarność", które później posłużyły na sfinansowanie aktywności podziemnej. I teraz co, ma uwierzyć, że SB w tym palce maczała, pomogła zorganizować kasę na zwalczanie samej siebie?

- Dla mnie te 80 milionów to dowód w sprawie, świadectwo, że drogi Służby Bezpieczeństwa i księdza kardynała Gulbinowicza... były odległe. Ale nie jedyny.

- Jakie są pozostałe?

- Ks. kardynał Henryk Gulbinowicz wspomagał rodziny aresztowanych, miało to charakter zorganizowanej i systemowej akcji a nie jednorazowej tylko pomocy charytatywnej np. na Święta. Tam zbudowano pewien mechanizm, za sprawą którego osoby, kontynuujące działalność związkową po 13 grudnia 1981 r. nie musiały się tak bardzo jak działo się to gdzie indziej martwić, co w wypadku utraty przez nie wolności stanie się z ich rodzinami. Wiadomo było, że ks. kardynał otoczy je opieką. Nie są natomiast rewelacją wiadomości, że kardynał rozmawiał z SB, skoro sam o tym opowiadał, wskazywał, jak udawało mu się wodzić służby za nos w różnych kwestiach.

- W wywiadzie dla "Samorządności", jaki przeprowadziłem z drem Andrzejem Anuszem autorem książek "Nielegalna polityka" oraz "Kościół obywatelski" zauważył on, że kardynał Henryk Gulbinowicz nie tylko przechował pieniądze dolnośląskiej Solidarności: hierarcha zadbał również o to, żeby były właściwie wydawane, żeby nie działy się takie rzeczy, że ktoś taksówką z Wrocławia do Warszawy za nie pojedzie, bo tak wygodniej. Dr Anusz użył nawet określenia, że kard. Gulbinowicz stały audyt tych środków przeprowadzał. Pilnował, żeby nie roztrwoniono nawet złotówki. 

- Potwierdzam, że tak było. Nie wszyscy znają też rolę jaką kardynał Gulbinowicz odegrał przy wyprowadzeniu wojsk rosyjskich z Dolnego Śląska, kiedy to zabiegał o ochronę polskich dóbr historycznych i materialnych na zajętych przez tę armię terenach, troszczył się o to, rozmawiał nawet z marszałkami na ten temat, prowadził osobiście te trudne negocjacje, i co, może z tego powodu też zarzuty mu się postawi? 

- Ks. kardynał już nie żyje, pozostaje więc walka o pamięć o nim?

- Jeśli ktoś tak łatwo formułuje zarzuty, chcę wiedzieć, na podstawie jakich świadectw to czyni. Mamy prawo poznać dowody. Pedofilia, molestowanie seksualne, również związki z SB to oczywiście kwestie nie do zaakceptowania, jednak to, co już poznaliśmy, nie przesądza o winie. Mam swoje pretensje do Kościoła, że na wiele zarzutów dotyczących księży reaguje opieszale, jednak nie wolno wszystkich rzucać do jednego worka bez dysponowania konkretną wiedzą, a pamiętajmy, że teraz rozmawiamy o konkretnej postaci, która ma swoje miejsce w historii. Nie chcę, podobnie jak inni sygnatariusze listu dawnych opozycjonistów, od którego rozmowę zaczęliśmy, żeby wszystko działo się jak w znanym dramacie Arthura Millera "Czarownice z Salem".

FOT: Wikimedia Commons

CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do