Czy zarost stanowi zagrożenie w czasach epidemii koronawirusa?

Od wczoraj postanowiłem zacząć zakładać maseczkę przy wyjściu na zakupy do większego sklepu. Teoretycznie wiem o tym, że maseczka nie chroni osób zdrowych przed zakażeniem, niemniej rozsądek podpowiada, że z jakiegoś powodu lekarze ubierają je na co dzień w pracy. Przed założeniem maseczki postanowiłem zagłębić się w instrukcję załączoną do opakowania i jednym z ciekawszych jej punktów wydał mi się ten mówiący o tym, że przed użyciem maseczki, w przypadku mężczyzn ważne jest dokładne ogolenie twarzy. Dlaczego tak jest? Zacząłem kopać w internecie. Okazuje się, że zarost powoduje powstawanie szczelin miedzy maseczką a twarzą, co może skutkować przedostawanie się bakterii i wirusów w okolice śluzówki nosa i ust i kończyć zakażeniem. Ciekawe, prawda? 

Podczas mojego małego researchu, natknąłem się jednak na jeszcze inny artykuł, który jeszcze bardziej przykuł moją uwagę. Okazuje się, że według badań opublikowanym w magazynie European Radiology, które miały za zadanie ocenić czy można badać ludzi i zwierzęta jednym aparatem do rezonansu magnetycznego, ludzki zarost posiada więcej zarazków, niż psia sierść. Próbie zostało poddanych 17 brodatych mężczyzn i 30 psów. U 7 mężczyzn odkryto dodatkowo bakterię mogące w ekstremalnych warunkach prowadzić do śmierci. Trochę ciężko w to uwierzyć, ale może rzeczywiście tak jest?

Wiele badan przeprowadzanych na całym świecie pokazuje, że męski zarost może być świetnym "mieszkankiem" dla wszelakich bakterii i wirusów. Oczywiście wielu pogonofilów, gdyż tak podobno profesjonalnie określa się miłośnika posiadania zarostu, zastrzega, że powyższe badania to nic innego, tylko wynik tak zwanej pogonofobii, czyli zaburzenia psychicznego objawiającego się strachem przed posiadaczami brody. Tak naprawdę i jedni i drudzy mogą mieć część racji po swojej stronie, ale ja, mimo tego, że uwielbiam swoją brodę, postanowiłem ją zgolić i pierwszy raz od roku użyłem pianki i maszynki jednorazowej, zamiast trymera, którego używam zazwyczaj. Dlatego Drodzy Panowie, jeżeli macie tak jak ja i jest wam trudno pożegnać się ze swoim włochatym przyjacielem, mimo wszystko zachęcam, można na tym sporo zyskać, a bez brody też jest całkiem przyjemnie.