Reklama

Duńskie sprzeczności

25/05/2023 15:44

Chciałbym napisać trochę o Danii. Dania z reguły kojarzy nam się pozytywnie. Ekologiczny sposób myślenia i co ważniejsze postępowania. Miasta czyste i zadbane. Kraj dobrobytu ze stabilną i innowacyjną gospodarką. Społeczeństwo jest jednym z najbardziej zamożnych na świecie. W Kopenhadze nie tylko w centrum miasta są dziesiątki galerii oferujących dzieła sztuki. Oznacza to, że wielu mieszkańców nie musi martwić się o byt i terminową spłatę kredytów hipotecznych i „chwilówek”. Reasumując mogą spacerować po licznych i zapewne nieźle prosperujących galeriach kupując zupełnie luksusowe i zbytkowne aktywa. Tak z innej beczki nie wiem zupełnie co kierowało Wiliamem Szekspirem, że akcję swojego najbardziej znanego dzieła umieścił akurat W Danii. W tej słynnej sztuce teatralnej duńskiego księcia Hamleta odwiedza nocami duch zmarłego w niewyjaśnionych okolicznościach ojca. Senny upiór domaga się od syna aby ten zamordował aktualnego ojczyma. Ma być to zemsta za zabicie ojca i objęcie korony duńskiego królestwa przez okrutnego uzurpatora. Młodzieniec Hamlet jest do realizacji polecenia ojca – upiora raczej niechętny. Z zasady uznaje zabijanie za rzecz niezbyt przyjemną i nie zawsze konieczną. Ale tylko z początku. Udając obłąkanego zabija Bogu ducha winnego, przypadkowego dworzanina. Zresztą w epokowej sztuce trup ścieli się gęsto. Na koniec w przysłowiowy kalendarz kopie i sam Hamlet. Wcześniej jednak wygłasza szereg mądrych i wzniosłych monologów upstrzonych retorycznymi i egzystencjalnymi rozterkami. I do dzisiaj dziatwa szkolna musi je zgłębiać w ramach lektury obowiązkowej z języka polskiego. Ale wracając do tytułowej Danii jest to kraj wielu kontrastów i utartych stereotypów. Weźmy pierwszy z brzegu przykład ekologii. Z powodu dbałości o środowisko wprowadzono tam przed laty zakaz sprzedaży piwa w aluminiowych puszkach. Ma to zapobiec zaśmiecaniu środowiska. Wymienne butelki można używać wielokrotnie, ku radości proekologicznych obywateli. Jednak każdy kto pójdzie do sklepu w Polsce czy zagranicą bez trudu spotka produkty duńskich browarników tak w puszkach, jak i plastikowych butelkach. Duńscy producenci piwa są eko, ale tylko w swoim kraju i na dodatek, jak zmuszają ich do tego powszechnie obowiązujące normy. Poza swoim krajem robią to co konkurenci, czyli maksymalizują zyski i udziały w poszczególnych rynkach. Ekologia zaś sprowadzona jest do marginalnego zakresu, ukrytego pod modnymi skrótami; PR i CSR.

Ciekawym przykładem działań biznesowych jest pewna znana duńska firma produkująca klocki. Marzy o nich wiele dzieci z całego świata. Nie są to jednak produkty tanie i nie każdy rodzic na świecie jest w stanie spełnić marzenia swego dziecka, choćby o małym pudełku i znajdujących się w nim czasem zaledwie kilkunastu elementach. Od dziesiątek lat klocki charakteryzują się tym, że każda wypustka na każdym, nawet najmniejszym klocku oznaczona jest nazwą firmy. To uzasadniona praktyka. Wielce prawdopodobne, że to właśnie tak wymyślono i wprowadzono do produkcji pierwsze klocki. Są produktem najwyższej jakości i konsument ma możliwość łatwego rozpoznania jego pochodzenia. Podobnie jak ma to miejsce z tysiącami innych produktów. W przypadku napojów o nazwie cola, każdy konsument kupujący produkt może łatwo go odróżnić widząc szatę graficzną i logo producenta. Łatwo jest mu poznać, czy kupuje ulubiony napój wyprodukowany przez jednego z dwóch czołowych światowych potentatów albo jednego z tysięcy konkurentów i naśladowców. Nikomu z wielkiej dwójki globalnych sprzedawców napojów nie przyjdzie do głowy, aby zakazać mniejszym konkurentom używania nazwy cola dla swoich produktów. Mimo, że sprzedają je w puszkach o identycznym kształcie i stoją obok na sklepowych półkach. Duński producent klocków prowadzi politykę bezpardonowej i bezwzględnej walki z jakimikolwiek konkurentami i naśladowcami. Od dziesiątków lat pilnuje, aby żaden naśladowca nie zaznał spokoju. Każdy klocek jest dla potentata podróbką i stanowi próbę rzekomo bezprawnego naruszania zasad zdrowej konkurencji i praw patentowych. Ścigają rzekomych naśladowców po całym świecie. Niezwykle skutecznie i nie bacząc na koszty. Wie o tym kilku polskich przedsiębiorców, ale również dziesiątki innych nawet w trzecim świecie. Spróbujcie państwo dla przykładu połączyć jakikolwiek klocek duńskiego potentata z produktem konkurenta. Zapewniam, że to niemożliwe. Proste jak kwadratura klocka. Najlepiej duńskiego.

Potocznie może się wielu z nas wydawać, że lewicowe duńskie społeczeństwo jest w awangardzie skutecznej perswazji zniechęcającej do produkcji i spożycia mięsa. Pewnie jest tam niemało wegetarian i wegan. Ale promowanie lewicowych idei pod hasłami zdrowego żywienia i troski o środowisko nie stoi na przeszkodzie, że jednym największych producentów wyrobów mięsnych na świecie jest mało znana w Polsce firma Danish Crown A/S. Mimo, że wywodzi się z niedużej Danii, zatrudnia ponad 26 tysięcy pracowników w 89 lokalizacjach na kilku kontynentach. To pozwala z nieskrywaną dumą przyznawać przedstawicielom firmy, że z zabitych i przetworzonych w koncernie zwierząt można przyrządzić 50 miliardów posiłków rocznie. Jeszcze wspomnę tylko o prowadzonej na ogromną skalę hodowlach i przetwórniach norek w tym kraju zanim przejdę do problemu według mnie dla Danii haniebnego. Chodzi coroczne rzezie fok i wielorybów. Corocznie opinia publiczna ogląda następców wikingów, którzy zamiast tłuc się dla zabawy między sobą, uzbrojeni w grube pały i kije bejsbolowe zabijają bezbronne zwierzęta bez żadnego, logicznego uzasadnienia. Masakry wielorybów są uzasadniane tradycją i nie sprecyzowanymi bliżej względami naukowymi. Nie będę już się dłużej wyzłośliwiać na temat tego niedużego kraju. Poza wyżej opisanymi przypadkami zapewne znacznie więcej znajdziemy pozytywów. Ale jak to nieraz bywa, nie są one tak ciekawe jak pewne wynaturzenie i aspekty negatywne. I z tej przyczyny skoncentrowałem się na tym co jest ciekawsze. Podobnie zapewne myślał Szekspir. Teoretycznie mógł przecież napisać rzewny romans z happy endem. Zdecydował jednak, że lepsza będzie historia z intrygą, podstępem i zbrodnią w tle. I na szczęście napisał „Hamleta”, a nie „Anię z zielonego wzgórza”.

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do