
Kiedy 28-latek podpalił komórkę lokatorską, uratowano część rzeczy. Kilka dni później powrócił, by dokończyć swe dzieło. Podpalał dwa razy, aby zniszczyć wszystko. W końcu podpalacz został zatrzymany i trafił do aresztu.
Pierwszy pożar był w komórce lokatorskiej bloku przy ul. Broniewskiego. Ustalono, że ktoś specjalnie wzniecił ogień, straty zostały oszacowane na 20 tys. zł (nadpalone rzeczy w środku, uszkodzone instalacje). Kiedy wydawało się, że najgorsze nerwy minęły, postanowiono posprzątać i wyniesiono przed blok to, co uległo uszkodzeniu.
Wtedy podpalacz powrócił aby dokończyć swoje dzieło i znowu wzniecił ogień – podpalił rzeczy wyniesione z komórki przez właściciela. Pożar szybko rozprzestrzenił się dalej, objął elewację bloku.
O sprawie zostali powiadomieni bielańscy policjanci, którzy szybko ustalili podpalacza i już kilka godzin po pożarze został on zatrzymany. Okazało się, że „w trakcie pożaru został wyłączony prąd. W tym czasie w jednym z mieszkań przebywała osoba podłączona do respiratora. Dzięki pomocy strażaków nie doszło do tragedii”.
Piroman-podpalacz ma postawione zarzuty: „sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa w postaci pożarów, które zagrażały życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach”. Straty, które spowodował wynoszą w sumie ok. 220 tys. zł. Grozi mu nawet 10 lat więzienia, został tymczasowo aresztowany.
Źródło: KSP
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie