
Jeden z czołowych polityków partii rządzącej Marek Suski potwierdził zamiar podziału Mazowsza na dwa województwa.
Można uznać, że wie, co mówi, bo uchodzi za jednego z nielicznych polityków PiS, którego pełnym zaufaniem obdarza sceptyczny zwykle wobec współpracowników Jarosław Kaczyński. Prezes powierzał mu strategiczne zadania, jak utrzymanie dyscypliny w klubie parlamentarnym czy osądzenie w partii niefortunnego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomieja Misiewicza za rządów Antoniego Macierewicza w tym resorcie. Marek Suski uchodzi też za polityka konkretnego, zajmuje się nie ideami, tylko strukturami i personaliami, umie pracować "na kwitach" jak w swoim slangu określają to działacze.
Z drugiej strony wypowiedź Suskiego dla Radia Plus należałoby potraktować ostrożnie z tego powodu, że rozbiciem Mazowsza pozostaje osobiście zainteresowany: jeśli nawet PiS przegra związane z tym przedterminowe wybory w nowym województwie warszawskim, obejmującym stolicę i przyległe powiaty, to zapewne zwycięży w nowym mazowieckim, w skład którego wejdzie reszta obecnego regionu, w tym Płock, Siedlce i Ciechanów oraz Radom, z którego Suski jest posłem i gdzie układa listy wyborcze. W tym wypadku Markowi Suskiemu przypadnie rola obsadzania stanowisk w wykreowanym pospiesznie siedemnastym województwie. Wprawdzie okaże się ono najuboższe w kraju, ale posady i tak będą intratne.
Tyle, że jeśli intencją podziału Mazowsza pozostaje - jak wynika to z licznych zakulisowych wypowiedzi polityków rządzących formacji - nie tyle rozbiór regionu co likwidacja imperium marszałka Adama Struzika z PSL, to właśnie Suski okaże się najlepszym wykonawcą tej operacji. Niektóre źródła mówią, że właśnie on miałby Struzika zastąpić.
Z tego, co objaśnia sam Suski wynika, że plan wstrzymywano z powodu trudności z przeprowadzeniem wyborów w warunkach pandemii ale towarzyszy temu sugestia, że nie będzie tak się działo w nieskończoność.
- Liczymy, że szczepionka pomoże - dzieli się nadziejami, związanymi z walką z pandemią Suski.
Ewentualne wybory do obu nowych sejmików wojewódzkich skłonny jest datować na "późną wiosnę".
Zdumiewający za to okazuje się ironiczny kontekst, w jaki Suski ubiera swoje zapowiedzi.
- Celebryci, szczepiący się poza kolejnością, być może pomagają nam w podziale Mazowsza - kpi polityk PiS.
Niełatwo nadążyć za jego logiką. Podział Mazowsza bowiem to poważna sprawa. Pozostaje ono największym i najzamożniejszym polskim województwem. Liczbą ludności przewyższa Danię, Słowację czy Chorwację - liczące się kraje Unii Europejskiej.
Dlatego Mazowiecka Wspólnota Samorządowa opowiada się za tym, żeby o przyszłości Mazowsza rozstrzygnęli sami mieszkańcy w referendum. Powinna je poprzedzić rzetelna akcja informacyjna.
PiS jednak nie kwapi się z jego rozpisaniem, zakładając, że większość, jaką dysponuje w Sejmie pozwoli na swobodne przeprowadzenie podziału.
Uzasadnia ten plan zamiarem zapewnienia zrównoważonego rozwoju uboższych powiatów, jego zdaniem dotychczas zdominowanych przez Warszawę.
Nie wiadomo jednak, jak w praktyce miałby wyglądać choćby podział Kolei Mazowieckich.
Zaś tzw. podział statystyczny, na potrzeby rozdysponowania środków pomocowych z Unii Europejskiej został już przeprowadzony przed laty. Krojenie Mazowsza teraz utrudni akwizycję pomocy unijnej.
PiS wciąż nie ogłosił, jakie miasta zostaną stolicami nowego województwa mazowieckiego - wiemy tylko, że zapewne będą to dwa ośrodki, bo podobnie jak dziś w kujawsko-pomorskim oraz lubuskim sejmik i wojewoda miałyby osobne siedziby, dlatego teraz istnieje wprawdzie 16 województw ale 18 ich stolic. Obecnie do tej roli na nowym Mazowszu pretendują Radom, Płock, Siedlce i Ciechanów. W każdym z tych miast politycy PiS różnej rangi składali obietnice. Przynajmniej dwa z tych ośrodków muszą się więc po dokonanym już podziale... okazać pokrzywdzone.
Najbardziej prawdopodobny wydaje się wariant z wojewodą w Radomiu i sejmikiem w Płocku.
Znaczące, że PiS porywa się na podział Mazowsza - decyzję mającą reperkusje na dziesięciolecia - w momencie nie tylko szalejącej epidemii ale również spadku poparcia dla rządzących.
Obecny podział na 16 województw zamiast istniejących przedtem 49 rząd Jerzego Buzka uchwalił w połowie 1998 r, w rok po zwycięstwie wyborczym, gdy poparcie dla gabinetu i tworzącej go koalicji Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności pozostawało wysokie. Po zawetowaniu pierwotnego projektu z 15 województwami przez Aleksandra Kwaśniewskiego rząd podjął współpracę ponad podziałami z prezydentem, w jej efekcie do listy dopisano Świętokrzyskie i od Nowego Roku 1999 podział wszedł w życie. Nie wymagał korekt przez prawie ćwierć wieku. Chociaż Polska wtedy dopiero ubiegała się o członkowstwo w Unii Europejskiej, przy tworzeniu województw brano pod uwagę możliwość pozyskiwania przez nie przyszłych środków pomocowych i rachuby te się sprawdziły.
Nawet Edward Gierek na nowy podział administracyjny kraju wybrał moment, gdy cieszył się jeszcze sporą popularnością: w 1975 r, kiedy to spotykał się z prezydentem USA Geraldem Fordem, kanclerzem Niemiec Helmutem Schmidtem czy prezydentem Francji Valery'm Giscardem d'Estaing, a w kraju nie nabrzmiały jeszcze konflikty społeczne, charakteryzujące drugą połowę tej dekady. Chociaż wprowadzony podział miał motywy polityczne, wewnątrzpartyjne: Gierek, który sam przyszedł do władzy po pełnieniu przez 14 lat funkcji sekretarza wojewódzkiego w Katowicach, gdzie pozował na dobrego gospodarza, postanowił zwiększyć liczbę województw z 17 do 49 by tym samym je osłabić i nie tworzyć domen swoim potencjalnym następcom. Pomimo to podział dokonywał się w spokojnych warunkach.
Obecny rząd PiS łatwo więc zawstydzić, że o te ostatnie dba mniej niż dawni sekretarze.
Zaś na dowcipkowanie Suskiego o celebrytach w kontekście podziału Mazowsza odpowiedź znaleźć można w znanym polskim przysłowiu: ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.
Już raz opór samorządowców lokalnych, wspartych powszechnie przez mieszkańców podwarszawskich miejscowości udaremnił plan utworzenia metropolii warszawskiej, którego pomysłodawcą był Jacek Sasin. Również wtedy dominował motyw polityczny: osłabienie dominacji opozycji w Warszawie. Mieszkańcy w referendach lokalnych zagłosowali jednak wyraziście przeciw przyłączaniu ich miejscowości do stolicy. Jak się okazało także w potocznym przekonaniu zmiany w podziale administracyjnym nie powinny być obliczane na jedną kadencję tylko na dziesięciolecia.
CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Najgorsze jest to, że oni o tym podziale tylko mówią zamiast go już dawno dokonać!
Tutaj-niestety- się zgadzam- i moim zdaniem do podziału nie dojdzie. Nie doszło kilka lat temu, nie dojdzie teraz. Szkoda, bo obważanek by skorzystał ale jak widać w samym PIS nie ma jednomyślności. To jest przyczyną- nie pandemia, że projekt się przesuwa i przesuwa.