Reklama

Potencjalny zamachowiec złapany. To było przed alarmem w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego

Było to tuż przed tym, jak w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego przeprowadzono ewakuację przez inny alarm o ładunku wybuchowym.

Warszawa żyje bestialską zbrodnią, do której doszło w minioną środę - 7 maja - na kampusie UW. Podejrzanym o brutalne zabójstwo pracowniczki i ranienie ochroniarza okazał się 22-letni student Wydziału Prawa, który został aresztowany, a teraz usłyszał trzy zarzuty. Dosłownie dwa dni później - w piątek, 9 maja - w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego oraz innych placówkach oświaty, doszło do kolejnego kryzysu bezpieczeństwa. Rozbrzmiały fałszywe alarmy bombowe, a wraz z nimi do władz uczelni przyszły niepokojące wiadomości e-mail. BUW została ewakuowana. 

Jednak jeszcze wcześniej, warszawscy policjanci walczyli z innym potencjalnym zamachowcem. Pierwszy sygnał z jego strony pojawił się 22 kwietnia, kiedy to informacja o bombie podłożonej w szpitalu na Targówku wpłynęła do służb. Obiekt został skontrolowany przez pirotechników, na miejscu nie znaleziono żadnych ładunków wybuchowych. Szybko okazało się, że to jeden z mężczyzn przebywających na SOR powiadomił o bombie. Jego tożsamość została prędko ustalona - był to dwudziestodwulatek. 22-latek tłumaczył, że... zrobił to, bo nie był zadowolony z obsługi personelu. 

W trakcie gromadzenia materiału okazało się, że nie był to jednorazowy "wyskok" młodego człowieka. Zaledwie dwie godziny po wywołaniu sztucznego alarmu w szpitalu, delikwent powtórzył to działanie, ale tym razem dzwoniąc do jednej z niepublicznych przychodni zdrowia na terenie Ursusa. Pracownicy i pacjenci zostali szybko ewakuowani, i równie szybko okazało się, że i w tym przypadku zagrożenie było fałszywe.

Policjanci doprowadzili zatrzymanego 22-latka do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga Północ, która wszczęła śledztwo w tej sprawie. Tam przedstawiono mu zarzut fałszywego zawiadomienia o zagrożeniu, za co może grozić mu kara od 2 do 15 lat pozbawienia wolności. Nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny mogło być tragiczne w skutkach dla pacjentów placówek zdrowia.

- powiadomiła KRP VI. 

Myślicie, że to już koniec? To się myliliście... Bo tydzień później, w pierwszy dzień maja, ten sam 22-latek, podczas podróży autobusem miejskim, zatelefonował pod numer alarmowy 112, wykrzykując, że "w pojeździe którym się porusza jest podłożona bomba". Policjanci z Białołęki zatrzymali go. Tym razem informacja o bombie, jak się okazało, również była fałszywa. Mężczyzna ponownie trafił do Prokuratury Rejonowej Warszawa Praga Północ, gdzie usłyszał kolejny zarzut. Sąd uwzględnił wniosek prokuratora i tymczasowo aresztował 22-latka na trzy miesiące. Grozi mu kara do 15 lat pozbawienia wolności.

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Źródło: KRP VI / KSP
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do