Samorząd brany na zakładnika

O szóstej rano w poniedziałek 10 stycznia pierwszy z portali internetowych powiadomił, że Krzysztof Brejza reprezentowany przez małżonkę prawniczkę skarży do sądu prezesa partii rządzącej Jarosława Kaczyńskiego za to, że lider PiS zasugerował, że przyczynę inwigilowania senatora Brejzy z użyciem systemu Pegasus stanowiło uwikłanie w aferę kryminalną. Dwie godziny później bo o ósmej tego samego dnia prezydentowi Inowrocławia Ryszardowi Brejzie doręczono datowane tegoż 10 stycznia wezwanie do prokuratury w charakterze obwinionego. Gospodarz Inowrocławia jest ojcem senatora. 

- Czuję się jak bohater powieści Franza Kafki - taka była pierwsza reakcja prezydenta Brejzy na materiał dostarczony przez agentów CBA. - Mogę się domyślać jedynie, o co chodzi...

Od dłuższego czasu media związane z władzą eksponują aferę fakturową w ratuszu inowrocławskim a także w samorządzie pobliskiej Kruszwicy. W kręgu miejskiego wydziału kultury w Inowrocławiu wystawianie fikcyjnych dokumentów miało narazić miasto na straty ok. 250 tys zł. Tyle, że głównymi bohaterami afery pozostają urzędnicy związani z PiS a prezydent Brejza jest oponentem tej partii.

Zaskakująca - czy więcej można powiedzieć - ostentacyjna zbieżność daty skargi na Kaczyńskiego z wystawieniem wezwania ojcu jej autora wydają się wskazywać na to, że PiS pokazuje, kto rządzi.

Instrumentalizuje przy tej okazji wymiar sprawiedliwości, który wedle przedwyborczych obietnic miał naprawiać. Jak wiadomo, czas postępowań w sądach powszechnych za rządów PiS zwiększył się znacznie. Droga zwykłego obywatela do sądu - wydłużyła.

Nie zmienia to jednak sytuacji, że liczni prokuratorzy pozostają do dyspozycji, gdy trzeba nagle wezwać osobę nieprawomyślną lub członka jej rodziny, jak dowodzi tego postępowanie wobec Brejzów. Przedtem atakowano najbliższych nonkonformistycznego prezesa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia zaś Jarosława Gowina inwigilacja rodziny doprowadziła do załamania psychicznego. 

Ryszard Brejza rządzi swoim miastem od dwudziestu lat. Pięciokrotnie już mieszkańcy Inowrocławia wybierali go na to stanowisko. Gdy działo się to po raz pierwszy - kojarzony był jeszcze z Akcją Wyborczą Solidarność. Ta ostatnia to dla młodszych wyborców niemal prehistoria. Kariera starszego z Brejzów stanowi więc dowód, że o popularności wśród mieszkańców decydowały jego menedżerskie zdolności i zalety charakteru a nie żaden stempel partyjny.

I nie zmienią tego wizyty smutnych panów, zwłaszcza że te po raz pierwszy Ryszard Brejza przeżył już w stanie wojennym. 

Nie jest to więc tylko akcja przeciw rodzinie, lecz zamach pisowskich służb na niezależny i cieszący się uznaniem mieszkańców polski samorząd. Nie pierwszy oczywiście - wcześniej PiS wobec nieodpartego sprzeciwu mieszkańców wycofał się z próby wygaszenia pod błahym pretekstem mandatu prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej. I tak łodzianie wybrali ją już w pierwszej turze.

Samorząd nie ma armat, jak papież - w znanej anegdocie o Stalinie - nie miał dywizji. Dysponuje za to poparciem społecznym, której centralnej władzy brakuje - nie tylko tej pisowskiej, bo samorząd bliższy obywatelom oceniany jest przez nich dwukrotnie lepiej niż Senat gdzie większością dysponuje koalicja demokratyczna sformowana wokół marszałka z PO-KO Tomasza Grodzkiego. Notowania Sejmu zwykle są jeszcze skromniejsze. I trudno się temu dziwić. Samorządy na co dzień wspierają mieszkańców, biorą na siebie ciężar walki z epidemią, radzą sobie jak mogą z jej gospodarczymi następstwami. Prezydent Inowrocławia znalazł się na celowniku służb i prokuratury nie z powodu swojej działalności w mieście lecz aktywności politycznej syna, zaś dysponenci aparatu przymusu żywią przekonanie, że władzy lokalnej trudniej przyjdzie się bronić niż opozycji w parlamencie.   

Mieszkańcy - nie tylko Inowrocławia - wyciągną z tej pisowskiej logiki wnioski w dniu kolejnego głosowania. Zapewne nie zwiększą one szans w wyborach lokalnych partii teraz rządzącej Polską. Samorząd nie stanie się piłką w grze. Na braniu go na zakładnika PiS może tylko stracić.