SLD-UP: reaktywacja

SLD-UP powraca. Leszek Miller i Marek Pol jeszcze w tym tygodniu podpiszą umowę o współpracy - dowiedzieliśmy się nieoficjalnie.

To nie żart, chociaż na pierwszy rzut oka może tak wyglądać. Tylko poważny kłopot dla Włodzimierza Czarzastego, obecnego lidera Lewicy. Monopol stracił już wcześniej, gdy w parlamencie powstało koło PPS. Teraz odradza się SLD-UP, w latach 2003-5 marka formacji rządzącej Polską, gdy z koalicji wyszło Polskie Stronnictwo Ludowe. 

Skrót SLD oznacza dziś już nie Sojusz, lecz Stowarzyszenie Lewicy Demokratycznej, niechętne Czarzastemu, który zresztą sam sobie winien, bo z historycznego logotypu (identyfikującego formację rządzącą Polską w latach 1993-97 oraz 2001-5) zrezygnował. Unia Pracy wciąż działa, teraz przewodniczy jej Waldemar Witkowski. Przy okazji odnowienia sojuszu SLD z UP pierwsze skrzypce zagrają jednak Leszek Miller (premier w latach 2001-4) i Marek Pol (wtedy wicepremier w jego rządzie). 

W tle pozostaje jako siła sprawcza nowy konkurent Lewicy Czarzastego: Polska Partia Socjalistyczna. Pod jej odrodzonym i ponad 125-letnim sztandarem grupują się parlamentarzyści. Wprawdzie lewicowych senatorów jest zaledwie dwoje, ale bez nich obecny marszałek Tomasz Grodzki nie ma większości w izbie. Musi się z nimi liczyć, bo gdyby odwrócili sojusze, jego miejsce zająłby Marek Pęk z PiS. Oboje, wicemarszałek Gabriela Morawska-Stanecka i sen. Wojciech Konieczny, ceniony lekarz z Częstochowy, przeszli z Nowej Lewicy do PPS. Teraz Czarzasty nie ma już żadnego senatora. Zaś w Sejmie do załogi PPS przystali m.in. Andrzej Rozenek, Robert Kwiatkowski oraz Joanna Senyszyn. Rezerwy wobec Czarzastego nie ukrywa były premier Leszek Miller, kojarzący się wyborcom z sukcesami z dawnych lat, a teraz sprawujący mandat eurodeputowanego z ramienia Koalicji Europejskiej, zawartej przed wyborami na wiosnę 2019 r. przez PO, SLD i PSL. Trudno uwierzyć, aby o swoim wsparciu dla nowej lewicowej alternatywy Miller nie rozmawiał wcześniej z Donaldem Tuskiem.   

Fot: Wikimedia Commons