Reklama

W futbolu potrzeba pracy u podstaw

27/06/2024 06:08

Z Klaudiuszem Slezakiem, znawcą piłki nożnej, współautorem książki o GKS Tychy, rozmawia Łukasz Perzyna

- Napisał Pan książkę o spełnieniu pewnego marzenia: o tym jak górniczy klub GKS Tychy w latach 70 zdobył wicemistrzostwo Polski i w europejskich pucharach jak równy z równym walczył z renomowanym FC Koeln. Wtedy wiele podobnych snów w polskiej piłce się spełniało, na Mundialach kolejno zostawaliśmy trzecią, piątą i ponowne trzecią drużyną świata. Dlaczego teraz nam się nie udaje, co dotkliwie pokazało Euro w Niemczech?

- Ze smutkiem patrzę na polską piłkę, na mizerię w Ekstraklasie i I lidze. Wspomniał Pan tamten czas, więc ja przypomnę z kolei zacięte mecze Górnika Zabrze z Romą. Wtedy Górnik grał wspaniale i awansował do finału Pucharu Zdobywców Pucharów,  jedynego w historii polskiej piłki. Polskie kluby znakomicie grały, podobnie jak reprezentacja. Dziś słabość zarówno drużyny narodowej jak zespołów klubowych widoczna jest gołym okiem. Turniej w Niemczech boleśnie obnażył  nikły potencjał polskiej piłki. Gdy się na to patrzy, aż trudno uwierzyć, że nasza reprezentacja i kluby pozostawały kiedyś postrachem dla rywali w całej Europie.

- Co się złego stało z polską piłką nożną?

- Lata zaniedbań zemściły się. Brakuje systemu szkolenia zawodników, bez którego samorodne talenty nie będą się pojawiać. Ale i promocji piłki wśród młodych ludzi. Zostało więc tyle, co potrafiliśmy z siebie wykrzesać na tym niemieckim Euro. Gdy nie ma systemu, brakuje też efektów.

- Jednak przede wszystkim Robert Lewandowski ale również Wojciech Szczęsny czy Piotr Zieliński odnieśli ogromne sukcesy w zagranicznych klubach. Skąd więc kolejny nieudany dla reprezentacji narodowej turniej?

- Trzy nazwiska Pan wymienił. To są piłkarze wybitni w swoich klubach. Tam, gdzie grają, odnotowują imponujące rezultaty. Wszyscy jednak reprezentują starsze roczniki. ich czas się kończy nieubłaganie. Nie wystarczy trzech, czterech graczy. Na zgrupowanie, gdzie buduje się drużyna, przyjeżdża dwudziestu kilku. 

- Przypomina się fenomen Allana Simonsena, który został wybrany najlepszym graczem Europy,   kiedy bramki strzelał dla Borussi Moenchengladbach, ale nie przekładało się to na grę reprezentacji Danii, chociaż w niej występował? Podobnie sam jeden Jari Litmanen, chociaż filar Ajaxu Amsterdam, nie pomógł drużynie Finlandii?

- Oczywiście, że tak to nie działa. Z naszymi gwiazdami jest podobnie. Trzech piłkarzy europejskiej klasy, zresztą w schyłkowej fazie kariery, nie pociągnie do przodu całej reprezentacji. Na boisko wybiega jedenastu. 

- Przed nami kolejny Mundial, dla polskich kibiców ważniejszy od Euro. Co zrobić, by przełamać kryzys w polskiej piłce?

-  Trzeba pracować od podstaw. Stworzyć system, który przyciągnie masę ludzi do piłki. Młodych i chętnych. Patrzę na widownię na stadionach. Na wielu meczach Ekstraklasy okazuje się wypełniona. Ale na mecze I ligi w Tychach na pięknym stadionie, nowym i liczącym 15,2 tys miejsc - przychodzi 2,5 - 3 tys osób. W czasach, od których rozmowę zaczęliśmy działo się inaczej. Piłka nożna w Polsce podupadła. 

- Piłkarze z drużyny narodowej Kazimierza Górskiego i Antoniego Piechniczka stawali się wzorami osobowymi. Takie same chłopaki jak my, udało im się dzięki ciężkiej pracy, latom treningu, więc teraz dostarczają nam radości. Warto się więc starać, tak jak oni... Dlaczego teraz podobny mechanizm nie działa?

- Dziś wszystko się skomercjalizowało. Futbol w kraju tak już ludzi nie przyciąga. Dzieciaki kupują z kieszonkowego koszulki z Lewandowskim czy Zielińskim. Chciałyby grać jak oni. Ale futbol stał się sportem drogim,  inaczej niż w czasach klubów kopalnianych czy hutniczych. Większość nawet zdolnych młodzików czy juniorów nie ma zasobnych rodziców. A sponsorów za mało i reflektują bardziej na dofinansowanie znanych już marek niż juniorskich drużyn, bo działa prawo reklamy. Ze sportu ludowego i robotniczego, bo takie przecież były korzenie futbolu, współczesna piłka nożna stała się kosztowną dyscypliną.  Elitarną nawet. Traci na tym. Z wyliczeń, że Kylian Mbappe czy Robert Lewandowski zarabiają w jeden dzień tyle co przeciętny Francuz czy Polak w dziesięć lat, nic dobrego nie wynika. Przez to stają się jakoś niedostępni. Z zawodnikami z lat 70. było inaczej.

- ...bo wtedy młodzi ludzie chcieli grać jak oni. Teraz wciąż bardzo tego potrzeba. Czytamy o powiatowym mieście na Mazowszu, gdzie tylko w ciągu dekady za sprawą narkotyków zmarła setka młodych ludzi. W dawnych czasach śmiano się trochę z hasła, że sport to zdrowie, zwłaszcza, że najpopularniejsze papierosy też się wtedy "sporty" nazywały, ale mnóstwo młodzieży za sprawą piłki nożnej uniknęło najgorszego, chociaż przygniatająca większość z nich ani razu w Ekstraklasie nie zagrała?

- Dlatego warto futbol promować i inwestować w szkolenie. Kiedyś podobnej przepaści nie było, piłkarzy Górskiego czy Piechniczka powracających po Mundialach witano z jednej strony jako bohaterów narodowych, ale z drugiej - naszych, swoich, których jak się dobrze w tłumie ustawimy da się poklepać po plecach albo o autograf poprosić, do tego zawsze kolejka dzieciaków się ustawiała. Teraz celebrytom od piłki nożnej coraz częściej się zazdrości. A zawodnicy Górskiego, Jacka Gmocha czy Antoniego Piechniczka kojarzyli się nie tyle z pięknymi domami czy samochodami, chociaż jak wiadomo, w biedzie nie żyli, zwłaszcza jak na tamte czasy - lecz z pięknymi golami, jakie strzelali Argentyńczykom i Włochom, Brazylijczykom i Francuzom. Teraz gracze pokazują w internecie, jak się bawią. Cały futbol żyje ponad stan.

- To nie tylko polski problem?

- Wiele czołowych klubów świata jest zadłużonych. Nie tylko w naszej Ekstraklasie czy I lidze. Barcelona, klub Lewandowskiego, również tonie w długach. Bo przecież zawsze ktoś pożyczy. W piłce nożnej panuje chciwość. We Francji podniósł się wielki lament, gdy Canal Plus nie wykupił praw do transmisji tamtejszej ligi. Wszyscy spoza Paris Saint-Germain, utrzymywanego z arabskich pieniędzy, płaczą, że nie mają z czego żyć. Wielomilionowych kontraktów nie pokryje się z wpływów za bilety. Oczywiście, że nie tylko polską piłkę ten kryzys dotyka. Ale gdy wyników brakuje, a i styl gry okazuje się nietęgi - odczuwamy to szczególnie. Nasi siatkarze grają znakomicie, a zarabiają bez porównania mniej od piłkarzy, ta różnica też powinna dać wszystkim do myślenia.                           

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do