Reklama

Warszawa w moim spojrzeniu. Robert Jendral, zwycięzca konkursu, opowiada o pięknie miasta i fotografii

Od ponad 10 lat zajmuje się fotografią; pasją zaraził go jego tata. Zwycięzca konkursu "Warszawa w moim spojrzeniu" - Robert Jendral - opowiedział nam o tym, jak wygląda stolica w jego obiektywie i o szczegółach udziału w konkursie.

Konkurs odbywał się pomiędzy 26 maja a 4 czerwca; wernisaż, czyli finał konkursu zorganizowano 25 czerwca. To właśnie wtedy zaprezentowano prace uczestników, w tym pana Roberta. Jednocześnie w trakcie trwania projektu odbywała się zbiórka charytatywna na rzecz Ukrainy. Utworzono wówczas skarbonkę, do której można wpłacić dowolną kwotę i dołożyć swoją cegiełkę wparcia dla osób dotkniętych wojną. Cieszymy się, że mieliśmy okazję porozmawiać z panem Robertem o tym, dlaczego zdecydował się na udział w konkursie i o jego życiowej przygodzie z fotografią. Zapraszamy do lektury.   

Jak długo zajmuje się Pan fotografią? Jak to się zaczęło? 

- Fotografią zaraziłem się od taty, który często wywoływał zdjęcia w domu. Miałem okazję to wszystko obserwować. Później sam, na własną rękę, zacząłem się tym bardziej interesować i robić zdjęcia. Teraz mija już około dziesięciu lat. 

Jest jakiś rodzaj fotografii, którą najbardziej Pan lubi? Jaką głównie się Pan zajmuje? 

- Najczęściej robię zdjęcia właśnie ludziom, budynkom. 

Dlaczego postanowił Pan wziąć udział w konkursie “Warszawa w moim spojrzeniu”? Czy długo się Pan nad tym zastanawiał? 

- To była szybka decyzja. Chciałem zobaczyć, jak ludzie będą interpretować moje zdjęcia. Pokazać, jak ja patrzę na Warszawę. Muszę powiedzieć, że ten konkurs różnił się od poprzednich, w których brałem udział. Na przykład w konkursie “Warszawa 1944” oceniano prace uczestników dwutorowo: robiło to zarówno jury, jak i publiczność. Byłem zaskoczony, bo w “Warszawie w moim spojrzeniu” oceniało wyłącznie jury. W konkursie “Warszawa 1944” temat był też trochę cięższy i organizatorzy chcieli, żebyśmy bliżej poznali historię i upamiętnili bohaterów po swojemu. Było dużo biegania po mieście. 

To był poważny i trudny temat, faktycznie. Cofnę się do tamtego konkursu raz jeszcze. Oprócz kwestii technicznych (jak Pan powiedział, było sporo biegania po stolicy), dochodziło znalezienie sposobu na własne upamiętnienie bohaterów i tamtych wydarzeń. A przecież fotografowie, tak jak inni artyści (np. poeci) przekazują opowieści z pokolenia na pokolenie. Weźmy pod lupę miłość w czasach Powstania Warszawskiego i archiwalne zdjęcia, które zachowały się do tej pory w muzeach. 

- Tak, gdzieś czytałem, że brali dużo ślubów. 

Tak, chcieli robić to jak najszybciej, bo bali się, że zginą i nie zdążą. Byli w sobie szaleńczo zakochani. Do teraz o tym pamiętamy.

- Tak, jak Krzysztof Kamil Baczyński, jak już mówimy o poezji. Pisał pięknie, też był jedną z osób, które szybko wzięły ślub w czasie Powstania Warszawskiego. 

(Przypomnijmy, że K.K. Baczyński wziął ślub z Barbarą Stanisławą Drapczyńską w dniu 3 czerwca 1942 r. w kościele na Powiślu). 

Zdjęcia konkursowe oceniali szanowani fotografowie, m.in. Karina Krystosiak, Piotr Pilaszek, Taida Tarabuła oraz Milena Lenkiewicz. Czy dobrze myślę, że ten etap wiązał się ze stresem? Czy była to najbardziej stresująca część konkursu, czy może jakaś inna się taką okazała? 

- Nie stresowałem się bardzo. Byłem ciekaw, jak jury oraz inne osoby zinterpretują moje prace. Gdy widziałem prace innych uczestników, zauważyłem też, jak bardzo wizje różnych osób mogą się od siebie różnić. 

Czyli nie bał się Pan możliwości “wylądowania w ogniu krytyki”? 

- Nie, raczej nie. Byłem przygotowany na taką możliwość, ale nie przejmowałem się tym za bardzo. W przeszłości zdarzało mi się czytać nieprzychylne opinie. Każdy ma swoje zdanie. Nawet, jeśli w sieci nie każdy wyraża je delikatnie. 

Konkurs nazywa się “Warszawa w moim spojrzeniu”. Pytanie, które się nasuwa, jest proste: jaka jest Warszawa w Pana spojrzeniu? 

- Tu jest trochę taki pośpiech. Ciągle coś się dzieje, ciężko nam się zatrzymać i na czymś skupić. Jednocześnie zawsze jest co fotografować. Może być tak, że ja zobaczę coś w budynku, miejscu czy człowieku, a druga osoba już inaczej będzie na to patrzyła. 

Dwie osoby patrzą na jedną rzecz, ale i tak widzą coś zupełnie innego? 

- Tak, dokładnie. 

Co do samej Warszawy, co najbardziej Pan w niej kocha? Czy są jakieś miejsca, szczególnie Panu bliskie? 

Uwielbiam Saską Kępę, Grochów. 

Mieszka Pan na Pradze-Południe? 

- Tak. jest tu naprawdę dużo ciekawych miejsc. Jest gdzie chodzić, czym się zająć.

To teraz odwrotnie. Co Pana irytuje w Warszawie? 

- Dużo jest tutaj miejsc zabetonowanych. Trudno znaleźć większy zielony teren czy naturalnie rosnące drzewa, gdzie można znaleźć spokój i odpocząć. 

No tak, tak na dobrą sprawę to ludzie często “w poszukiwaniu spokoju” muszą po prostu pojechać pod Warszawę. 

- Tak. Z jednej strony mamy (szklane) budynki, które też mają swój urok; z drugiej strony - w tych budynkach trzymamy drzewa… w doniczkach. Widać to wszędzie, chociaż szczególnie chyba na Śródmieściu. 

Trochę taki paradoks, prawda? Sami odbieramy sobie zieleń, wylewając beton, ale jednocześnie chcemy ją zatrzymać. W doniczkach. Zamiast  tam, gdzie powinna być. [...] Przejdźmy do kolejnego pytania, znów stricte o fotografii. Jedni twierdzą, że fotografia jest sposobem na zatrzymanie chwili na zawsze. Inni, że to przeszkadza w “odczuwaniu i życiu tu i teraz”. Co Pan o tym myśli? 

- Dla mnie robienie zdjęć to sposób na zatrzymanie chwili na zawsze. Pamiętania jej. Zawsze można ją wyciągnąć i przypomnieć sobie lub komuś, jak to było kiedyś. Budynek, którego już nie ma. To, jak się czuliśmy w danym momencie. Mam kilka takich fotografii, na które lubię patrzeć. Był kiedyś pewien mural na budynku, którego już w Warszawie nie ma. Ale był i mam na to dowód. 

Z drugiej strony weźmy pod uwagę takie osoby, które idą np. na koncert i nie chowają komórki do kieszeni. Będą mieć wspomnienia na telefonie, zamiast w głowie? 

- Teraz w tej technologii, w tych czasach, zdjęcia robi się nieco inaczej. Robi się ich kilka, żeby wybrać to, na którym widok najbardziej przyciąga. Nawet jeśli samemu robi się zdjęcia sobie, to wybieramy to, na którym mimika jest wyjątkowa. 

Chociaż Warszawa dla każdego może być nieco inna; tak jak fotografie, które różnie się interpretuje, jedno łączy wszystkie wizje: pełnia historii i opowieści, tkwiących w poszczególnych miejscach na mapie miasta. Stolica Polski to przeszłość i teraźniejszość, a wszystko to można zobaczyć na uwiecznionych przez aparaty chwilach. Świadczą o tym prace pana Roberta, który chętnie zatrzymuje te chwile na zawsze i pokazał to, biorąc udział w konkursie "Warszawa w moim spojrzeniu". 

Aplikacja wio.waw.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo wio.waw.pl




Reklama
Wróć do