
W niedzielę, wczesnym wieczorem, służby odkryły wygłodzone i padłe kozy na wyspie znajdującej się między mostem Gdańskim a mostem Grota-Roweckiego.
W niedzielę (29 września) o godzinie 17.30 policja otrzymała zgłoszenie od inspektorów ds. ochrony zwierząt, że na wyspie w pobliżu mostu Gdańskiego znaleziono martwe kozy. Na miejscu odkryto dokładnie dwanaście szkieletów kóz, które przysypane były ziemią i trzydzieści żywych, wygłodzonych zwierząt.
Dawid Fabjański z fundacji Animal Rescue na łamach portalu TVN Warszawie dodał, że zgłoszenie wpłynęło od mieszkańca, który wówczas spacerował w okolicach wyspy. Tego samego dnia lekarz weterynarii razem z wolontariuszami zszedł na wyspę, gdzie podał zwierzętom leki i wdrożył leczenie. Weterynarz ocenił stan zdrowia kóz i zakwalifikował kilkanaście sztuk, jako będące w stanie zagrożenia życia i zdrowia. W poniedziałek na miejsce przyjechać miał technik kryminalistyki.
Tymczasem, Jerzy Jabraszko ze straży Miejskiej powiadomił, że Ekopatrol, który również zjawił się na miejscu, nie stwierdził obecności martwych zwierząt. Wezwany lekarz podejrzewał, że część kóz mogła być trochę chora. Poproszono o możliwość przewiezienia ich do lecznicy.
Wyszło na jaw, że zwierzęta przebywały ogólnie pod opieką mężczyzny, zajmującym się nimi na polecenie właściciela, cudzoziemca Abdula. "Przybrany" opiekun opowiedział w rozmowie z dziennikarzami TVN Warszawa, że w pewnym momencie kozy zaczęły po prostu chorować i zdychać. Najpierw martwe wrzucane były do Wisły; potem pan Bolesław miał prosić Abdula o łopatę, której nie otrzymał. Zaczął je więc zakopywać w piachu, gdzie leżały do niedzieli.
Właściciel nie zgłaszał sytuacji wcześniej, że zwierzęta padały, Jedyne, o czym mówił to to, że stado regularnie atakowane jest przez duże psy. W ubiegłym tygodniu miało nastąpić kolejne podobne zdarzenie. Pracownicy miejskiego Zarządu Zieleni zajmują się tą sytuacją, ponieważ kozy sprowadzone były po to, aby utrzymać efekt ekologiczny. Renata Kuryłowicz z Zarządu Zieleni zaznaczyła, iż pełna odpowiedzialność za bezpieczeństwo, zdrowie i transport kóz spoczywała na właścicielu stada.
Według przedstawiciela Animal Rescue, na miejscu nie było właściciela, jest namierzany i ma obowiązek stawić się na komendzie. Zatrzymana została jedna osoba. Na wyspie ciągle przebywa 30 pozostałych sztuk ze stada.
Fot. pxhere.com
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie