Zamiast przesadzić - wyciął. Nieodpowiedzialna akcja dewelopera na Pradze-Północ

Do bardzo, ale to bardzo zaskakującej i nieprzyjemnej sytuacji doszło na Pradze-Północ. Postępowanie dewelopera wzbudza skrajne emocje.

Nie dość, że groźny owad atakuje warszawskie rośliny, to jeszcze musimy przypomnieć sobie, jak domowymi sposobami odstraszać inne owady - takie jak pszczoły, osy, a nawet szerszenie. Na to wszystko sypie się cała masa innych problemów, na przykład fakt, iż Trasa Łazienkowska będzie musiała zostać przebudowana po raz kolejny. No i oczywiście okazuje się, że to jeszcze nie wszystko. 

Na Pradze-Północ realizowana jest mieszkaniowo-usługowa inwestycja dewelopera. Chodzi o tę przy ulicy Radzymińskiej. Deweloper z firmy Budrem z Ostrowa Wielkopolskiego w pewnym momencie jednak przesadził. Szkoda, że niezbyt dosłownie, bo "przesadzanie" akurat uratowałoby przed "małą" katastrofą, której odwrócić się niestety nie da. Co dokładnie się wydarzyło? 

Otóż wycięte zostały dwa zdrowe drzewa - dąb szypułkowy oraz kasztanowiec. Miały one zostać zachowane, dzielnica zleciła ich przesadzenie. Ponieważ "tak bardzo one przeszkadzały", deweloper najzwyczajniej w świecie je zlikwidował. O sprawie napisał w swoich mediach społecznościowych radny dla Pragi, Krzysztof Michalski, działający z ramienia "Porozumienia dla Pragi". 

Na miejscu pojawili się zarówno urzędnicy, jak i policjanci, ale mimo tego drzewa zostały usunięte z wąskiej działki. Zastępca burmistrza Dzielnicy Praga-Północ m.st. Warszawy - Sylwester Klimiuk - poinformował, że podjęto działania zmierzające do nałożenia kary administracyjnej w wysokości ok 50 tys. zł – zgodnie z ustawą o ochronie przyrody. Chodzi także o zobowiązanie inwestora do wykonania nasadzeń zastępczych – w stosunku co najmniej 5:1 za dąb i 3:1 za kasztanowiec.

^{_{Fot. Krzysztof Michalski - Radny dla Pragi}}